Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niewidocznaaaa

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Niewidocznaaaa

  1. ale u mnie jest milosc obustronna i ja sie boje ze ja strace:( a ja sie naprawde zakochalam i to jeszcze z odwzajemnieniem zadko sie to u mnie zdarza. a ten zwiazek jest moim nadluzszym w zyciu bo niedlugo minie rok a ja go kocham z dnia na dzien coraz mocniej zdalam sobie sprawe ze to moje zaburzenia psychiczne maja wplyw na rozpad tego i nie wiem jak z tym walczyc. chodzilam do psychologa i co 50 zl za godzine pustej rozmowy... nie pomagalo mi to... jak ja bym chciala zeby on mi pomogl tak bardzo bym tego chciala
  2. wiem ze wiek nie idzie w parze z dojrzaloscia... ale moj luby nie jest az tak nie dojrzaly. ma czasami swoje odchyly... Bonus nie spotkales jeszcze tej jedynej. a jak spotkasz to bedziesz o nia walczyl tak jak ja teraz to robie
  3. bo woli mlodsze a tak po za tym ja mu sie od razu spodobalam.... od kiedy mnie tylko zobaczyl...
  4. Bonus, ja nie romansuje nie mam do tego glowy. mam powazny zwiazek ktory mi sie sypie bo jestem neurotyczka i odkrylam to przed chwila przez przypadek. nie wiem dlaczego ale mnie to jakos zdolowalo
  5. Dzięki monika :) kurde dzieki waszym komentarzom doszlam do wniosku ze jestem neurotyczka.... wszystkie cechy opisane w tym wyjasnieniu pasuja do mnie..... i to ze moj zwiazek sie rujnuje to jest moja wina! nie chce zyc
  6. dzisiaj z nim sie spotkam to porozmawiam.... ja ciagle mam uczucie za warto to ratowac.... a ja z tych upartych jestem... i dopkoi bolesnie w dupe nie dostane to nie odpuszcze... -- 10 cze 2013, 21:05 -- Candy14 on byl i jest. tylko relacje sie miedzy nami strasznie popsuly a ja chce to jakos naprawic i kurde nie wiem czemu ale mam takie odczucie ze jest jakis inny sposob niz rezygnowanie z tego zwiazku....
  7. coccimella ja ten watek zalozylam juz wczesniej tylko ze postanowilam go rozpisac i wyszedl wlasnie ten na ktorym pisalismy a tego nie umiem usunac :)
  8. wszystko? ta sa te nasze ciagle klotnie. to jest takze sytuacja ktora sie nie zmienia. obiecujemy sobie ze juz nigdy sie nie poklocimy ze juz dosyc tego.... ale nie umiemy dotrzymac slowa. emocje biora gore
  9. Candy14 dzieki za twe spostrzezenia ale, gdy jestes z kims dlugo to to wszystko z czasem zanika bylam w tak zlej kondycji psychicznie ze walilo mnie to co sie ze mna dzieje i on mnie z tego wyciagnal i tak rzeczywiscie dla niego sie zmienilam ale z czasem zobaczylam ze ta zmiana wyszla mi na dobre. i nie chce wracac do tego co kiedys bylo. nie chce byc znowu na dnie a im bardziej on sie ode mnie oddala tym ja bardziej zblizam sie do tego dna
  10. i tak trzymaj ! miłość to zło. wiem to z doswiadczenia bo nie dawno tez napisalam jeden watek z mojego zycia na tej stronie. chcesz to przeczytaj.
