Skocz do zawartości
Nerwica.com

akvile

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia akvile

  1. Mój pierwszy post. Witam wszystkich potrzebuje waszej rady Właściwie, to chyba bez obaw coś ze mną jest nie w porządku. Od niepamiętnych czasów, czyli od dzieciństwa pamiętam siebie w łóżku ze łzami w objęciu niebieskiego zająca, któremu się wyżalałam i chciałam by był włożony ze mną do grobu. Takie myśli w wieku około 6 lat. Później wiek szkolny. Ukrywałam się w 4 ścianach, mając zawsze wymówkę, że mam dużo nauki. Rodzice normalnie wyganiali mnie z domu, żebym tylko gdzieś poszła, na dyskotekę, na spacer... Chowali przede mną książki, zabraniali mi się uczyc. Tak minęły szkolne lata, najlepsza uczennica, słynąca wielkim poczuciem humoru, talentem aktorskim i wiecznym smutkiem, nieskończonymi łzami, strachem, zniechęceniem do życia. Wszystko źle. Oczywiście wiedziałam o tym tylko ja. Wieczna samotnośc. Na zewnątrz potrafiłam na pozór byc usmiechnieta i śmieszna. W wieku 15-16 było najgorzej. Myśli samobójcze, krojenie rąk w towarzystwie mojej najlepszej przyjaciółki – Płaczu. Myślałam, że to tylko przejściowy okres. Ze to normalne, minie. Minęło juz trochę lat od wspomnień z dzieciństwa i myśli samobójczych w wieku nastolatki. Teraz mam 19 lat. Zmieniło się jedno. Zaczęłam inaczej myslec. Samobójczych myśli nie ma. Zaczęłam kochac zycie, chcę brac kazdy dzień dla siebie. Chcę robic to i tamto. Poznawac nowych ludzi. Ale... Jest to ale. Chyba się przyzwyczaiłam do samotności, smutku i płaczu. Kazdy dzień płaczę, to pozostało jeszcze z dzieciństwa, nie pamiętam nocy podczas, której bym nie płakała. Zawsze. Ogromny smutek. Ciągle się martwię o kogoś. Szybko się denerwuję, bywam agresywna. Lubię towarzystwo, mile sobie spędzam czas, ale po kilku godzinach tak mi tęskno za samotnością, że muszę przeprosic wszytskich i wyjśc, pójśc do siebie, do 4 scian. Po za tym często występują takie objawy już cielesne aniżeli te duchowu – niewidzialne. - Kołocze mi się serce - Czasami tak kłuje w sercu, aż zwala mnie z nóg - Okropne bóle głowy - Napad jakichś drgawek (drżą mi dłonie, i czuję mdłości, duszę się) - Pomimo iz jest upalnie, nie czuję stóp, bardzo mi marzną, muszę spac w skarpetach, grzac w gorącej wodzie - Ostatnio wypadają strasznie mi włosy - Spada waga - Brak sił (nie mogę nawet utrzymac kubka z herbatą) - Rozmawiam sama do siebie (czy też z widelcem lub łyżką) - Siedzę często i tylko myślę, myślę, wspominam, zadręczam się - Albo ogromna obojętnośc (dla mnie najgorsza) nic nie czuję - No i ten wieczny płacz. Ktoś mi tylko zrobi mała uwagę, a ja już mam oczy pełne łez I to uczucie, że potrzebuje teraz tego płaczu i zmartwien. Na tyle się do tego przyzwyczailam, że juz się tym nakręcam. Rodzinę mam normalną. Oni widzą moje zachowanie, czasami beznastrojowe, nieposłuszne, agresywne, zdenerwowanie, częsty płacz wg nich bez powodu, ale chyba nie zdają sprawy, że to coś poważnego i trwa od bardzo dawna. A i ja, w myśl, że nie chcę nikomu sprawiac przykrości, poprostu nie wiem jak mam powiedziec, że potrzebuję pomocy lekarza. Po rozpoczęciu studiów mało czasu spędzam w domu, tylko w letnie wakacje. I się z tego powodu cieszę, bo w domu tylko co robię, to płaczę i się denerwuję. Czy to bardzo poważne? I wogóle jak mam to nazwac? Napewno nerwica? I co z tymi objawami cielesnymi? Może choruję na coś więcej? dziekuje
×