Skocz do zawartości
Nerwica.com

Saladyn

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Saladyn

  1. Znajomych miałem ponad 100, przyjaciół napisałem kilkoro. 6-7. Takich, na których mogłem ostatecznie liczyć, ale i oni zniknęli z czasem. Po prostu do dzisiaj nie ogarniam jak mogło to wszystko się tak rozstać. Żyć z kimś niemal jak rodzina, a teraz nic !!! Nie zamknęliśmy się na nikogo, po prostu samo się to wszystko jakoś tak posrało :/
  2. W ciągu ostatnich 5 lat posypały mi się wszelkie znajomości, przyjaźnie. Każdy gdzieś wyjechał, poszedł w swoją stronę, ktoś po prostu mnie olał, kogoś ja olałem bo miałem już serdecznie dosyć dekadencji niektórych ludzi itd. boli mnie każdy dzień bo nie prowadzę normalnego życia. To znaczy jest normalne, ale jak na moje 30 lat, prawie 31 to jest bardzo nudne i smutne. Jedynie przed rozpadem ratuje mnie moja kochana żona, która koniec końców ma również podobne życie. Przeraża mnie to jak można znać kogoś z 17 lat i nawet się nie pochwalić, że będzie się ojcem ? W głowie mi się to nie mieści. Tłumaczyłem sobie, że po prostu z wiekiem wielu osobom wszystko się sypie. Że to twoja rodzina staje się wszystkim co masz itd. Nie widzę problemu, ale jestem człowiekiem. Najbardziej brakuje mi moich przyjaciół, z którymi mogłem spędzać czas, rozmawiać, mieć poczucie, że mam kogoś zawsze. Mimo iż bardzo kocham i lubię moją żonę to jednak straszna jest myśl, że to tak naprawdę jedyna osoba jaką mam. Dziękuję Bogu za nią bo tak bym naprawdę już nie miał nikogo ( no rodzice jeszcze, ale to nie o to chodzi ). Ona jest w takiej samej sytuacji, ale to nie o niej rozmowa. Żyjemy tylko dla siebie w swoim światku i bardzo cierpimy z tego powodu oboje, że wszystkie nasze znajomości się posypały. W sumie to ona i tak jest w lepszej sytuacji bo ma jedną koleżanką, mieszka bardzo daleko od nas, ale chociaż razem mailują i czasami się spotkają w pół drogi :) i znalazła sobie ostatnio drugą u nas w mieście przez forum, całkiem przypadkiem, ale jakoś to idzie. Całe życie miałem przy sobie ponad 100 znajomych, i kilku naprawdę zaufanych i najbliższych przyjaciół. Jestem osobą otwartą, lubianą, a nie mam skąd wziąć przyjaciół. Przyjaciół, na poziomie, z którymi mógłbym inteligentnie i debilasto pogadać o jakichś sprawach, wyjść na piwo, pojechać kurde na imprezę itd. Każdego dnia nie wiem jak sobie z tym radzić. W pracy mam ludzi, ale to 20-23 latkowie i naprawdę nie ciągnie mnie do nich. Inne planety. No i jacyś są tacy płytcy. To naprawdę jest straszne dla kogoś kto do 26 roku życia nigdy nie narzekał na przyjaciół, a teraz nie ma ANI JEDNEGO !!!!! ANI JEDNEGO !!!! Nie mam gdzie poznać teraz ludzi i to jest najgorsze. Wszystkich, których mam to tylko znajomych z pracy, z treningów, z jakichś tam forów. Ogólnie jakby to rzec - jednorazowych. Do czasu jak z nimi przebywam, a potem znowu to samo. Straszne. Poza tym jak wspomniałem nerwica, jakaś tam nadwrażliwość na ten straszny świat.
  3. Saladyn

    Witam serdecznie.

    Witam wszystkich serdecznie. Mam na imię Darek, mam 30 lat. Żonaty, pracujący. Z bogatą przeszłością. Moim problemem jest z całą pewnością nerwica, nienawiść do świata i utrata właściwie wszystkiego co miałem wcześniej.
×