Skocz do zawartości
Nerwica.com

grzesiu0923

Użytkownik
  • Postów

    20
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez grzesiu0923

  1. Zadzwoniłem do kuzyna lekarza. Powiedziałem, że w piątek skręciłem staw skokowy. W nocy byłem u lekarza z rodzicami, mam 17 lat. Powiedział, że to skręcenie stawu skokowego, powiedział żeby obkładać lodem zimnym i tyle powiedział. Było to robione, i kilka razy do serwatki wkładane. Pytałem kuzyna, powiedział że tydz. lepiej żebym nie chodził do szkoły, a w piłkę nie grał 4 tyg. Dałem ojca do telefonu, a on powiedział że dzięki za porady, miło z twojej strony, ale ja wiem o co mu chodzi, żeby nie chodził do szkoły (zależy mi aby wyleczyć to, lekarz ma rację chyba?) i w ogóle i pewnie jutro będę musiał iść do szkoły... A powiedział że jak tego nie dopilnuję to potem moge miec problemy z nogą, i jak tu żyć z takimi rodzicami? Wiecznie tak jest ze wszystkim. Nieraz się widzi rodzice idą na kompromis dzieci, a moi jacyś chorzy są, takich sytuacji jest mnóstwo. Co ja mam robić?
  2. Napisałem już mejla do pani psycholog w celu spotkania się, nie wiem jak to będzie jak coś, ale narazie nie dostałem odpowiedzi, a pisałem wczoraj. Co do problemu, momentami jest lepiej, a raz gorzej. Proszę Was jeszcze o pomoc i jakieś uspokojenie, że to nie objaw homo Ja wiem, niektóre rzeczy się może powtarzają, ale napiszę jeszcze raz. Bo ja mam tak, że kiedyś jeszcze przed wakacjami miałem tak, że patrzyłem na dziewczyny, wiem że to głupie może, ale patrzyłem na nie myślałem, fajnie może mieć taką dziewczynę itd. Teraz jak patrzę, to te myśli odeszły... bo siedzi, że może jestem gejem... bo nie potrafie zagadać, jakoś mnie tak nie ciągnie... moze jakis wpływ ma na to, wiem to jest wstydliwe, ale w twarz bym tego raczej nie powiedział... częsta masturbacja? Przeraża mnie też taki fakt, mowie, ze np. zobacze przystojnego aktora. Dzisiaj tak było, były mysli nawet ustabilizowane, myslalem ze moze jestem normalny, ciężko mi to opisać, staralem sie patrzec na kazda ładna dziewczynę i coś mysleć o niej. Ale przejde do tego aktora, zobaczyłem przystojnego aktora i jakos tak się wpatrzyłem na niego bo mnie pociągał... Twarz taka męska i w ogóle... i znów wróciło to przerażenie, że patrzę na jego, na innych facetów ( staram sie nie patrzec, niektorzy mi nie przypadają do gustu, ale są tacy ze mi przypadną i pojawia się przerażenie, że coś jest nie tak ). Staram sie tez nie patrzeć tak na swoja meska twarz, nie skupiac sie tak na sobie, bo to wplywa zapewne. Staram sie skupiac na kobiecych twarzach, sylwetkach, ale ciezko mi sie tak przestawic Nie wiem czy to jest przyczyna tego ze tak jak to kolega taki fajnie napisal zakodowalem sobie męskie piękno, czy czegoś innego... dalej jest zle, psycholog nie odpisał, wiec prosze pomozcie mi:( Po prostu mam tak ze popatrze w ekran tv i widze przystojnego goscia, to cos mnie uderza, pociąga w nim, w sensie ze podoba mi sie on, tak jak ja sie podobam sobie meska twarz. A jeszcze nie daj boze raz jak mialem fantazje o kobiecie, to naszły mnie mysli o facecie takim obraz przywolal sie jak był goły i boje sie zeby mnie to nie podnieciło? nie podnieca raczej, ale boje sie, ze jak pomysle o tym ze to podnieca dziewczyny to moze i mnie by? Tez sie boje tego ale mniej.... Mowie najgorsze jest to ze patrze, na facetow przystojnych i mnie pociągają wyglądem, tak jak ja siebie pociągam, a dziewczyny, twarze staram sie patrzec i myslec fajnie miec taka dziewczyne, ale moze mnie to mniej pociąga? najwazniejsza wg mnie teoria to taka, po raz 3x pisze ze na facetow przystojnych i mnie pociągają wyglądem, tak jak ja siebie pociągam,, niby nic takiego moze nie jest a mnie to przeraza:(
  3. W zyciu bym nie poszedł do łóżka z facetem, marze tylko o kobietach, w sensie mnie podniecają... Tylko ze mi nerwica pewnie tak mąci... w sensie jak patrze na faceta przystojnego, to kiedys patrzylem i tyle mi sie podobał ale sie tym nie przejmowałem i tyle.... po prostu mi sie podobał bo ładny i tyle... a myslalem mialem w swiadomosci marzenia o kobiecie, o przytulaniu itd. a teraz mi to wygaslo... czemu? a teraz doszły te lęki, że jestem homo... i kazde popatrzenie na faceta rodzi we mnie lęk ze jestem gejem... i w ogóle... przez ta nerwice, mam uswiadomione ze jestem gejem... ciezko mi to opisac... podobnie bylo kiedys z fotkami, jedna dwie fotki sprawiały ze jak je widzialem to ciagle je mialem przed oczyma i pomimo ze wygladam dobrze, to one mi tak robily ze czulem sie brzydki... podobnie wydaje mi sie ta sama zasada dziala tu teraz... ze jestem gejem, bo tamto to.... i to pewnie nerwica robi... Fakt przeraza mnie slowa ze moze sie wypieram homo? te leki? takie opinie mnie przeazaja po prostu... ;((( i dobijają, ale mowie moze jest tak kiedys nie mialem leków patrzylem i tyle... ale doszło do mnie i sie boje... ;(? Sam nie wiem, przeraza mnie to ;((( Nie dosc tamte strachy, to wbicie ze gejem i w ogole nie ma sensu to zycie... ;( Mysle jeszcze ze fajnie miec dziewczyne, ale to mi wyparło wszystko ;( Do psychologa nie przełamie sie nie potrafie.... A czym konkretnie objawia