  11. Candy14 po pierwsze ja swoje życie i siebie zmieniłam dla niego o 180 stopni a od niego wymagam wiekszej czulosci, szacunku do mnie i zeby sie liczyl takze z moim zdaniem a nie tylko ze zdaniem swoich kolegow. po drugie nie chodzilo mi o chlanie jak facet. nie zrozumialas o czym pisze. podalam tylko 2 przyklady wszystkich mi sie nie chcialo wymieniac ale tu nie chodzi o doslowne odebranie tego. po trzecie rozkazywac komus a isc na kompromis to sa dwie rozne rzeczy. Na koniec polecam ci cwiczenia na czytanie tekstu ze zrozumieniem. Pozdrawiam i dzieki za komentarz -- 10 cze 2013, 20:10 -- Bonus to zalezy od czlowieka. dla jednego waze sa pieniadze dla innego uczciwosc a dla jeszcze innego milosc. ja jestem w gronie tych pechowcow ze jak trafie na odwzajemniona milosc (tak jak w tym wypadku) o poswiecam sie cala. bez zadnych wyrzutow i bez zadnego "ale" -- 10 cze 2013, 20:12 -- znudzona-ona sa terapie dla anonimowych alkoholikow itp a dla szalenczo zakochanych ludzi tez sa? gdzie? bo u mnie to raczej nie ma....
  12. znudzona-ona, tkwię bo mam nadziej, bo jestem uparta, bo chce byc wkoncu szczesliwa. A wiem ze mnie wieksze szczescie nie spotka nogdy wiecej bo jestem juz wypalona uczuciowo i psychicznie. Nie mam sily znowu sie zbierac w sobie i ufac komus nowemu. nie chce ciagle sie bac o jutro. wiele juz razem przeszlismy. caly czas mam nadzieje ze jeszcze wiele przejdziemy i bedziemy razem juz na zawsze. lecz opadam z sil psychicznych i fizycznych. ta walka o szczescie bardzo meczy.
  13. znudzona-ona, ja teraz nie czuję się na siłach aby z nim zerwać. Naprawdę... Mój świat się totalnie załamie gdy jego już w moim życiu nie będzie. Ciągle o nim myślę. Nawet nie mogę dopuścić myśli że on może znaleźć sobie nową dziewczynę. Gdy o tym myślę to ogarnia mnie złość, żal, rozpacz. Ja już nie umiem bez niego funkcjonować.... -- 10 cze 2013, 18:06 -- Bonus, ciężko używać rozumu gdy jest się szaleńczo i bezgranicznie zakochanym. Z drugiej strony chciała bym się od tego uwolnić ale nie chce być znowu sama i trafiać na frajerów którzy kłamią i zdradzają. Nie chce przechodzić znowu tego samego. Bo dzięki niemu właśnie zamknęłam tamten rozdział w życiu i bardzo mnie to cieszy. A wiem że gdy jego nie będzie to wrócę do świata w którym robiłam co chciałam i nie było to dobre....
  14. To mam od niego odejść i być nieszczęśliwa jednocześnie będąc dumna, że skończyłam tzw"toksyczny związek" czy raczej mam dalej walczyć, mieć nadzieje że kiedyś coś się zmieni bedąc zaślepiona i szczęśliwa "chorą miłościa"?
  15. Wiem że na siłę go nie zmienię. Ale miałam nadzieje że ktoś może jednak ma jakiś sposób jak dotrzeć do takiego faceta i przekonać go aby się zmienił. On jest bardzo trudny z charakteru i ma bardzo twardą psychikę. A tak po za tym nie jestem z nim po ślubie żeby na terapię iść. Bardzo chcza niego wyjść i mieć dzieci. Ale chyba jest jeszcze na to za wcześnie. -- 10 cze 2013, 17:35 -- właśnie czuję się jak w toksycznym związku. On zresztą też... Ale ja naprawde nie chce go stracić. Tylko przed nim się tak otworzyłam a to jest bardzo trudne dla dziewczyny z wieloma kompleksami...
  16. Ja go nie zmuszam do miłości. On mnie kocha i ja to wiem. Ale my oboje nie mamy siły już tak dłużej żyć i ja nie wiem co zrobić żeby było lepiej. Próbowałam już chyba wszystkiego nic nie pomaga. Prosiłam, błagałam, płakałam, podejmowałam się radykalnych reakcji. Nic nie jest wstanie zabić tych złych i negatywnych emocji które buzują w nas. A ja nie chce od niego odchodzić, bo nie widzę sensu życia bez niego. I to nie są oklepane gadki. Tylko to jest szczera prawda.
