witajcie :)
dopiero od 12 tygodni podążam (a właście raczkuję) drogą wegetarnianizmu, nigdy wcześniej nawet nie pomyślałbym, że kiedyś nie będe jadł mięsa. Przede wszystkim blokowało mnie to, źe od wielu lat ćwiczę regularnie (4,5 x w tygodniu) na siłowni i do tej pory obsesyjnie liczyłem każdy gram białka (oczywiście tylko zwierzęcego bo tylko te uważałem za wartościowe - niestety jest to powszechna "wiedza" wśród ludzi uprawaijących sporty sylwetkowe amatorsko, bądź profesjonalnie)....
całe szczęście spróbowałem odłączyć mięso z mojej diety (a było jego naprawde dużo, w szególniości piersi z kurczaka ) i zarzekam, że moja kondycja fizyczna (w tym większe obwody mieśni, i mniejszy obwód brzucha :) a przede wszystkim PSYCHICZNA polepszyła się zauważalnie :)