się ta nerwica natręctw w Twoim przypadku? Bo z dużą dozą prawdopodobieństwa wydaje mi się, że Twój mózg "wkręcił sobie" to myślenie o homoseksualizmie dlatego, że przystojnych gości uznajesz za przystojnych (coś na takiej zasadzie, jakbym grał czasem w piłkę na podwórku i wkręcił sobie, że gram tak dobrze, jak Messi; nie wiem, czy rozumiesz analogię. Bo jakoś dziś nie potrafię jasno napisać, o co mi chodzi ;D). Poza tym jest chyba dość prosty tekst na homoseksualizm - staje Ci na widok gościa, a nie na widok kobiety. Ale napisałeś, że masturbujesz się myśląc o kobietach - więc skoro Twój organizm "na widok" kobiety doprowadza Cię do orgazmu, to gejem nie jesteś. Moim zdaniem głównym problemem jest ta nerwica (zresztą, myśląc cały czas o tym "jestem gejem czy nie jestem" jeszcze bardziej się nakręcasz do nieprzerwanego zamartwiania się tym tematem). cytat mojego internetowego kolegi.... tak na spokojnie tez mi sie tak wydaje, ma racje chłop... ale dochodza mysli, ze moze leki wypieraja homo, wszystko cokolwiek, to mnie przeraża ;((
  4. http://www.psychologia.net.pl/forum.php?level=281327&post=281327&sortuj=&cale= Jeśli komuś zechce się to czytać, będę ogromnie wdzięczny ... Nie mam sił żyć, nie myślcie, ze chce się zabić, nie... Ale po prostu nie mam sił, na nic, na życie... ;( Z racji doświadczenia w psychoterapii powiem ci, że przyczyną twojej nerwicy jest problem z przyjęciem własnej tożsamości seksualnej. Myślę, że jesteś gejem i nawet nie chcesz o tym myśleć a co dopiero zaakceptować i uznać. Potworny konflikt wewnętrzny rodzi potworne napięcia które rozwiązujesz poprzez natręctwa i inne objawy nerwicowe. Tylko psychoterapia ktora pozwoli ci przyjąc i zaakceptować to kim jestes i jaki jesteś jest w stanie wyleczyć twoje zaburzenie. zaakceptujesz, ze jesteś gejem to natręctwa mina. Ale to nie jest łatwe bo potrzeba mnóstwo czasu i pracy nad sobą. Możesz byc zdrowy i żyć normalnie, tylko zacznij się leczyć i zaakceptuj siebie. Zwłaszcza, ten post mnie dobił, wbił mi nóż w serce, naprawdę nie mam sił!!!!!!!!!!!!!! ;((((
  5. Macie coś takiego, że wracają do was wspomnienia z przeszłości? Mi ciągle wracają z pierwszej klasy liceum, non stop. Jak tam źle było i w ogóle, jak tam było, pomimo że jestem w nowej szkole ciągle to we mnie siedzi, te osoby to wszystko. I co ciekawe, siedzi to całym dniami. A było tam źle i nieprzyjemnie. Poza tym non stop mam w głowie sylwetki osób nawet spoza klasy, ciągle wchodzę na ich profile na fejsie, na aski na wszystko. Pomimo tego ze nigdy nie gadalismy, wiem o nich bardzo duzo, z kim sie spotykaja itd. Nie nawidze tych osób, nie lubie ich, mam taka nie chęć do nich, takie fotki w lustrze, takie związki, takie młodzieżowe gówno oni, a wchodzę dzień w dzień i sprawdzam... i tak się nakręcam, potem jeszcze bardziej rozmyslam o nich, taki chłopak ciągle mi w głowie siedzi, duzo osob mi siedzi mam przed oczami ich fejsbuka, ich twarze w szkole jak tam chodziłem, to ciągle we mnie jest, a po co mam rozmyslac o takich głupotach? ale co zrobię, to jest strasznie nieprzyjemne. Teraz jestem w nowym lo, to mi siedzi ze tam było na początku podobnie, ze rok temu tez chodziłem, w ogóle ciągle mi siedzą w głowie ci ludzie z klasy, spoza, ci z fejsa, to wszystko!! ;( -- 04 wrz 2013, 21:40 -- jesli mysle o koszu np o czym kolwiek to oni mi na mysl tez przychodza bo np to lubia i wgl... jak slucham muzyki to oni i nie tlyko oni przychodzą mi do mysli i w ogóle... cokolwiek bym nie robil i nie sprawialo mi przyjemnosci przychodzą mysli ze inni tez to robia i w ogole oni mi siedza w glowie.. to jest porzeokropne bo jak czerpac przyjemnosc? czemu tak mam zamiast myslec o sobie to tak jest...
  6. Wkurzyłem się na gościa, że takie rzeczy piszę. Jeśli uraziłem, przepraszam. Nie wiem, może nerwica to robi wszystko. Teraz mam takie coś, że w ogóle nie patrzę na facetów, a jak już widzę to staram się odpychać myśli i w ogóle. I powiem szczerze, że coś tam działa, po prostu nie patrzeć na nich jak powalony, to nie będę miał myśli wtedy, że jestem gejem, ale nerwica i tak mi to wmawia... Teraz mam tak wmówione, że jestem gejem, że myślę że nie wiązać się z dziewczyną? Po prostu siedzi mi, że jestem gejem. To na pewno działa nerwica. Wcześniej przed wakacjami, powtarzam miałem WBITE ŻE JESTEM HETERO, myslalem o sobie o jako chłopaku dziewczyny jakiejs, pomimo że też patrzyłem na mężczyzn i w ogóle, fascynowali mnie, uroda ich, ale miałem jeszcze ,,zanieczyszczonego nerwicą mózgu". Dopiero ta fascynacja, na wakacjach mi udowodniła, że może jestem gejem. I tak mam zasyfiony, zakodowany mózg nerwicą przypuszczam, że jestem gejem. Jeszcze taki fakt do mnie przemawia, że nie potrafie, nie ciagnie mnie do dziewczyn, widzę jakąś atrakcyjna i nie wiem nie potrafie pojsc zagadac, po prostu nie ciagnie mnie tak, a chyba powinniem podrywac? Ale to moze charakterystyka moja, bo wole jak dziewczyna mnie doceni, nie lubie 1 dawac sygnał czy coś. Zreszta sam juz nie wiem, po prostu widze ładną a nie ciągnie zeby zagadac poderwać itd. Czy to ma cos wspolnego? Jestem taki totalny nieaktywny do dziewczyn....
