I ja chciałabym się podzielić z wami tym co czuję. Sądziłam, że jestem sama, że nikogo nie spotyka coś tak okropnego. Już minął prawie rok. Na początku sierpnia, w środku dnia wracałam ze sklepu do domu. Otworzyłam drzwi i ktoś za mną wszedł. Nie oglądałam się za siebie, w końcu na parterze znajduje się nauka jazdy. Weszłam tylko kilka schodków i poczułam jak ktoś mnie łapie i rzuca na schody. Byłam w taki szoku. Ciężko mi pisać co później się działo. Nie potrafię. To jeszcze zbyt świeża rana. Krzyczałam o pomoc, a nikt mnie nie usłyszał. W mojej własnej klatce. Wstydzę się tak bardzo tego, że prosiłam go, żeby mnie nie zabijał. Nie mogę sobie tego wybaczyć. Cała sprawa oczywiście trafiła na policję. Myślałam że zapominam jednak teraz ma się odbyć sprawa sądowa. Boję się, że on kiedyś wróci, że znowu zrobi mi krzywdę. Boję się, że nigdy nie zaznam spokoju, że już nie będę żyć tak jak kiedyś. Czy już zawsze będą dręczyć mnie moje własne myśli?