Skocz do zawartości
Nerwica.com

Yoko

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Yoko

  1. Czytając Wasze posty dziewczyny, mam nieodparte wrażenie, że to samo dotyczy i mnie, jakbym czytała o sobie... sens-doskonale to opisałaś, sama nie ujęłabym tego lepiej. I też mnie zastanawia fakt czy ta wegetacja nie jest spowodowana stabilizatorami? A tak poza tym- od ilu lat się leczycie? Czy podczas farmakoterapii zdarzały Wam się satysfakcjonujące dni? I jak to jest z Waszą teraźniejszością- pracujecie, udało Wam się dokończyć studia, dobrze się czujecie w towarzystwie? Ja swoje studia musiałam przerwać, przeraża mnie jednak powrót do nich tym bardziej, że do najłatwiejszych nie należą (medycyna ) Poza tym-diagnozę mam postawioną od niedawna, faza depresji jeszcze nie wyleczona, jestem częściowo zamknięta w sobie, brak ochoty i sił na cokolwiek, największą radość sprawia ucieczka od rzeczywistości czyli spanie. Wkurza mnie strasznie, że musimy zmagać się z choróbskiem w tak młodym wieku, kiedy świat przecież stoi otworem. A kiedy faktycznie czerpiemy z niego pełnymi garściami. to okazuje się to hipo- lub manią. Jak żyć? Odkąd pamiętam-zawsze je miałam. Ale nie w okresie manii, wtedy byłam tak pochłonięta życiem, że nie zadawałam sobie głębszych pytań, kiedy tyle przecież było do zrobienia. Natomiast w depresji- non stop. Podejrzewam więc, że są one u mnie uzależnione od nastroju, zarówno więc lekarzem jak też ich sprawcą jest po prostu czas... Pozdrawiam Was mocno.
  2. malgosia7602 a od jak dawna przyjmujesz seronil? Trochę zmartwił mnie Twój wpis, bo właśnie od jutra zaczynam go brać a po cichu liczyłam na to, że zlikwiduje choć częściowo tę izolację, z którą też mam teraz wielki problem (od prawie pół roku nie widywałam się ze znajomymi ) Istnieje więc szansa, że uodporniłaś się na niego? Jest to w ogóle możliwe przy SSRI? Dołączam się zatem do prośby.
  3. Odnośnie poruszanego tematu tycia po lekach: jestem na dość ścisłej diecie (zero masła, sera żółtego, majonezu, cukru, słodzonych napojów, sporadycznie słodycze, mało smażonego) a przytyłam; bliscy mówią mi, że sprawiam wrażenie raczej opuchniętej niż "utytej" stąd teoria o zatrzymywaniu wody zdaje się być prawdziwa... Mam wrażenie, że większość tu piszących jest aktualnie w fazie depresji- co powiecie na to, żeby wspomnieć stan hipo/manii i opisać głupoty, które stały się wtedy naszym udziałem? Nie wiem czy i z jakim efektem padł taki pomysł wcześniej, bo fizycznie niemożliwe jest bym ogarnęła 3 części tego wątku, ale może miałoby to jakąś wartość terapeutyczną a i reszcie poprawiłoby nieco humor? No, chyba że bardzo się tego wstydzicie
  4. barsinister a jak długo szukałeś odpowiednich leków? W jaki sposób wywnioskowałeś, że te są właściwe, jakich ewentualnie objawów ubocznych po nich nie masz, że możesz stwierdzić, iż są one najlepsze? (przepraszam za ewent. nieprecyzyjność; mam jeszcze małe doświadczenie w dobieraniu leków). Długo już chorujesz, jak wygląda teraz Twoje życie, jesteś w stanie pracować? I najważniejsze-umiesz sam kontrolować swój nastrój? 0Rh+ To znaczy, że manię miałeś "tylko" polekową, a nie tak "sam z siebie"? Domyślam się, że ciężka przeszłość miała u Ciebie wpływ na taki a nie inny nastrój, tym bardziej szanuję Twoje podejście i zapatrywanie na przyszłość. Konfrontując Twoje słowa z wypowiedziami INTEL'a 1- też wolę wierzyć, że odpowiednie nastawienie jest w stanie delikatnie pomóc w tej chorobie. Tak na marginesie dodam, że studiuję medycynę i miałam okazję napatrzeć się trochę na chorych. Najwięcej szacunku wzbudzały osoby, które mimo ciężkiej sytuacji klinicznej, potrafiły stanąć do walki z życiem, kończyły z dobrymi wynikami studia, rozpoczynały pracę, umiały cieszyć się tym co mają. Dodam tylko, że ja tak jeszcze nie potrafię, ale mimo wszystko chcę podjąć to wyzwanie. INTEL 1 mam wrażenie czytając Twoje posty, że chyba nie do końca pogodziłeś się z chorobą... długo już chorujesz? Nie żebym sugerowała, ale jest jeszcze jedna metoda, której nie próbowałeś a mianowicie elektrowstrząsy. Poza tym z tego co wiem u każdego przebieg tej choroby jest nieco inny, nie można więc wrzucać wszystkich do jednego wora. Są i schizofrenicy, którzy odnaleźli się w społeczeństwie a ich prognoza zdaje się jest gorsza od naszej. Plus dla Ciebie, że walczyłeś/walczysz dalej. Łapa Tylko pół roku wystarczyło Ci na pogodzenie się z tą "tragedią"? Jak tego dokonałeś? Ja do tej pory nie umiem sobie tego wybaczyć, znasz jakieś metody, które to ułatwiają? lolil Ja jestem na olanzapinie. Podobnie jak Ty byłam niesamowicie senna i potrafiłam przespać większość dnia, ale mi akurat pomogło branie dawki o 20.00- senność w ciągu dnia minęła, potrafię też wcześniej podnieść się z łóżka. Jaką dawkę bierzesz?
  5. Dziękuję 0Rh+ za odpowiedź. Przy okazji więc zapytam o ile nie uznasz tego za bezczelność: jak Ty sobie radzisz ze swoim życiem, chorobą, bo zakładam, że że chad nie tylko z teorii jest Ci znane? Długo przyzwyczajałeś się do diagnozy? Jak to jest uporać się ze świadomością, że nie jest się do końca normalnym? To piętno czy raczej część osobowości? Jak odróżnić zwyczajny dobry humor od hipomanii? Ja w tym momencie boję się mieć dobre samopoczucie; zaraz przychodzą podłe myśli przypominające o górkach, co powoduje jeszcze większą blokadę i prawdopodobnie opóźnia wyjście z depresji Umiesz już odróżniać te stany? Potrafisz zwyczajnie być zadowolonym ze swojego życia? (przepraszam za bombardowanie pytaniami, od razu dodam, że nie oczekuję, iż odpowiesz na nie wszystkie choć przyznam- byłoby mi miło) Ale nie lekcję typu "zakuć, zdać, zapomnieć"? Czego Cię ona nauczyła, jeśli mogę zapytać? Z jakości Twojej wypowiedzi wnioskuję jednak, że i on jest użyteczny; nie masz więc poczucia, że trochę Cię zawiódł? A co do terapii- nigdy nie próbowałam. Nawet na tym forum gdzieś tam wyczytałam, że w chad ma ona małą skuteczność, póki co próbuję ratować się literaturą, ale z niewielkim w sumie skutkiem. Myślisz jednak, że warto?
  6. Yoko