  7. człowieku nie dobijaj mnie takimi postami... Nie wiem czy to specjalnie piszesz czy co, ale dobijasz mnie... W życiu tak nie zrobię, jak masz tak głupio pisać to nie pisz! Idioto! -- 01 wrz 2013, 19:09 -- Piszę z dziewczynami i czuję pociąg emocjonalny do dziewczyn... i w ogóle, erotyczny też, tylko te niektóre objawiki co mam... emocjonalny to taki, ze fajnie jest miec dziewczyne i sie nia opiekowac i w ogole. Nie wiedzieć czemu, może to przez dojrzewanie? Tzn. imponują mi nie raz faceci, jak popatrzę że przystojny czy coś, i w ogóle, nie raz czuję się jak kobieta w stosunku do nich... Ale nie będę tak robił, będę starał się jak już patrzeć w rozmowie to nie myśleć w tych kategoriach... myśleć w takich kategoriach jak przed wakacjami, jak najlepiej przed rokiem, dwa lata temu... wtedy w ogóle nie miałem takich problemów. Dopiero od roku jakoś tak zacząłem strasznie na siebie patrzeć, podobać sobie się strasznie zacząłem... zaczęło się patrzenie na facetów, nie wiem, może nic w tym homo? może zwykła estetyka, a nerwica natręctw mi nakręca homo? Np. Rok temu potrafiłem patrzeć na takiego piłkarza Olivier Giroud, byłem nim zafascynowany, chciałem wyglądać tak jak on... I ogólnie np. goście z Akcentu (rumuński zespół) zaczęli mi się podobać, Enrigue Iglesias... potrafiłem na nich godzinami patrzeć... jednak nie myślałem o homo, emocjonalnie marzyłem o dziewczynie, jak jakąś poznawałem przez neta tylko, to potrafiłem z nią pisać godzinami, chciałbym z nią być itd. ale nic z tego nie wychodziło bo wiecie jak to przez neta... dopiero na wakacjach dostałem przerażenia tych, bo wyrobiłem sobie takie patrzenie na tych facetów, wiecie, wcześniej patrzyłem na nich na necie, a potem pojechałem na wakacje i tam zacząłem strasznie patrzeć na nich... Aż w końcu nastała panika, że jestem gejem może, czy coś... i ta PANIKA OBECNIE SIEDZI w mojej głowie, pewnie to wina NERWICY NATRECTW i innych problemów moich z psychiką, mam tak wkręcone że jestem gejem, że kiedyś myślałem fajnie sie przytulic do dziewczyny, teraz tez tak mysle, ale w swiadomosci mi siedzi ze jestem gejem to po co?... Mowie, te wakacje tak zrobiły, takiego coś okropnego... Teraz pewnie przez tą nerwicę, wyobrażam sobie jak mam chłopaka jakiegoś czy coś jak spotykam sie na treningach, lubie pogadac z innymi i w ogole, ale nie iwem czy to odczucie moje czy nerwicy, bo mi wkreca, jak widze jakiegos ciepłego chłopaka, ze on taki miły i wgl, i że fajnie by było kogoś takiego mieć czy coś... Ogólnie, mowie wydaje mi sie ze przez ten wygląd co mnie pociąga to się tak nakręca wszystko, takie uderzenia mam zobacze przystojnego faceta 1-2 sek. i juz mi sie jakos na sercu dziwnie robi, nie wiem czemu. Kiedys gdy nie mialem poczucia przed tymi wakacjami wegrami ze nie jestem gejem było dobrze, myslalem ze bede miał dziewczyne spotkam jedna jedyna, a teraz wszystko skierowane ze jestem gejem... Pewnie te objawy ze patrzylem ,a potem jeszcze ta nerwica i tak zrobiło chyba... Pociąg erotyczny, powtarzam masturbuje sie czy fantazje ogolnie to czuje do kobiet...
  8. Naczytałem się, naoglądałem sporo i w ogóle i wiem kto jest przystojny, kto nie itd. I zaczęło mnie to pociągać. Chociaż obecnie to nie wiem już sam... Potrafię określić kto jest przystojny kto nie. Widzę np. biednego jakiegoś chłopaka a przystojnego to mi szkoda go i myślę jak dziewczyna, że fajnie by było kogoś mieć... Oczywiście teraz, staram sie nie patrzeć na nich, a bardziej na dziewczyny i w ogóle będę się starał walczyć z tym wszystkim... jak będzie zobaczymy. Powiem jedno podniecać podniecają mnie dziewczyny, ale właśnie czemu jest tak z tymi facetami jeśli chodzi o wygląd i w ogóle to nie wiem, wiem ze to jest niepokojące..
  9. Jestem obecnie rozbity. Nie mam sił żyć.. Ja wiem, że pewnie ta nerwica jest winna, że to mi nakręca i wkręca. Wie Pan ja sam nie wiem, np. dzisiaj byłem na meczu i potrafię gapić się na facetów, zagadywać, tak jakby mnie ciągnie do nich? Sam nie wiem, jak to nazywać. Mam taki mętlik powalony w głowie, że nie mam sił. Od tych Węgier siedzi mi że jestem gejem, po tych objawach, że zacząłem patrzeć wtedy na facetów bo się obracałem wokół przystojnych i wtedy mi się chyba uruchomiła nerwica, wcześniej, przed tym patrzyłem też, ale nie myślałem że jestem gejem. W ogóle wtedy myślałem jak hetero, w sensie że fajnie mieć dziewczynę przytulić itd. A teraz mi to wyparło, siedzi mi że jestem gejem, i o takich rzeczach nie myślę. Mówię podstawa to może to to że na siebie uwielbiam patrzeć i może przez to tak sobie mózg wyrobiłem na facetów? Jedna sprawa, jeszcze, może to wina nerwicy? Otóż patrzę na dziewczynę i ładna ona jest z twarzy, ale mogę popatrzeć chwilę i odrywam wzrok, natomiast na faceta jak jest ładny, twarz itd. to mogę cały czas patrzeć. I nie mogę oderwać oczu, to niepokojące jest:( I wogóle kiedyś tak nie miałem, nie wiem czy to wina, tego że wkońcu znajduję akceptację u rówieśników, bo np. jak widzę chłopaka, taki spokojny, jest smutny, samotny jakiś to potrafi robić mi się żal i zaczynam myśleć jak dziewczyna, fajnie by było kogoś takiego mieć, albo jest męski i mnie nieraz pociąga... Kiedyś przed tymi wakacjami myślałem że wszystko jest w porządku... Bynajmniej nie truło mnie to, było normalnie... A teraz jest okropnie... serio nie mam sił żyć, nie mam sił jestem rozbity
