Skocz do zawartości
Nerwica.com

kratka5

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kratka5

  1. Dzieki za odpowiedź.Od razu człowiekowi lepiej żem taka "klasyczna":) Postudiowałam troche to forum i widzę ,że symbol naszego lęku widocznie jest bardzo różny obraz natrectw nie zna granic:) Ale tak naprawdę wszyscy czujemy ,majac je, to samo-straszne napięcie i lęk jakiś.i tu sie kryje nasza choroba-starałam sie rozwiazywać juz rózne konflikty wewnetrzne odnalezione przez psychologów.prowadzilam rozmowy z mamą(do ktorej podobno czuje nienawisc procz milosci).malo to dało alemoze sam fakt ze mnie wysłuchala pomógl-nigdy wczesniej nie miala dla mnie czasu. Mi osobiscie wydaje sie ze gdzies podczas mojej drogi ku dorosłości nastapil jakis blad i przestalam dorastac-zostalam mała dziewczynka w srodku-mała zalekniona dziewczynka w ciemnym pokoju,pozbawiona mamy(mlodszy brat)i ojca(zimny wychów) dlatego tez czasami w apogeum natrectw wyobrazam sobie ze to nie ja je czuje tylko to moje male dziewczątko we mnie(tzw regres).Staram sie je wtedy przytulic poglaskac ukochac wtlumaczyc ze nie ma sie czego bać.Pomaga mi tez mowienie sobie :asiu masz 33 lat a nie 5 lat.uspokoj sie-wroc do doroslej osoby-nie cofaj sie w lęki. Ale niestety dalej nie wiem co kryje sie za tym lękime skad sie on bierze ,czego ja sie boje.wiem ze natrectwa to tylko symbol lęku-tylko czego ten lęk dotyczy tak naprawdę nie wiem. Pozdrawiam serdecznie Asia
  2. Witam, Dziś odnalazłam Wasze forum.Jestem pod wrażeniem i zamierzam je porządnie przestudiować.Z natręctwami borykam sie juz pare lat.Zaczęło się od chyba najpopularniejszego natretnego myłsenia ze mogę cos zrobić sobie albo dziecku.Wylądowałam na terapii jakos udało mi sie to opanować-teraz już nie boję się tego nic a nic.W tzw. międzyczasie pojawiły sie u mnie natręctwa przed którymi nie ma ucieczki! Oczywiście spedziłam troche czasu nad tym żeby je wymyślić(pewnie tez zdarza wam sie wymyślać co tu by jeszcze mogło być natrectwem)Ale ale..wrócmy do natręctw -pojawiły sie myśli natrętne dotyczące oddychania widzenia slyszenia czy najgorsze myślenia w ogóle.ubzdurało mi się jak to by było strasznie sie tego wszystkiego bać1 Tych naturalnych dla organizmu rzeczy.bać się zmysłów!kazdy oddech sprawiał ze dostawałam ataku lęku,każda myśl(uczucie myslenia)(obojętnie jaka )powodowała straszny lęk.Wylądowałam w szpitalu-6 tyg leczenia potem terpaia-zaczełam to rozumiec powoli-ze to tylko nadmierna kontrola samej siebie.Ale niestety to powraca co jakis czas i męczy męczy mnie okropnie. lekarze twierdzą ze to nn. Co Wy o tym sądzicie? Bo nigdzie jeszcze sie nie spotkałam z takimi natrectwami:( Pozdrawiam, Aska
×