  17. W moim związku dzieje się wiele złych rzeczy. Zaczyna się wkradać brak zaufania, szacunku do siebie. Czuję mniejsze okazywanie uczuć, czułości ze strony partnera. A chce walczyć o nas, bo wiem że warto i że może być jak kiedyś. Terapia? He he odpada. Chodzi o to, że mój partner widzi to tak, że to ja i mój charakter przyczynił się do powolnego rozpadu naszego związku. Wytyka każdy mój błąd nie widząc swojego. Chociaż czasem i swoje też widzi, ale to już są krytyczne sytuacje. Nie potrafię go zmienić na lepszego człowieka. Nie jest zły. Po prostu chce żeby był bardziej uczuciowy wobec mnie, mniej się złościł i trzymał swoje emocje na wodzy.
  18. Czuję się jak zwierze zagnane do klatki bez wyjścia przez kogoś kto był i jest dla mnie najważniejszy na świecie. Każdy mi tłumaczy: tak ma być, tak trzeba, musisz to wytrzymać. Ale dlaczego ja mam to znosić? Historia lubi się powtarzać, ale ja nie dopuszczę do tego aby w moim przypadku się powtórzyła. Wiem ile mogę zrobić. Nie rozumiem tylko jednego... Dlaczego osoba, która jest całym moim światem odwróciła się ode mnie? Myślałam, że będziemy przez to iść razem, że we dwoje udowodnimy, że nie zawsze trzeba godzić się z losem, że można walczyć i coś osiągnąć. Niestety dzisiaj na polu tej bitwy zostałam sama. W sumie od kiedy pamiętam to byłam sama. Od kiedy zaczęli mi wpajać te stereotypy, że kobiecie nie wypada pić, palić i takie tam, to ja to właśnie robiłam i robię dalej, bo chciałam udowodnić im, że są już inne czasy i że równouprawnienie funkcjonuje w pełni. Wkurza mnie gadanie kogoś kto myśli, że wie lepiej ode mnie co ja czuję i co ja chcę. To mnie najgorzej denerwuje. Dla mnie to już jest siadanie na ludzką psychikę. Chęć zawładnięcia czyimś umysłem. Nienawidzę jak ktoś próbuje nade mną zapanować. Nienawidzę kontroli. Nienawidzę być posłuszna. Po prostu mam takie coś w sobie, że duszę się jak ktoś mi rozkazuje, ogarnia mnie wtedy gniew i staje się nie dobra dziewczynka ;P. Lecz kiedy poznałam mojego lubego to byłam mu od samego początku oddana. Co chciał to miał. Po prostu jestem i byłam od samego początku w nim tak zaślepiona, że on na prawdę może robić ze mną co chce i manipulować mną jak chce. Kiedyś obiecałam sobie, że nigdy tak nie będzie, że nie dam się omotać dla faceta, bo to porażka. Ale wiadomo jak to było. Poznałam go. Pomyślałam, że on jest inni, że mogę mu zaufać, że zasługuje na uczucie z mojej strony. Patrząc wstecz przez pryzmat tego o czym pisze mogę stwierdzić, że przejechałam się na moich nadziejach, przypuszczeniach i marzeniach wobec niego. Ale to nie jest pierwszy raz, tylko że dzisiaj wpadłam we własną pułapkę. Kiedyś skrzywdziłam nie jednego faceta. Dzisiaj wiem jak oni się czuli kiedyś.... Wiedziałam, że życie mi to odda ale nie przypuszczałam, że tak szybko i tak boleśnie. Myślałam, że wyzbyłam się wszystkich słabych punktów. Teraz widzę, że mam ich więcej niż kiedyś. Dochodzę do wniosku, że w dzisiejszych czasach najlepiej jest mieć serce z kamienia i nic nie czuć. Ból fizyczny jest nie do opisania, a ból psychiczny jest straszny i nie do zniesienia. Mam 20 