  10. Nie wiem jak się do tego zabrać, żeby jak najlepiej to opisać.. To jest przeogromny problem. Cierpię na NN, to fakt. Myślę, że to jakiś udział może mieć w snuciu moich chorych wyobrażeń, nie wiem, to jest poje*** choroba, że szkoda gadać. Coś mi mówi, że skoro mam takie objawy, jak poniżej, to na pewno jestem gejem... to chyba ta NN. Ale już zostawię to w spokoju, bo nie wiem co napisać. Proszę o uważne przeczytanie i fachową poradę, jeśli masz pisać ot tak, to nie pisz. Przejdę do rzeczy. Chodzi o to, że podobają mi się faceci, twarze, sylwetki. Próbuję walczyć z tym, i nie patrzeć na facetów, ale to jest silniejsze czasami ode mnie... Już nie wiem jak z tym walczyć, staram się po prostu nie patrzeć na nich i tyle. Ale jak już popatrzę to mi się podobają, te twarze, zarost, sylwetka itd. Lubie takie rysy twarzy męskie, bardziej mi się podobają niż kobiece. Tzn. jak widzę faceta i kobietę to bardziej podoba mi się facet To jest przerażające. Powiem tak, teraz w te wakacje sobie to uświadomiłem na takim wyjeździe, że potrafię gapić się jak poje*** na nich. Wcześniej nie panował we mnie taki strach, lęk i to właśnie uświadomienie. Już wcześniej oglądałem facetów w sensie podobali mi się niektórzy, np. piosenkarze jacyś, a taki to normalnie codziennie potrafiłem patrzeć na niego całymi dniami, chciałem być też taki jak on jeśli chodzi o wygląd. Boję się, że tak jest, bardzo się boję, że podobają mi się faceci. Może wpływ na to ma ten czynnik? Otóż, wstydzę się to wyznać, ale i tak to jest tylko forum więc nikt mnie nie zna naprawdę. Potrafię patrzeć na siebie bardzo długo, często w lustrze, po prostu bardzo się sobie podobam. Dziewczynom, jak gadam na necie, czy gdzieś to też im się podobam. I może przez to tak sobie wyrobiłem taką wrażliwość na męskie twarze, ogólnie na mężczyzn? Myślę, że to ma dużo wspólnego, skoro na siebie potrafię tak patrzeć i się podobać, to może mój mózg odbiera to że na innych facetów też lubię przez to? Druga sprawa, a może to nie ma nic wspólnego z tym i po prostu już tak mam ? Co do erotyzmu, fantazji podniecają mnie kobiety, np. biust czy wiecie... I tak od młodych lat, jeśli nawet chodzi o masturbację to tak było... Wiem, że to wstydliwe rzeczy, ale piszę, mogę Wam ufać, bo jesteście fajni i każdy z nas jest podobny, mamy problemy po prostu. Naprawdę chcę coś z tym zrobić, chociaż to przyjemne patrzeć na facetów, jak mi się podobają, ale nie w sensie erotycznym. Chociaż NN, no właśnie ona tu może wejść i mi wmówi, że i oni może zaczną mnie podniecać? Nie, oby nie. Siedzi mi w mózgu, że jestem gejem i w ogóle takie popierdzielone myśli mi siedzą bardzo często, że sobie nie zdajecie nawet sprawy... Ale NN, myśli myślami, to swoją drogą, a prawdziwe objawy to opisałem je. Naprawdę to jest głupie, tak patrzeć na facetów i w ogóle, jak oni się podobają... Chciałbym żeby bardziej mi się podobały dziewczyny, twarze i w ogóle, i żeby odeszła ta NN, która pewnie też mi miesza w głowie nawet i z tą sprawą, i z wszystkimi sprawami... Chory mózg... ale to nie o tym, to o tym co pisałem. Nawet nie daj Boże, jakbym miał jakieś zadatki homoseksualne czy coś, jak to w ogóle brzmi To i tak walczyłbym, żeby być facetem, który ma dziewczynę, kiedyś zakłada rodzinę, a nie że podobają mu się faceci i w ogóle... nigdy nie zostanę gejem. Istnieje jakieś leczenie w razie czego? Czytałem coś o tym słyszałem różne opinie, jedne dobre, drugie złe. Dobre, to czytałem że można z tego wyjść, podjąć leczenie, to głównie katolickie itd. A inne, to że tego się nie da zmienić, bo to genetycznie czy coś... Sam już nie wiem. Proszę teraz o jakieś porady, tylko takie dobre, a nie typu ,,będzie dobrze". Proszę ratujcie ? Czy to są objawy homo? Postarałem się opisać jak najlepiej... Pozdrawiam smutny Grzesiek -- 29 sie 2013, 22:50 -- Nie da rady edytować, więc adminie proszę to za mnie zrobić jak coś... Np oglądam ten teledysk i mogę się cały czas gapić na tych facetów bo mi się podobają.... Ale tego nie robię, pomimo tego że mógłbym i w ogóle... Bo walczę z tym..
  11. To nie były żadne związki Hanno, zwykłe spotkania :) między innymi to mi sieje zamęt w głowie, a to przecież nie były żadne związki patrz pkt.3... Mi bardziej chodzi o przeanalizowanie moich tych pkt...
  12. Miło że odpisałaś, ale nie takiej odpowiedzi oczekiwałem. Wybacz, ale ta odpowiedź nic nie wnosi. Psycholog nie wchodzi w szkolny. Proszę o odpowiedzi. Pozdrawiam
  13. Witam Was wszystkich. Prawdopodobnie mam nerwicę natręctw, piszę to dlatego że to zapewne ma wpływ na moje zachowanie. Mam siedemnaście lat i cztery miesiące. Ten ,,niewidzialny wróg" nie dość, że nie pozwala mi normalnie funkcjonować, zwłaszcza w nocy przed snem, to jeszcze zabija we mnie wrażliwość, marzenia, wszystko. Pewnie nie wiecie do końca o czym mówię, więc teraz staram się to opisać, wyrzucić z siebie. Niestety na fachową pomoc nie mam co na razie liczyć, żeby iść do psychologa w moim wieku to trzeba mieć jakiś podpis rodziców, a z nimi jak jest szkoda gadać... Więc na szczęście już nie tak daleko do tej osiemnastki więc wtedy wyrzucę wszystko psychologowi, coś będziemy robić. Jednak teraz jestem skazany na Internet i próbuję jakoś znaleźć pomoc, bo tak być nie może... Nie wiem, jesteśmy wszyscy podobni z jakimiś problemami psychicznymi, więc na pewno mnie rozumiecie, choćby po części. Dobra, przejdę do rzeczy. Te problemy naprawdę są przeokropne, postaram się je jak najlepiej zobrazować. Kolejność przypadkowa. Żeby było Wam wygodniej właśnie to zrobiłem takie podpunkty, proszę o odniesienie się do nich. Dziękuje za pomoc. 