Siedziałem na wielu forach i rzadko kiedy coś okazało się tak na prawdę przydatne. Z drugiej strony większość wie tak na prawdę jak rozwiązać swój problem, ale nie ma odwagi albo szuka potwierdzenia i/lub łatwych rozwiązań, które nie istnieją. Niektórzy też są idealistami w złym tego słowa znaczeniu i mają problemy z akceptacją siebie i świata. Szukają idealnej miłości, przyjaciela, pracy.
Co mnie denerwuje w tym forum? Smętna atmosfera. Prawie nikt nie potrafi pośmiać się z własnego spierdolenia. Tak, pewnie część się oburzy, ale większość jest tutaj po prostu spierdolona. I nie jest to w żadnym stopniu uleczalne, taki typ charakteru. Ale większość wybitnych osobistości, którzy zmieniali rzeczywistość też była popierdolona. Takie pocieszenie.
Problem mój i wielu jak widzę, jest taki, że za bardzo opieramy się na umyśle i uczuciach. Za bardzo wszystko przeżywamy, każdą bzdurkę. Bo czy to tak na prawdę ważne co ludzie o nas myślą? Większość to padalce, kompletnie nieważni ludzi, gadają i przestają, są kompletnie nieistotni. Są też żmije, które mogą ci wyrządzić realną krzywdę, ale jest ich stosunkowo mało. Można nawet ze swojej słabości uczynić tarczę i przestać się wstydzić swojego pojebania. Wtedy nikt cię będzie wstanie skrzywdzić psychicznie. Problemem jest również mentalność niewolnika; ludzie dają się niemiłosiernie szmacić, za poczucie stabilności i pseudo bezpieczeństwa. Jakby w pracy mnie poniżali to bym się od razu zwolnił, nie będę popełniał tego samego błędu co w gimnazjum.