lat. Od kilku lat męczą mnie myśli samobójcze. W realu tak naprawdę to nikt mi nie pomógł się ich pozbyć. Większość gadała:"przestań tak myśleć! to głupota!". A inni denerwowali się jak ruszałam ten temat. Jedynie na necie mogę wylać wszystko z siebie bez żadnych krępacji. Nie liczę, że ktoś mi tu pomoże. Po prostu pisane słowo jest dla mnie łatwiejszym odreagowaniem tego wszystkiego niż cokolwiek innego. Chce walczyć o ten związek. Nie wiem skąd mam tyle siły aby to dalej ciągnąć. Wiem jedno... Na dzień dzisiejszy kocham ciałem, duszą i umysłem. Nikt mi tego nie zabierze. Może i nie decyduję o wszystkim, ale mam wpływ na pewne sprawy i nie zamierzam się poddać ani dać się stłamsić ludziom i ich stereotypom. Bardzo lubię utwór Agnieszki Chylińskiej (gdy stworzyła tą piosenkę to była liderką grupy O.N.A) "Kiedy powiem sobie dość". Są tam pytania, które ja sobie codziennie zadaję. Ogólnie utworek oddaje moje uczucia, myśli, poglądy... Polecam posłuchać.
  19. Nie wiem jak dalej mam postępować. Jestem w takim punkcie życia , w którym obawiałam się że będę. Próbowałam już wszystkiego. Im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. Chcę ratować ten związek, bo wiem że bez niego nie jestem w stanie przetrwać. Wiem, że charakterami nie bardzo pasujemy do siebie, ale przecież tyle ludzi mają odmienne charaktery i potrafią się dogadać, nie tak jak my... Ja się staram, na prawdę lecz on już nie ma nadziei, że coś się zmieni między nami. Bywają chwilę, które chcę żeby trwały bez końca. Ale są też takie gdzie każda sekunda mojego życia to istny koszmar. Ja już sobie nie radzę z tym. Ale przy życiu trzyma mnie miłość do niego i wiem że on mnie też kocha tylko to wszystko go bardzo przytłacza w sumie tak samo jak i mnie. We wrześniu będę miała 20 lat. On ma 29. Wiem, że jestem jeszcze młoda, ale na prawdę już troszkę w życiu przeszłam i wiem że tak wiernego i lojalnego faceta jak on to nigdy już nie spotkam. Ja muszę uratować to co między nami jest, bo inaczej nie przeżyję. Niech mi ktoś pomoże......
  20. Nie wiem jak dalej mam postępować. Jestem w takim punkcie życia , w którym obawiałam się że będę. Próbowałam już wszystkiego. Im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. Chcę ratować ten związek, bo wiem że bez niego nie jestem w stanie przetrwać. Wiem, że charakterami nie bardzo pasujemy do siebie, ale przecież tyle ludzi mają odmienne charaktery i potrafią się dogadać, nie tak jak my... Ja się staram, na prawdę lecz on już nie ma nadziei, że coś się zmieni między nami. Bywają chwilę, które chcę żeby trwały bez końca. Ale są też takie gdzie każda sekunda mojego życia to istny koszmar. Ja już sobie nie radzę z tym. Ale przy życiu trzyma mnie miłość do niego i wiem że on mnie też kocha tylko to wszystko go bardzo przytłacza w sumie tak samo jak i mnie. We wrześniu będę miała 20 lat. On ma 29. Wiem, że jestem jeszcze młoda, ale na prawdę już troszkę w życiu przeszłam i wiem że tak wiernego i lojalnego faceta jak on to nigdy już nie spotkam. Ja muszę uratować to co między nami jest, bo inaczej nie przeżyję. Niech mi ktoś pomoże......
×