1. Wyobraźcie sobie, marzycie o prawo jazdy. Ale jakieś myśli tłumią w Was to, nie staje sie to takie fajne, bo w myślach macie, że inni ludzie, wrogowie, też będą zdawać prawko. I wtedy odczuwacie, nie wiem jak to opisać, czy to uczucie? Już Was tak to nie cieszy, takie odczucie mam? Czy mi się wydaje? Raczej mam, po prostu te myśli zabijają Wam przyjemność, z nauki na prawo jazdy, na ogólnie jazdę samochodem, bo w myślach macie obraz wrogów, że oni też to robią, w ogóle inni ludzie i Was to już tak nie cieszy... I gdzie tu przyjemność życia? Zawsze kochałem jeździć samochodem w trasy, a teraz to Mam tak z wieloma rzeczami, gdy coś mi się podoba nachodzą te myśli, niepokój jakiś, a potem że oni też i wszystko się zabija... Mam tak samo z np. meczami. Normalny człowiek ogląda i kibicuje i ma ogromną satysfakcję. A jak ma się te myśli, że inni też to oglądają, wrogowie, to myślisz że już nie tylko Ty oglądasz i wniosek nasuwa się sam... Zero przyjemności i w ogóle. Mam tak ze wszystkim. Nawet jak słucham muzyki, i nie daj Boże, jakiś człowiek, czy wróg też słucha i całość słuchania się burzy... Ja jestem bardzo wrażliwy, lubię słuchać muzyki, takiej od serca, lubię też w nocy np. spacerować czy patrzeć na gwiazdy. Ale raz na fejsbuku widziałem, że taki gość miał zapisane coś takiego podobnego i od razu się burzy wszystko... Mam przed oczami tego gościa, że też tak może robić (nie daj Boże!) i ciągle to przed oczami i że nie tylko ja taki jestem. Mam masę takiego czegoś ze wszystkim, to jest przeokropne. Bo to zabija moje marzenia, wrażliwość, wszystko Nie da się opisać tego 2. Niedługo idę do drugiej liceum. Niedługo zacznie sie wstawanie wcześnie z racji że dojeżdżam sporo do szkoły, tak 30 km. No właśnie, za dnia jakoś jest dobrze, fakt że muszę przejść po tym chodniku jak np. idę na górę do muszę pochodzić po czymś, ale jest to bardzo malutkie nasilenie, praktycznie niezauważalne... Jednak przed snem, wtedy zaczyna się dużymi literami K O S Z M A R. Muszę pocałować krzyżyk, dotykać lustra, potem znów i tak w kółko, bo mam jakieś napięcie w sobie. I tak budzę rodziców, codziennie wkurzeni rozumiem ich, i tak w kółko latam. Muszę dotykać tego, tamtego. Teraz są wakacje, to jeszcze można spać do 12, a za kilka dni zacznie się szkoła, gorzej wtedy będzie. Bo rano trzeba być choć odrobinę wyspany, ale już to widzę... Wiem, że to są objawy silnej nerwicy natręctw, ale co mogę zrobić? Bez lekarza, psychologa. Z rodzicami nie da rady współpracować, więc nie ma mowy. Właśnie to przed snem czy to w dzień czy w nocy to jest okropne, bo trzeba spać jak wiadomo! 3. Podam Wam taki przykład. W mojej głowie siedzi takie coś, że miałem dziewczyny czy coś, to jest absurdalne, już nie odróżniam rzeczywistości od powalonej psychiki tzn. rozróżniam, ale jest ciężko. No właśnie. A nie chciałbym tak myśleć w tych kategoriach, bo nie miałem tak naprawdę i chciałbym żeby tak było, nie zaliczać tego do dziewczyn! Przechodzę do rzeczy, piszę co mnie gryzie. Proszę, uświadomcie mi, że mam rację, napisz ktoś raz a dobrze, żeby to wyszło, chociaż wątpie, że wyjdzie, ale może troszkę ukoi... Do liceum pisywałem z dziewczynami na Internecie, teraz też piszę i to jest praktycznie jedyny mój kontakt z dziewczynami, taki wiecie żeby coś z tego wychodziło. Ale czy pisanie, nawet tak jak para z osobą której się nie widziało nigdy na oczy w rzeczywistości można zaliczać że to były moje dziewczyny? Wątpię, ale głowa mówi inaczej, niestety... Wiecie jak to jest, chciałem sobie choć trochę poczuć jak to jest, a że jestem taki że ktoś mi okażę trochę bliskości nawet na Internecie, od razu mówiąc wpadam.... I piszę nie raz, jak piszę. Większość z tych miłości, blee jaka to miłość przez Internet, się wypaliła potem w sensie przestaliśmy pisać czy coś, nieważne. Ale czy takie coś można uznawać za posiadanie dziewczyny? No nie, utwierdźcie mnie że nie! Pisałem o tym liceum. No właśnie, te myśli są solidniejsze i to mi burzy. Na początku szkoły zaprosiła mnie taka dziewczyna na fejsbuka, na fotkach wydawała się ładna. W rzeczywistości, bardzo odwrotnie. Pisaliśmy na fejsbuku, codziennie, jak to ja, wpadłem. W sensie zwierzałem się jej praktycznie z wszystkiego i w ogóle wiecie, o nazwę to tak ZAUFAŁEM, tak że nie powinienem tak zaufać. Nie wiem co mnie ogarnęło, naczytałem się głupich poradników i to przez to pewnie, wiecie. Spotkaliśmy się na przerwie ze dwa, trzy razy. Poza tym raz byłem z nią w parku i do kina wziąłem ją. Strasznie mi przegłupio za to wszystko. Ta dziewczyna tego nie wartała, zaraz napiszę czemu, co i jak, miłej lektury kochani. To było tak, za ręce się z nią nie trzymałem, całować się nie całowałem, przytulać też nie. I widzicie wszystko mówi, że to nie była moja dziewczyna. Ale zawsze jak kończyłem te spotkania z nią to dawałem jej buziaka w policzek. Poza tym raz tak siedzieliśmy blisko siebie, raz do kina ją wziąłem, tak nawiasem nie że jestem jakiś wiecie, ale zapłaciłem przeszło dwadzieścia złotych za nią, a jej zachowanie po filmie, nie odzywanie się za bardzo i w ogóle to szkoda gadać, szkoda było serio tego wszystkiego. Potem na drugi dzień coś tam pisałem, a tak jak to ja, po części moja wina, ale największa jej coś tam napisałem do niej, nie odpisywała więc ja zaraz pytam, co się dzieje i w ogóle... jak to ja, jak się przywiąże to najmniejszy akt czegoś tam, a ja już nie wiadomo co, ale racja potem jakby jej zależało walczyła by, a ona coś tam odpisała, ja też i potem kontakt się urwał. Bolało lekko, miałem zadzwonić nawet, ale dobrze że tego nie zrobiłem, choć jedyny plus... I to mi mąci w głowie, że to była dziewczyna moja, no jak dziewczyna jak nie powiedzieliśmy sobie kocham cię, ani nic. Mąci przez to że pisałem z nią całymi nocami przez jakiś czas, że byłem w kinie, że te buziaki w policzki, to mi w głowie