Skocz do zawartości
Nerwica.com

Alcia

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Alcia

  1. Witam, mam ten sam problem. Zaczęło się, gdy miałam jakieś 10 lat, w tej chwili mam 32 i jest coraz gorzej. Zaczyna mnie denerwować coraz więcej dźwięków. Faktycznie coś w tym jest, że głównie denerwują ojcowie, jak mój zaczyna jeść, od razu wychodzę. To stukanie łyżeczką, jak miesza herbatę... Szok! Normalnie jakby miał kubek rozwalić, a mi w głowie aż trzeszczy od tego. Mam wrażenie, że wybuchnę, więc albo uciekam gdzieś do innego pokoju, albo się wydzieram. Oczywiście reakcje są jak u większości z Was, nikt tego nie rozumie, mówią, że mam to ignorować, ale jak? Jak mąż je słonecznik... Masakra po prostu, mam ochotę mu wyrwać to opakowanie i wyrzucić, albo go strzelić, żeby przestał wydawać te odgłosy, to samo, jak je chipsy, jabłko, albo jak pije piwo z puszki. Ten odgłos tak na mnie działa, że ostatnio pokłóciliśmy się z tego powodu. Ja od razu robię się nerwowa i wtedy wszystko mnie wkurza. Szczególnie jak proszę, by ktoś przestał, a oni na złość robią to wtedy specjalnie. Ale jak robi to ktoś inny, to czasem mnie nie wkurza. Zazwyczaj u każdej bliskiej osoby jest to coś innego. Mama np. pociera tak specyficznie ręce, wydając przy tym taki odgłos, że ciary mnie przechodzą. Brrrr... Oprócz odgłosów, dochodzą jeszcze niektóre gesty, np. ciotka, która ciągle jakby skubie paznokcie, albo siostra, która tak specyficznie odgrania włosy co kilka minut. Jak z nią rozmawiam, nie słyszę, co mówi, bo się na to gapię, Nie chcę tego robić, ale jakoś nie potrafię i coraz bardziej mnie to wkurza. Ostatnio byliśmy u teściów na kolacji i teściowa szurała kapciem. Przez cały czas. Więc była to dla mnie tortura, w pewnym momencie chciałam wejść pod stół i wyrzucić te kapcie przez okno. Ale wyszłam do toalety, bo przecież nie mogę tak reagować. Czasami ciężko jest "dobrze" się zachowywać, mimo że zna się zasady kultury, jest się odpowiednio wychowanym, itd. Jak słyszę te dźwięki, to nie daję rady. Podobnie jest z niektórymi piosenkami, a w zasadzie jakimś cyklicznym dźwiękiem, który się powtarza gdzieś w piosence. Mam ochotę rozwalić radio w pracy. Albo koleś z pracy, który tak głośno sapie przez telefon. Kilka razy zwróciłam mu uwagę, ale on tak po prostu oddycha. Wiem, że to chore, czuję się jak psychiczna niekiedy i wiem, że moje reakcje są przesadzone i nie są normalne. Ale jak mam sobie z tym radzić? Pustka w głowie. Najlepiej wyjechać gdzieś na pustkowie, bez tv, tylko śpiew ptaszków i głucha cisza. Może dlatego jednym z moich ulubionych miejsc jest cmentarz, tam przynajmniej nikt mnie nie wkurza swoim ciamkaniem, mlaskaniem, chrupaniem i dlatego, jak już wszyscy doprowadzają mnie do szaleństwa, mąż, dzieci, które wciąż piszczą, jadę tam. Wyciszę się i potem jest lepiej. Ale trzeba niestety wrócić do rzeczywistości i chodzić do pracy, a tam drukarki igłowe - a to aż boli niekiedy. Nikt inny mnie tak nie wkurza, jak właśnie rodzice, siostra, mąż, syn i ten koleś. Jakoś gesty czy odgłosy całkiem obcych mi osób mnie tak nie ruszają. A córka jak dotąd nie wydaje takich dźwięków :) I wkurza mnie jeszcze, jak ktoś za mną stoi, albo za mną idzie. Mam ochotę wtedy zapaść się pod ziemię, albo uciec, ale w pracy to czasami niemożliwe. Czasem wkurza mnie też sposób, w jaki ktoś na mnie patrzy, tak przeszywająco. Robię się czerwona jak burak i nie wiem, co z sobą zrobić. Od razu łapię za telefon, albo uciekam gdzieś wzrokiem, zachowuję się jak walnięta, a przecież ktoś przychodzi tylko pogadać. Ja w trakcie rozmowy, łapię za szklankę i uciekam do kuchni. Głupie, ale znajomi w pracy już się przyzwyczaili do moich durnych zachowań. W domu niestety jest gorzej. Pozdrawiam wszystkich :)
×