    Depresja objawy

    Mogłabym się podpisać pod postem _Jack_ a. Do tego jeszcze problemy z pamięcią, ogólne zamknięcie się w sobie i mamtowdupizm co dzieje się wokół, płaczliwość, użalanie się nad sobą, prze- i przyszłością, znikomy napęd, hipersomnia, strach przed wstaniem z łóżka, zniechęcenie...
  7. Hej wszystkim! od wielu tygodni przeglądałam to forum ale dopiero dzisiaj zdecydowałam się do Was dołączyć, wiedziona nadzieją, że w grupie raźniej i może z takich kontaktów może wyjdzie coś konstruktywnego, co pomoże walczyć z tą chorobą (przepraszam za ewentualne braki logiczności tudzież gramatyczności. Aktualnie jestem 4 miesiąc w depresji, kontakty ze znajomymi raczej pourywałam, przez internet prawie w ogóle się nie udzielam, stąd obycie interpersonalne poleciało na łeb na szyję ) Zanim napiszę coś o sobie chciałabym zadać Wam kilka pytań: -jak radzicie sobie z myślą, że zawiódł Was najważniejszy organ czyli mózg? -macie jakieś sposoby na przebaczenie sobie głupot, które wyczynialiście w manii? -jest szansa, że z tą chorobą da się w miarę normalnie funkcjonować tj mieć pracę? U mnie wszystko zaczęło się w wieku 18lat, miałam wówczas najsilniejszą manię z urojeniami, musiałam być hospitalizowana (do dziś nie umiem sobie tego wybaczyć) ok. miesiąca. Po tym czasie wróciłam na perazynie (która tylko wzmagała moją depresję, ale ponieważ zaniedbałam kontakty z psychiatrą męczyłam się z nią ok.roku) do szkoły, napisałam maturę, dostałam się na dość prestiżowe studia, które de facto teraz przerwałam W tym czasie okazało się, że mam chorą tarczycę, brałam więc leki tylko na nią. Poza pierwszym epizodem miałam jeszcze dwa (drugi podczas polekowej nadczynności tarcz., ostatni po antybiotykach i w związku z alergią pokarmową [nie żebym na siłę szukała przyczyny fizjologicznej. Po prostu "to" i różne stresy nałożyły się na siebie, a że mój mózg nie teges to tak skończyłam]), mniej wprawdzie spektakularne od pierwszego (miałam wówczas poczucie, że coś nie tak się ze mną dzieje, więc starała się hamować z różnym skutkiem) ale nie pozbawione patologii Drugiego epizodu nie leczyłam, jakoś ciągnęłam dalej swoje życie, dopiero depresja z silnymi stanami lękowymi po ostatnim, zmusiła mnie do tego. Teraz jestem na głodowych dawkach leków (nie ma dnia, żebym nie uderzała w ryk, stąd rozważam zmianę ich lub dawki w kontakcie z lek.) tj. fluanxol 0,5 i olanzapina 5mg. W tym momencie czuję się nieco jak roślina, nie mam celu w życiu, ze strachem myślę o przyszłości, waham się nad powrotem na studia (został mi rok), boję się że nie podołam w przyszłości pracy, tym bardziej, iż nie będzie ona pozbawiona stresów, ciężko mi wstać i zająć się czymś pożytecznym, moja jedyna rozrywka to czytanie, spanie, czasem film... Ile u Was trwała depresja? Czy po niej wychodziliście z jakimiś ubytkami osobowości? Ja mam czasem wrażenie "że patrzę a nie widzę", pamięć mi się pogorszyła, jestem bardziej zamknięta w sobie... Też tak mieliście? Da się z tego wyjść?
×