siedzi. Ale ludzie, to nie była moja dziewczyna przecież nie ? Potem spotkałem się kilka razy, ze dwa, trzy max. z taką inną, też z internetu, też ze szkoły. I to tyle. Tyle, że napisałem jej koleżance że mi się podoba, też taki desperat trochę byłem, jej samej też tak napisałem. Blee. No i trzecia, chyba najdłuższa znajomość, z max jakoś dwa miesiące. Oczywiscie tez przez neta, tez ze szkoly. Z tą było bardzo ostro, pisaliśmy noc w noc, ale raczej jako przyjaciele, o zainteresowaniach itd. Wiadomo, sztukę przez neta pisania wyrobiłem sobie, więc coś tam ,,bliższego" jak buziaki, czy coś też było. Poza tym dawała mi korki z pewnego przedmiotu, tzn. pouczyła mnie kilka razy. Poza tym wziąłem ją na lodowisko, kasa też moja, chociaż ta miała honor jakiś, i próbowała oddawać kasę, nie przyjąłem. Ale też się posypało, niby się obraziła bo si nie uczę, a się jak to określiła ,,przyjaźnimy" to miała focha. Przepraszałem, jak jakaś baba, po 10 razy, ale nic z tego nie wyszło. Nie rozumiem tego, ale nieważne było minęło. Na szczęście w żadnej chyba nie byłem zakochany tak na serio, ani nic. Bo bolało kilka dni, wiecie jak się z kimś pisze tyle a potem tak, ale przechodziło. Teraz z żadną nie mam kontaktu i dobrze, szczerze mam to gdzieś ich :) Fakt, na początku widziałem każdą tą znajomość w fajnych barwach, ale wyszło potem jak wyszło. Nie żałuje, dobrze że wyszło. Ale przejdę do sedna sprawy, przeanalizujcie to, z żadną się nie całowałem itd. Chociaż z tą ostatnią, czy w ogóle może chciałbym wtedy? Nie wiem, dobrze że to nie zaszło, pierwsze całowanie chcę przeżyć z kimś wspaniałym, a nie takimi jak te... Ale pisałem tak dużo, i w ogóle te spotkania, z tą pierwszą nawet dawałem buziaki w policzek (chyba przez te poradniki tak bo się naczytałem jak to się niby zbliżyć czy coś) ale czy to świadczy o czymś? Mimo wszystko strasznie mi szkoda, że w ogóle spotykałem się z takimi osobami, jest mi strasznie głupio, ale było minęło. Ale szczerze nie szalałem za nimi, w ogóle po prostu myślałem, że może samo się rozwini czy coś? Żadna z nich nie była ładna jakoś.Myślę, że ta nerwica mi mąci i przez to mam takie rozkminy ciągle w głowie... Co o tym sądzicie bo ja nie mam już sił... To bylo rok temu, pół roku temu, a to mi siedzi w głowie ciągle tak jak mi siedzi takie coś... 4. Często jak głupi wchodzę na profile na fejsie wielu osób, ze szkoły LO, i się nakręcam... Patrzę na ich związki i wszystko, i potem mam ciągle obrazy ich osób, fotek wszystkiego przed oczami, to też okropne. W ogóle te osoby, to odgrzewanie, cały obraz tego popierdzielonego LO, tych osób, pomimo że ich nie znam, nie gadam, to i tak siedzi mi w głowie, że oni robią to tamto, i w ogóle oni mi siedzą a nie powinienem nic o nich wiedzieć... nawet tych co znam to też siedzą i w ogóle. Albo inny fakt, też przeogromny, robi ze mnie imprezowicza, a nim nie jestem. Ale też zaciera się granica, rzeczywistość - chory świat. Stare dzieje, a siedzą w głowie non stop. to jest strasznie bolesne, nie zdajecie sobie sprawy. To burzy moje wyobrażenie, że jestem spokojny, i nie chodzę na imprezy, a taki jestem przecież. Na początku pierwszej LO, była taka impreza dla pierwszych klas w klubie. Pojechałem specjalnie na nią, oczywiście sam, każdy miał towarzystwo a ja jak piąte koło u wozu, doczepiłem się do dziewczyn z klasy i tak siedzę 10 min, i myślę co tu robię? Nie umiem podrywać, nie mam jakiejś paczki i w ogóle, jakaś desperacja we mnie nastąpiła, że nie jesteś taki boidupa idź zagadaj i zatańcz, to poszedłem do jakiegoś stolika zaprosiłem do tańca jakieś dziewczyny trochę potańczyłem. A potem to tańczyłem już z wieloma, nawet tak dziwnie palcami, robiłem z siebie błazna nieświadomie, może miałem przed oczami kuzyna i w ogóle gości naśladowałem jak tak tańczą nie akurat tam tylko wcześniej gdzieś tam widziałem. To tak dawno było a dalej mi to siedzi w głowie. Też jakaś desperacja, ciekawość, przecież nie powinienem tam w ogóle być... Też mi głupio za to. Nigdy nie byłem na domówce, nigdy nie byłem na ognisku, nigdy nie jeździłem na imprezy, a pomimo przez jakąś roczną imprezę ciągle mi w głowie tak siedzi, co jest do cholery? ;(((( Napiszę, ale to osobny temat zrobię, bo tutaj żeby wszystko nie było w jednym, bo za dużo tego, jeden mój także PROBLEM GIGANT. Ale to potem na razie nie mam sił.... natomiast co do nerwicy natręctw i w ogóle tego typu problemów na pewno mam jeszcze ogrom, masę takich problemów, ale mam mętlik i nic mi nie przychodzi teraz... Więc jak na razie to tyle, jak coś to dopiszę. Co tu będę się wiecęj rozpisywał, mam chorą banię i tyle. Liczę na pomoc, pozdrawiam.
  14. Mam coś takiego, całkiem niezrozumiałego co źle wpływa na moje myślenie, nie wiem jak to opisać. Otóż w pewnym momencie pomyślałem że będzie tam głupio na tych wakacjach i sobie coś wyobraźiłem i moje marzenia prysnęły jak bańka mydlana. Teraz gdt pomyślę o tych wakacjach to mam myśli że będzie tam źle i tak mi to mąci w głowie i burzy całe myślenie że będzie fajnie a powinienem się cieszyć. Nie wiem, to tak jakby zahamowało moje uczucia o tych wakacjach i juz nie mysle o tym ze super ze jedziemy tylko te złe mysli ktore mi sie przywołały i ciągle jest źle przez te mysli to tak zahamowało w moim odczuciu
  15. Co to jest czemu tak mam? Dajmy na to obejrze takie fotki na których brzydko wyszedłem i cały czas mi t ow głowie siedzi że wyglądam brzydko i w ogóle to jakoś burzy i mi się źle robi albo pomysle ze jade na wakacje i mysle ze potem bede miał obowiązki grać w pilke i to mnie przygnebia i ze wyjazd bedzie nieudany takie mysli....
