Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dropsik

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Dropsik

  1. Nie leczę się i nigdy nie leczyłem. Psychologa to widziałem na oczy tylko w filmach. Dlatego tu napisałem bo pomyślałem że może znajdzie się osoba która ma podobnie i w jakiś sposób mnie nakieruje.
  2. Wiem że się wpier#oliłem w bagno po uszy. Wcześniej szalałem z dropsami i było ok, braliśmy je garściami w kilkanaście osób. Cała dyskoteka była nasza. Gdybym wiedział że ten shiet jest taki mocny, to bym wziął jedną albo pół. Narwałem się jak głupi i wziąłem dwie. To była najgorsza decyzja mojego życia. Jak saper, raz się tylko myli. Bardzo tego żałuję i oddałbym wszystko żeby tylko doznać stanu sprzed. Brakuje mi tej normalności, znajomych, imprez i pięknych kobiet. Teraz jestem wrakiem człowieka, a mam dwadzieścia kilka lat. Bez perspektyw na życie. Jest mi wszystko jedno... Gdzie się podziała moja zawziętość w dążeniu do celu? Wszystkie moje atuty wyparowały i przemieniłem się w warzywko bez mózgu. Nawet boję się ruszyć dupę do urzędu pracy. Mam do was pytanie, czy moje objawy wskazują na schizofrenię? A może to organiczne uszkodzenie mózgu? Chciałbym sobie zrobić jakieś badania łba, do jakiego lekarza mam iść? Wolałbym uniknąć psychiatry na początku, bo wizja że będę musiał łykać tabsy jak moja matka do końca życia, jest dla mnie tak nierealna, że nie wiem czy wytrzymałbym to psychicznie.
  3. To było dwa lata temu. Kupiłem dwie pigułki extasy, żółte ze znakiem gwiazdy. Już wcześniej byłem obyty z pigułami i nawet je nadużywałem przy byle imprezie. Zawsze kończyło się na kilkudniowym zamuleniu. Tym razem było inaczej. Diler powiedział mi że to nowe piguły i nie wie czy są mocne czy słabe. Wszystko co brałem wcześniej było raczej słabawe, więc zarzuciłem dwie naraz. Siedziałem w znanym klubie i nagle zaczęły działać ze swoją cała siłą, taką jakiej jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Było źle, zdecydowanie źle. Czułem że umrę, w myślach pragnąłem za wszelką cenę żeby to już się skończyło albo trochę odpuściło. Ale nie, trzymało mnie z całą swoją mocą. Miałem w pewnych momentach halucynacje, pierwszy raz w życiu. Siedziałem oparty o filar przy samej scenie do tańczenia. Nagle tańczący ludzie się zatrzymali w miejscu i między nimi przechadzał się "Shrek" który machał do mnie i chował się za plecami zatrzymanych w czasie ludzi. Cały czas widziałem obraz tak jakbym miał zeza. Na szczęście po około półtorej godziny zaczęło ze mnie schodzić. Nawet wyrwałem wtedy jakąś laskę. Po wyjściu z klubu miałem cały czas takie dziwne uczucie ciężkości oczu i obraz mi się lekko zamazywał. Przed tą feralną nocą w klubie byłem gościem z charakterem. Pewny siebie, wysportowany i inteligentny gość co sobie w kaszę dmuchać nie da. Cieszyłem się dużym poważaniem na dzielni i nie było dla mnie dziewczyny której nie mógłbym zdobyć. Teraz to wszystko przepadło tak jakby wróżka wypowiedziała zaklęcie i wszystko ze mnie uszło. Dosłownie stałem się innym człowiekiem. Zaczęły się "zwiechy" typu ktoś coś do mnie mówi a ja nie reaguję. Mój wzrok wygląda tak jakbym był zamyślony 24/h. W pewnym momencie przestałem całkowicie wychodzić z domu przez pół roku i przytyłem do 140 kg przy wcześniejszych 85 kg. Cały mój wysiłek włożony w siłownię i odżywki poszedł się j#bać. Nie mogę