Witam.Mam pewien problem i już naprawdę nie mam pomysłu jak go rozwiązać,dlatego piszę tutaj.Wszystko się zaczęło w 4 klasie podstawówki.Wtedy to zaprzyjaźniłam się z pewną osobą.Była to przyjaźń toksyczna jak się później okazało.Na początku wszystko ładnie,dogadywałyśmy się i ogólnie,nawet swego czasu stałam się bardziej otwartą osobą.Ale coś się później zmieniło. Ta osoba obrażała się na mnie za byle głupoty i wszyscy ją pocieszali i zawsze znajdywała wtedy sobie nowych znajomych,a ja zostawałam sama i wszyscy uważali mnie za tą najgorszą.Skończyło się na tym,że zostałam pośmiewiskiem całej klasy i zawsze moja klasa znajdywała coś by się ze mnie śmiać,czy uprzykrzyć mi życie.Codziennie wracałam do domu zapłakana,ale moi rodzice nigdy tego nie odkryli.Nigdy się im z nieczego nie zwierzałam,w sumie nie tylko im,bo tak naprawdę nie miałam nikogo komu mogłabym się zwierzyć.W gimnazjum poszłam do tej samej klasy z dwoma dziewczynami z podstawówki i jakoś tak wyszło,że stwierdziły,że nie jestem wcale taką złą osobą.Tylko problem w tym,że już w gimnazjum zaczęłam trzymać ludzi na dystans.Nikomu nie pozwalałam żeby się do mnie zbliżył.Rozmawiałam jedynie z tymi dwoma dziewczynami z podstawówóki.Na przerwach zakładałam słuchawki na uszy tylko po to by się odilozować od rzeczywistości.Gdy ktoś próbował ze mną nawiązać zwykłą rozmowę ja zawsze znajdywałam jakieś wytłumaczenie,że muszę gdzies iść,czy coś takiego tylko po to ,by wszyscy dali mi święty spokój.Doszło do tego,żę zaczęłam panicznie się bać ludzi.Teraz idę do liceum i chciałabym zdusić w sobie ten lęk,ale nie wiem jak. Proszę pomóżcie mi.