Skocz do zawartości
Nerwica.com

yourinspiron

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia yourinspiron

  1. Możesz wytłumaczyć szerzej? deader rozumiem
  2. Ogólnie zdziwiłam się,że mam szukać psychiatry, wcześniej raczej myślałam o psychologu..Sama nie potrafię znaleźć tej przyczyny to może faktycznie ktoś inny by mi pomógł. Ale to jest serio chore.. inni normalnie funkcjonują, mają wielkie problemy, trudności, ale czerpią z życia ile wlezie. Dziękuję :)
  3. A takie leki nie uzależniają?
  4. Szczerze sposobność rozmawiania z obcym człowiekiem o moich problemach dodatkowo za dużą sumę pieniędzy bardzo mnie zniechęca.. Zajęcie mówisz? Nie mam tu znajomych- z uczelni siedzą w rodzinnym domu,ile razy można samemu iść na rower, zakupy, spacer.., pasja.. owszem mam, ale zapał tak szybko mija jak się pojawia.. i znów potrzebuję do tego drugiej osoby i błędne koło. Czy jest ktoś albo znacie kto miał podobną sytuację? Najgorsza jest ta nienawiść do własnej osoby co mi tak wiele zabiera szczęścia.. zapomniałam napisać o wyjściach grupowych.. to głupie,ale muszę wiedzieć czy będzie tam grubsza dziewczyna ode mnie,inaczej nie pójdę...jazda nad jezioro wiążę się z szukaniem dzikich plaż, gdzie nikt mnie nie zobaczy. Myśląc logicznie wiem,że nie wszystko kręci się wokół mnie a szczególnie wokół mojej figury, ale to jest silniejsze.
  5. yourinspiron

    Szukam pomocy..

    Witam wszystkich..tak na prawdę nie wiem jak zacząć, od czego.. Bo nie ma logicznej przyczyny mojego stanu..a raczej ja jej nie mogę znaleźć. Z boku wszystko wygląda normalnie,a nawet bardzo dobrze. Mam bardzo kochających rodziców, idealnego narzeczonego,z którym za parę tygodni powiemy sobie "tak". W wieku 19 lat miałam własne mieszkanie, samochód. Zwiedziłam pół świata..Sama w nowym większym mieście u boku kochającego mężczyzny. Wszyscy, którzy mnie kochali starali się spełniać moje marzenia.. A JEDNAK jestem tu i piszę,bo nie wiem co się dzieję. Odkąd pamiętam miałam problemy z samoakceptacją. Nie podoba mi się moje ciało (choć zawsze miałam powodzenie u płci przeciwnej). Zawsze byłam wstydliwa, zamknięta w sobie, płacząca gdzieś z boku- ale to tylko jedna moja strona, którą znają nieliczni- większość, zna inną Julię-zadowoloną,szaloną,odważną. Wszystko zależy od ludzi, którymi się otaczam. Często po takim odważnym zachowaniu przychodzę do domu i po prostu płaczę. Nie widzę sensu życia. Nie chcę żyć i od paru lat często wyobrażam sobie, marzę o tym by ze sobą skończyć. Są tylko dwa powody,które za bardzo kocham: 1)narzeczony 2)rodzice -mimo tej wielkiej niechęci do życia nie potrafię być tak egoistyczna i zrobić to im. Oczywiście próbowałam parę razy, był już alkohol tabletki- zaczęłam nawet pisać list,a wcześniejszym razem znalazłam się na płukaniu żołądka. Teraz sesja się skończyła. Narzeczony pracuję, ja tylko gotuję obiad, a reszta dnia? Nie mam co robić, czuję się bardzo samotna. Mogłabym całe dnie spać, leżeć i płakać. Nie da się opisać tego ciężaru "kamienia" w klatce piersiowej..to taki ból od środka, pomijając również nerwobóle,które mi towarzyszą. Chciałam zapytać czy według Was-niespecjalistów to może być depresja? Ostatnio czytałam książkę, która na parę miesięcy niejako mi pomogła od paru dni to znów wróciło..Mimo tej całej beznadziejności, którą czuję,chce żyć normalnie. Cieszyć się tym co mam. To chyba nie powinno być tak trudne? Proszę o pomoc i porady. Julia
×