sobie znaleźć dziewczyny bo nie mam pewności siebie tylko spuszczam łeb jak ta ciota. Wczoraj poznałem dziewczynę w sklepie, mówię wam laska nie z tej ziemi, patrzyła się na mnie cały czas i nawet zagadała a mi się słowa popieprzyły i nawet nie patrzyłem jej w oczy. Co do przekręcania słów to mam nieraz tak że powiem np: "Na jaki pokój pomalować kolor" Czaicie akcję? :/ Miesiąc po łyknięciu tego gówna kiedy wchodziłem do tramwaju miałem wrażenie że wszyscy mnie obserwują i spuszczałem łeb patrząc w telefon. Być może i mnie obserwowali bo jak się czasami spojrzę w lustro to w moich oczach widać "obłęd" Ktoś mi tak nawet powiedział po tej imprezie. I te słowa urosły we mnie do takiego poziomu że nie ruszam się nigdzie w dzień bez okularów przeciwsłonecznych. Popieprzyło mi się w baniaku drodzy forumowicze. Nie mogę sobie tego darować że tak zniszczyłem sobie życie łykając dwie małe piguły. Obawiam się że mam schizofrenię. Powiem wam że moja matka ją ma, a dokładnie paranoidalną. Nie wiem czy przez te narkotyki ona się u mnie nie uaktywniła. Nie pracuję od dwóch lat, boję się iść na rozmowę kwalifikacyjną bo jak mnie zobaczą to pomyślą że j#bnięty przyszedł. Mam już takie paranoje. A uwierzcie że kiedyś byłem inny. Bylem zdrowy, bo teraz czuję się jak wariat. Często jak wracam do domu, a wcześniej powiedziałem czy zrobiłem jakąś głupotę to mam cały czas natrętne myśli o tym i wyrzuty sumienia co nie daje mi spać. Nawet sam się słownie karcę mówiąc pod swoim adresem epitety których tu nie napiszę. Czuję też taki ucisk z przodu głowy, jakby mi ktoś obrożę nałożył. Powiedzcie mi czy mam się już przygotowywać na to że jestem schizofrenikiem? Nigdy nie byłem u lekarza bo boję się tej diagnozy jak ognia. Proszę doradźcie mi coś, ja tak dłużej nie pociągnę. Większość znajomych się ode mnie odsunęła bo ich olałem, pozostali ci co ich znam od dziecka. Rodzice szaleją, te ciągłe kłótnie doprowadziły mnie do wyprowadzenia się i mieszkam teraz sam. Mieszkanie opłaca bogaty brat. Jak żyć? Jestem ciągle smutny i przygnębiony, ze wzrokiem wpatrzonym w nicość. Nie czuję realnie tego życia, tak jakbym był w jakiejś grze. Przedtem wszystko było takie realne, odczuwałem przyjemność z życia. Nie było osoby która by mnie przegadała. A teraz stoję przypuśćmy z kumplem, obok dwie dziewczyny a ja się nic nie odzywam. Czuję taką pustkę w głowie. Nic mi nie przychodzi na myśl. Nie mogę dłużej się nad czymś skoncentrować. A było już tak pięknie, miała być firma, pieniądze, a pozostały wspomnienia.
  4. Cześć jakiś miesiąc temu zmieniłem lekarza, wcześniej brałem przez pół roku Zolafren który przepisał mi wcześniejszy lekarz na depresję, a czułem się po nim jak "Zombie". Odstawiłem go od razu. Nowy lekarz przepisał mi Fluoksetyne(Prozac) 20 mg i Lorafen(Lorazepam) 1 mg. Przez pierwszy tydzień zasypiałem normalnie, później zaczęła się bezsenność. Za żadne skarby nie mogłem zasnąć, poszedłem więc do lekarza który kazał mi brać 4 tabletki lorafenu przed snem a dodatkowo przepisał Xanax w razie czego. Niestety po 4 dniach brania po 4 tabletki Lorafunu bezsenność dała znowu o sobie znać. Wziąłem więc Xanax który też mi nie pomaga zasnąć a tylko zamula. Czy ktoś może mi doradzić jakiś dobry lek na sen na który mogę namówić lekarza. Czy bezsenność może być spowodowana przez Fluoksetynę czy to efekt odstawienia Zolafrenu?
×