Witam. Mam pewien problem. Jakiś czas temu związałem się z dziewczyną chorą na depresję. Dogadywaliśmy się świetnie, strasznie się kochaliśmy, nie wyobrażaliśmy sobie świata bez siebie. Z nikim nie miałem takich relacji, nawet z własną rodziną(ona sama mówiła to samo, że nikt nigdy nie obdarzył jej tak wielkim uczuciem). Wszystko było dobrze aż do ostatniej soboty kiedy to przedstawiła mnie swojej rodzinie. Dzień minął świetnie, myślałem że lepiej być nie może. No i na drugi dzień napisałem jej rano sms'a ale długo nie odpisywała, napisałem kolejnego z pytaniem czy wszystko jest ok. A ona odpowiedziała na to że czuje się fatalnie, że jest obdarta z jakichkolwiek uczuć i nie wie czy nasz związek ma w ogóle sens bo wg niej tylko cierpię przez to jaka jest. Próbowałem z nią o tym rozmawiać, poprosiła abym dał jej miesiąc czasu na przemyślenie. Dostała go, bo strasznie mi na niej zależy i do tego bardzo chce jej pomóc z tego wyjść, no ale w poniedziałek wieczorem napisała mi że ten miesiąc nic nie da, że to co czuła do mnie już raczej nie wróci i że choć nie potrafi podjąć decyzji co do naszej przyszłości to postanawia to skończyć żebym nie cierpiał dłużej. Nie mam pojęcia co robić, nigdy nie czułem się tak fatalnie. Czy ta utrata uczuć może być takim stanem przejściowym spowodowanym jej ciężką depresją? czy to w ogóle może minąć?i jeśli tak to czy może to trwać długo? Bardzo chciałbym żeby to się zmieniło i żebyśmy zaczęli wszystko od nowa. Zaproponowałem jej to no ale od poniedziałku nie mam z nią kontaktu. proszę poradźcie mi co mam robić.