Skocz do zawartości
Nerwica.com

chodząca_krewetka

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez chodząca_krewetka

  1. Poruszasz bardzo fajne kwestie - nie mogłem przejść obojętnie. Obserwowałem ostatnio w sklepie jednego gościa z mojej miejscowości. Uczy się w specjalnej szokle. Będąc w sklepie - sprawdzał czy inni nie widzą w nim czegoś szalonego, nienormalnego. Szukał reakcji ludzi na jego osobę... Ja też tak miałem. Często zastanawiałem się czy (nawet przypadkowi) ludzie, czasami nie widzą we mnie szaleństwa. Tym sposobem sam podejrzewałem siebie o to że może jestem szalony. Bałem się tym samym że stracę kontrolę nad swoim życiem... itd. Wszystko pękło kiedy zacząłem czytać czym jest normalność, co to są normy społeczne, czym jest akceptacja siebie i w końcu zacząłem mieć gdzieś to że ktoś może o mnie coś pomyśleć. Ten schemat myślowy jest schematem obronnym. Boimy sie odrzucenia dlatego zależy nam na zdaniu i aprobacie innych. Pozdro! A im bardziej staramy się kontrolować, ciągle sprawdzać czy nie robimy czegoś nie tak, tym bardziej napięcie rośnie i wtedy na prawdę zaczynamy się zachowywać jak świry. Ja co prawda nie wyleczyłem się całkowicie z przejmowania się opinią innych, ale jest na pewno o wiele lepiej niż kiedyś. Zawsze słyszałem, że przejmuje się bzdurami i to prawda ;d Dlatego czasami warto wyluzować i nie traktować tej groteskowej rzeczywistości i siebie całkowicie poważnie.
  2. Siedziałem na wielu forach i rzadko kiedy coś okazało się tak na prawdę przydatne. Z drugiej strony większość wie tak na prawdę jak rozwiązać swój problem, ale nie ma odwagi albo szuka potwierdzenia i/lub łatwych rozwiązań, które nie istnieją. Niektórzy też są idealistami w złym tego słowa znaczeniu i mają problemy z akceptacją siebie i świata. Szukają idealnej miłości, przyjaciela, pracy. Co mnie denerwuje w tym forum? Smętna atmosfera. Prawie nikt nie potrafi pośmiać się z własnego spierdolenia. Tak, pewnie część się oburzy, ale większość jest tutaj po prostu spierdolona. I nie jest to w żadnym stopniu uleczalne, taki typ charakteru. Ale większość wybitnych osobistości, którzy zmieniali rzeczywistość też była popierdolona. Takie pocieszenie. Problem mój i wielu jak widzę, jest taki, że za bardzo opieramy się na umyśle i uczuciach. Za bardzo wszystko przeżywamy, każdą bzdurkę. Bo czy to tak na prawdę ważne co ludzie o nas myślą? Większość to padalce, kompletnie nieważni ludzi, gadają i przestają, są kompletnie nieistotni. Są też żmije, które mogą ci wyrządzić realną krzywdę, ale jest ich stosunkowo mało. Można nawet ze swojej słabości uczynić tarczę i przestać się wstydzić swojego pojebania. Wtedy nikt cię będzie wstanie skrzywdzić psychicznie. Problemem jest również mentalność niewolnika; ludzie dają się niemiłosiernie szmacić, za poczucie stabilności i pseudo bezpieczeństwa. Jakby w pracy mnie poniżali to bym się od razu zwolnił, nie będę popełniał tego samego błędu co w gimnazjum.
×