Dark Passanger
Zdaję sobie sprawę, z cudowności zażywania takich leków, kiedyś miałem coś w rodzaju duszności na tle nerwowym, nie mogłem nabrać powietrzna w płuca, lekarz przypisał mi jakieś pigułki i duszności jak ręką odjął. Gdyby to było jakiekolwiek inne wydarzenie niż wesele, np. jakiś odczyt przed dużym gremium, poszedłbym do psychiatry po środki, które zaproponowałeś, niestety w tym wypadku kompromis między lekami a alkoholem nie wchodzi w rachubę, bo jak słusznie zauważyła kasiątko, to się wiążę z niepożądanymi reakcjami organizmu, nigdy nie łączyłem środków farmakologicznych z alkoholem i wolę nie próbować bo nie znam swoich możliwości.
Agusia WWW
Ja już dawno moją Pannę Młodą uświadomiłem o swoich problemach, na kursach małżeńskich na teście z asertywności zdobyłem osiem punktów na 45, ona zresztą nie była wcale lepsza, bo tylko trzy więcej od mnie, nie wiem jak my sobie w życiu poradzimy :-)
Weganka
Ja też gardzę takimi patetycznymi uroczystościami, na co dzień chodzę w t-shirtach, bojówkach i trampkach, zakładanie garnituru i lakierków napawa mnie wstrętem, czuje się jak przepraszam za wyrażenie uwiązana świnia. Gdybym poszedł na wesele ubrany na co dzień, nie musiał tańczyć, brać udziału w głupawych zabawach, to może bym się nawet tak nie przejmował. Wierz mi, trzy lata odkąd jestem z dziewczyną walczyłem z rodzicami, ale moja matka jest apodyktyczną katoliczką i miałem już dość jej narzekań, a że nie potrafię się przeciwstawić, w końcu się oświadczyłem. Choć gdybym pewnie się uparł, nie było by wesela, tylko sam ślub i jakieś małe przyjęcie. Ale jak wspominałem, robię to nie dla siebie tylko dla przyszłej żony :-)