Cześć!
Zacznę od tego, że mam 20 lat i na imię mi dano Mateusz. Od jakichś 5 lat mam poważne problemy ze sobą. Nie wiem, czy to jakaś nerwica natręctw, czy coś innego, ale już mam dość tego. Jestem przez to wszystko zmęczony, ale do rzeczy.
Moje zachowanie odbiega sporo od "normalnej" osoby. Ja mam problem ze wszystkim, z najmniejsza pierdółką... przejmuje się niepotrzebnie wszystkim. Przejmuje się tym, że mi się spodnie/nogawki po ziemi ciągną, boje się, że je ubrudzę i będę musiał kupić nowe i po kilkadziesiąt razy patrze, czy się nie obcierają. Patrzę po 15 razy, czy zamknąłem samochód, czy zaciągnąłem ręczny, czy schowałem pieniądze/dowód/klucze/telefon. Sprawdzam również, czy nic na ten telefon w szafce mi nie spadnie, i czy się nie uszkodzi. Sprawdzam po 4/5 razy, czy wyłączyłem gaz, zamknąłem lodówkę, odłożyłem poprawnie buty... Martwię się, że za każdym razem gdy wkładam dowód do portfela, aby mi się nie pogniótł, zniszczył. Dzisiejszy przykład: płacę w sklepie za zakupy i jestem tak zdenerwowany, bo szybko szybko, bo co ludzie powiedzą i wylatują mi co chwila pieniądze, wylatuje mi portfel z ręki itp. itd.
Dwa miesiące temu kupiłem samochód i teraz co chwila sobie wymyślam co by tu naprawić, co by zrobić, aby ten 17 letni samochód był idealny i co chwila sobie pierdziele w tych moich chorych myślach, że muszę zrobić to i to i jeszcze to i tamto... przejmuje się tym, co ludzie mówią o mnie, o moich wyborach w życiu itp. itd. i przez to wpadam w tzw. dołki. Mam niską samoocenę, wstydzę się siebie, swojego wyglądu i za szybko mówię, przez co ludzie się ze mnie śmieją. Szczególnie gdy jestem zestresowany, to nic nikt nie potrafi zrozumieć... w dodatku jestem nieudacznikiem życiowym. Nic nie potrafię zrobić, z byle pierdołą mam problemy, nie potrafię myśleć logicznie. To jest jakiś horror, jestem przez to wszystko wykończony... mam już dość.
To już chyba wszystko. Trochę się rozpisałem i przepraszam jeśli to jest napisane chaotycznie, ale ja właśnie taki chaotyczny jestem..