  16. Chciałbym się Was czegoś poradzić. Chciałbym opisać w pełni mój problem jaki teraz mam. Otóż jestem uczniem klasy pierwszej liceum, tzn. teraz idę do drugiej klasy. Już nie dużo, półtorej roku tylko, ale mimo wszystko jeszcze spory kawał czasu. Obecnie uczęszczałem do klasy, w której okropnie się czułem, naprawdę. Może opiszę troszkę jak to było. Próbowałem z takim gościem na początku się kolegować, ale potem zaczął mnie wyśmiewać i w ogóle, pisać głupie komentarze na fejsbuku i takie tam. Powiem wprost, nie został moim kumplem, a wręcz przeciwnie. Potem mówił do wszystkich, tylko nie do mnie, nawet nie patrzył w moją stronę. Raz przyniosłem rzeczy na przedstawienie, to powiedział że idzie ode mnie bo śmierdzą niby te ciuchy. Widać, że mnie nie lubił. I tak zostałem sam, bez żadnego kolegi. Z czasem nikogo już nie miałem, porobiły się paczki, chłopaków ze mną było 9, zrobiła się sześcioosobowa paczka, nigdy mnie nie zapraszali, nie pytali co tam u ciebie i w ogóle. Z czasem widziałem jaka jest sytuacja to już popadłem w coś takiego, że zacząłem mieć wyrąbane na to, zacząłem chodzić po szkole i w ogóle jakoś zabijać nudę. Teraz doszło do tej sytuacji, a właściwie tak ciągle było, że nikt nigdy nie zapytał co u mnie słychać tylko byłem tam jak piąte koło u wozy, odizolowany. Stwierdziłem, że co pójdę do tych chłopaków i o czym będę z nimi rozmawiał? Skoro oni mnie nie chcą, i ten gość co ze mną siedział do wszystkich mówi tylko nie do mnie to po co tam będę szedł? Fakt zacząłem się sam później izolować to prawda, ale skoro widziałem jaka sytuacja jest to po co tam iść? Nie wiem, naprawdę nie wiem czy ja popełniłem jakiś błąd? No nie wydaje mi się, przecież jestem normalny, potrafię pogadać i w ogóle. Ja sam nie wiem czemu tak było nikogo nie obrażałem, byłem miły i w ogóle. Zresztą wiecie jak to młodzi, pośmiać i w ogóle z byle czego, to takie niezatrakcyjne, no ale mimo wszystko fajnie byłoby jakby mnie akceptowali i się pośmiali ze mną. Powiedźcie mi bo sam nie wiem co ja złego robię, przecież nikomu krzywdy nie robiłem! Zostałem sam, bo ten gościu poszedł i tyle, co miałem tam isc do nich, jak mnie nie wołali ani nic? Sam nie wiem Moze powinienem za wszelka cene sie tam dosiadać do nich? A ja nie dosiadałem się po prostu oni zero incjatywy to i ja ( chociaż coś tam próbowałem ), sam już nie wiem. I do czego dążę, nauczyciele byli tam bardzo, powtrzam bardzo fajni oprócz wychowawczyni, totalna suka, jak chce ktos wiedziec dlaczego zapraszam na priv, tak mogę ją tak nazywać, i nie mowicie ze kogos obrażam na taką osobe nie ma innego słowa, mniejsza o to, ale reszta bardzo w porządku, zwłaszcza z matmy, której nie rozumiem jestem anty talent nawet jak chodzę na korki, ale na dwa fartem wyciągnąłem. Do czego dążę, ano do tego że dojeżdżam do tej szkoły 30 km więc sporo i z dworca miałem 5 min drogi, lekcje też mi się w miarę fajnie układały, co jest wazne bo odległość itd. Wstawałem jak cywilizowany człowiek po 6 to było super tylko ci ludzie... Poszedłem zapytać do innego LO, w którym nikogo nie znam, aczkolwiek napisałem już do dwóch osób na fejsie i sobie pogadałem z nimi co do szkoły itd. jest taki chłopak co lubi piłkę to z nim gadałem własnie. I byłem dziś u tego dyrektora, zobaczył oceny ( miałem same tróje, dwie dwójki z matmy i chemii, i z polaka czwórka ) to powiedział że kategorycznie nie przyjmuje Kategorycznie, ale ja go prosiłem itd. Potem skonsultował decyzje z wicedyrektorem i się zgodzili tylko ze względu na tą moją sytuację, że jak on to nazwał byłem szykanowany, bo powiedziałem mu że mam problemy z gościami w klasie ( celowo nie nazywam kolegami ). ( pod koniec roku ten co uciekł ode mnie zaczął nawet głupio komentować, wysmiewac niekiedy mnie ). I tak, pytałem kolezanki czy w tej szkole jest tak, bo dyrektor mi mowił ze da mi szanse, ale ze mam miec 100% frekwencje i sie dobrze uczyć a ja sie przeraźiłem bo po prostu powiem prawdę, jestem leń i tyle z nauki, taki byłem jestem i będę. Wiadomo cos tam sie poucze zeby zaliczyć, ale bez przesady. I raczej tego nie zmienię i się boję, ale kolezanka powiedziała ze tak tylko mówią, że jest lajcik. Więc moze miała troche racji? I jeszcze jedno tam są lekcje od 7, to musiałbym wstawać o 5... Wyobrazcie sobie zima, ciemno o piątej... Wiecie, dla takiego lenia jak ja, do szkoły o tej porze, to nie jest imponujące. I nie jestem narzekacz, tylko naprawdę to mnie przeraża trochę zwłaszcza że autobus mam 5:40 i potem czekać tyle na lekcje ( jestem w miescie o 6:15, lekcje 7:10 wiec kupa bezsensownie straconego czasu ). Przerażają mnie te fakty, przeraża mnie że tam juz nie bedzie przelewek z nauczycielami, te godziny i w ogóle i właśnie... boję się po pierwsze, jestem strasznie wrazliwy i nerwowy, naprawde ogromnie, boje sie jak tam pojde nikogo nie znam i w ogóle, i boje sie ze znów coś spier*** że mam w sobie to cos ze źle sie zachowuje ze nie potrafie zagadac do dziewczyn i w ogóle i że znów się wyalienuje... I znow bedzie tak jak tu, ze bede izolowany, tego sie bardzo boje, ze bedzie to samo. Matka mowi ze bedzie to samo z ojcem, ale ona ma cos z psychika wiec juz niezwracam na to uwagi, ale czesto to boli. Nie mam wsparcia w rodzicach w nikim, wiec tym bardziej sie boje. I tak sobie to przemyslalem i może mieć wyjechane na całą klasę i chodzić tam gdzie chodziłem ? ( dojazd, nauczyciele, przy takim uczniu jak ja to podstawa ) = ( ale zero kogokolwiek kto moglby sie ze mna przyjaznic, probowalem zagadac do niektorych jakos do dziewczyn ale wiadomo one w swoim towarzystwie itd. to co najwyzej mi odpowiedza co na zadanie czy cos i tyle, chlopaki są jakie są, zwlaszcza ten co uciekł zaczyna mi dogryzac i w ogole nawet nie zwraca na mnie uwagi ani nic, nie wiem co mu zrobiłem ), a tutaj nowa szkoła, moze bedzie lepiej ( w co wierzę, aczkolwiek mam wątpliwosci W gimnazjum mi strasznie dokuczano, to na inną historie opowieść, a teraz w tej pierwszej liceum takie rzeczy... ) ciężki dojazd, co jest też kluczowe, groźby dyrektora i to poważne i nauczyciele ponoć też gorsi... Mam naprawdę dużą rozterkę, która zaważy na mojej przyszłości. Na podjęcie decyzji mam czas do jutra takze moi przyjaciele pomóżcie mi Nie chcę do tej klasy, chociaż mam wyrąbane często na nich, to jednak odczucia ludzkie sie odzywają często i jest mi źle, ale tutaj też strach i w ogóle te sprawy o których pisałem Dodam, że mam problemy z psychiką, może i mam problemy z wpasowaniem w grupę, sam już nie wiem gdzie jest błąd, chodzi mi o to, ze moze sam sie izoluje zamiast isc do chłopakow? Sam nie wiem, ale chyba jak sie zle czuje to tam nie ide? Przepraszam ze to takie chaotyczne. Boje sie co to bedzie prosze o pomoc.... P.S naszła mnie złota myśl, ja po tym pewnym czasie potrafiłem się krecic wokół sali do wf, ale tam nie wchodzić po prostu nie chciałem do nich, bo źle sie czułem z nimi, ani sie odezwać do nikogo ani nic więc wolałem sie pokręcić. Nie wiem czy to istotne.
