Nie, że nie można być szczęśliwym w ogóle, ale nie można być szczęśliwym przynależąc do tego sztucznego świata - samo branie udziału w tym całym cyrku ogranicza egzystencję wrażliwych ludzi do minimum, zabiera jakąkolwiek wolność. Życie to słońce, wiatr, ziemia, noce i dnie, ludzie, świadomość tego wszystkiego - to jest szczęście - sam fakt, że się żyje. A nie praca, ciągłe załatwianie spraw, zamartwianie brakiem papierków z podobiznami klaunów potrzebnych, aby nie umrzeć z głodu, bo wszelkie należne nam źródło pożywienia zostało sprywatyzowane. Świat to gówno, życie to dar - nie myl tych dwóch pojęć.
Oczywiście, że esencją życia jest ból przemijania - on w połączeniu z chwilami, kiedy można być wolnym i cieszyć się pozwala nam poczuć sens życia. Kiedy człowiek nieustannie o czymś myśli, zamartwia się, traci radość życia - a nie wciśniesz mi kitu, że aby przynależeć do świata nie trzeba planować, analizować i zamartwiać się - no chyba, że jest się robotem i nic cię nie rusza. Życie jest doskonałe, a ludzka działalność zbezcześciła je tworząc problemy tam, gdzie wcześniej ich nie było. Ludzie w tej chwili zniszczyli już prawie całą zieleń na ziemi na rzecz świata rządzonego pieniądzem - bezwartościowym papierkiem, któremu ludzi, niczym marionetki na sznurkach systemu nadają wartość sami sobie i swoim dzieciom wbijając nóż w plecy. Nie wiem po co maczać palce w tym rozpadającym się pomniku ludzkiej dumy, zamiast odejść z cichą nadzieją, że któregoś dnia cywilizowany świat się rozpadnie i ludzie staną się wolni.
Powiedz mi co czujesz, kiedy jesz śniadanie ze świadomością, że miliony ludzi nie mają co włożyć do ust. A co czujesz, kiedy widzisz dzieci rodzące się bez rąk albo bez twarzy, których każdy będzie darzył litością, zamiast nienawiścią wobec nieudolnego postępu technologicznego, którego są ofiarami. Gdzie w tym świecie widzisz piękno? Podaj chociaż jedną rzecz, którą stworzył człowiek i która chociaż w najmniejszym stopniu nadrabia te krzywdy, które wyrządził.
Jeśli potrafisz żyć na takim świecie, to znaczy, że jesteś znieczulony za sprawą twoich neuroprzekaźników w mózgu, które pozwalają ci zapomnieć i spać, kiedy inni nie potrafią.
I fakt - jestem chory, ale mam doskonałą świadomość tego co piszę i zapewne dla 99% czytających wyda się bzdurą, ale jak już powiedziałem - człowiek przynależący do społeczeństwa nie jest obiektywny i dopóki z matriksem będzie łączył go chociaż jeden kabelek, będzie mnie ignorował i uznawał za debila. Przerabiałem to, wiem się nie przejmuję, mam to gdzieś.