Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chodzinka

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Chodzinka

  1. Witam wszystkich, z góry przepraszam, jeśli będę pisała nielogicznie, ale jestem cała w stresie i nie mogę skupić myśli. Bardzo wstydzę się tego, co poniżej napiszę, ale chciałabym sprawdzić, czy jest ktoś na świecie, który ma podobny problem. Od stycznia mam wieli problem z natrętnymi myślami. Zaczęło się od chorób mojej córki. Miałam okropne myśli, że przeklinam ją w imię szatana, że chcę, aby była chora i wierzyłam w to, ze to się stanie, a tak naprawdę tego nie chciałam. Potem zachorowała moja mama, znów ją przeklinałam, wciąż myślałam, że jej nie kocham. Teraz jestem tak znerwicowana, że mam mroczki przed oczami, muszę czytać po 100 razy jedną informację, zanim ja zrozumiem, czuję się jakby ktoś mi dał obręcz na głowę, mam świsty w uszach o wrażenie, jakbym była nieobecna w danej chwili, nie wiem jak to opisać. W głowie wciąż tylko jedna myśl, że nie kocham dziecka, matki, nikogo, że chcę umrzeć, stracić wszystko co mam. Nie mogę się skupić na pracy, zamknęłam się w sobie i tych myślach, mam szczękościsk. Jestem już na etapie, że nawet uwierzyłam w to, że nikogo nie kocham, że stracę pracę. Czuję się jak totalna wariatka, jakby ktoś mi zabrał inteligencję. Stale myśli: nie potrafię, nie chcę zmian, a tak naprawdę nie chce być wariatką. I jeszcze jedno: stale w głowie mam: nie umiem, nie potrafię, nie zrobię...chcę się tego pozbyć i na marne. Jak na kogoś patrzę, to go przeklinam, no masakra. Mam głupie myśli, że jak nie położę miśka przy mojej córce, to ona umrze w nocy, w ogóle mam jakieś chore myśli, że tego chcę. Zaczynam w to w wszystko wierzyć..,czuję się jak wariat, czuję, że nie kocham bliskich...no tragedia! Pomocy!
×