  17. Aha rozumiem.. A słuchaj, ja mam coś takiego że mi się tak wmawia w myślach że jestem gejem może, bo nie zagaduję, nie mam pociągu żeby zagadać i w ogóle, podobają mi się twarze facetów itd. Moze przez to że często na siebie patrze, a moze po prostu? Czasmai mi sie tez żal robi jakiegos goscia czy coś i tak myslę też o głupotach Ale to jest takie, hm, ciezko mi to nazwac, ale to mi sie tak wmawia ze moge byc gejem, bo nie potrafie i nie ciągnie do podrywania w ogóle 2) Sluchajcie raz pamietam pomyslalem sobie, ze bedzie źle, jakieś takie myśli, czy ja pomyslalem czy juz tak było, pewnej soboty pamietam juz daaaawno jak byłem w podstawówce, albo sobie to wmówiłem, bo pamietam ze mnie tak nagle wszystko zasmuciło życie itd. I potem miałem depresje bo codziennie sie smuciłem płakac mi sie chciało itd ;( I teraz sobie tez zacząłem cos wmawiac jakąś depresje, ale dzis jest lepiej i boje sie ze znow sobie wmowie albo cos nie wiem czy wtedy przez to wmowienie czy z samo z siebie ale bylo okropnie
  18. Są bardzo koszmarne. Wyzywają za cokolwiek. Za to że buty krzywo stoją... Nie wspierają mnie. Wiesz zalezy jak tez to oceniać, np. obecnie jest spokojniej, ale tak to często jest piekło, nieraz nawet dostanę od ojca potermosi mnie, ale zwykle to tak się drą, obrażają, chorzy ludzie, raz ze nie chcialem pojechac na jakies tam dni miasta do rodziny... Potem mowie ze pojade, a i tak zostałem tak zbluzgany... Moze obecnie mniej to odczuwam bo jest spokojniej, ale wiesz... A czy to ma jakis związek w ogóle?
  19. Jakie mam relacje z rodzicami? To zalezy jaki jest dzień. Często jest tak ze potrafią mnie powyklinać od najgorszych kur**, hu** i w ogóle mam ochotę się zabić, bardzo często tak jest, i to praktycznie za nic, strasznie nerwowi ludzie. Ale teraz jest takie coś ze jest spokojniej nie ma tak obrazania mnie z ich strony. Mam z nimi ogromny kontakt praktycznie 24 h na dobę, jestem jedynakiem. Teraz mi się tak coś zamazało w głowie, ze kiedys to myslalem ze fajnie miec dziewczyne, z kim pogadac i w ogóle sie przytulic, a teraz mam tak ze wszystko mi to tak jakby ,,zalało" przez tą swiadomosc ze moze jestem gejem.
  20. Mam kilka pytań. Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że mam ogromne wątpliwości i się boję, strasznie się boję, bo chciałbym być normalnym człowiekiem mającym rodzinę ( z całym szacunkiem dla wszystkich osób homoseksualnych ). Boję się, że jest coś ze mną nie tak. Mam siedemnaście lat. Powinienem oglądać się za dziewczynami. A ja jakoś tak nie potrafię poderwać, zagadać. Jakoś mnie tak nie ciągnie po prostu A moze mi sie tak wydaje tylko? Jestem strasznie samotny, nie mam znajomych przyjaciół, wiec sytuacji do poznania dziewczyn tez nie mam za bardzo, chodzi mi o sytuacje np gdy jestem sam gdzies, tez sa takie ze mozna podrywac. Nie wiem czemu Moze napisze przykład nie wiem czy istotny, ale napisze. Miałem kiedyś taką bliższą koleżankę, nawet dwie ( nie był to długi okres czasu, jakiś miesiąc max, półtorej, spotykaliśmy się głównie na necie ale były spotkania w szkole, raz na łyzwach ) nigdy nie potrafiłem jej jakoś pocałować czy coś. Nie wiem, może po prostu nie czułem do końca że to ta? Może za wcześnie na takie coś? A może po prostu coś jest nie tak ? Mowię, widzę ładną dziewczynę i nie potrafię zagadać, jestem nieśmiały do dziewczyn to fakt, ale tez mnie jakoś nie ciągnie Strasznie sie boje tego, że coś jest nie tak. Teraz druga sprawa. Nie ukrywam ze czesto sie przyglądam sobie w lustrze i podobam sie sobie. W ogole podoba mi sie meska twarz. I nie wiem czy to od tego ze tak sie patrze codziennie w lustro na siebie i sie podobam zaczeli mi sie podobac faceci Twarze przede wszystkim Nieraz widze przystojnego goscia to dluzej patrze sie na niego nie zwracajac uwagi np na jego dziewczynę Trzecia sprawa... najbardziej optymistyczna wersja. Podniecają mnie tylko na szczescie dziewczyny. Wiecie o co chodzi. O części ciała i wiecie. Poza tym czesto mysle, zwlaszcza kiedys myslałem ciągle ze fajnie jest miec dziewczyne, osobe kochającą osobe itd. Teraz te mysli znikły bo ciągle mi w głowie siedzi ze jestem gejem. I w ogóle no tak mówię, nie ciągnie mnie do dziewczyn jak widzę, to jest naprawde przygnębiające I jeszcze to ze faceci mi sie podobają, ale dzięki Bogu nie podniecają. (((( Mam tez trochę zrytą psychikę i takie wątpliwosci są okropne dla mnie. Ciężko mi to teraz opisać... Moze jutro bo dziś już noc..
×