Skocz do zawartości
Nerwica.com

ailinn

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez ailinn

  1. To zależy wstaje się rano i sprząta swój pokój..ogólnie od samego rana wypełnia się dyżury sprzątające , jest też śniadanie ,8:30 - sprawdzanie porządków,później to zależy od tego co ma sie w danym dniu zaplanowane: psychorysunek jest raz w tygodniu, codziennie obowiązkowo społeczność terapeutyczna, 2 razy w tygodniu jest sesja indywidualna chyba że ktos jest na grupowej to ma wtedy 3 razy w tygodniu, obowiązkowo są też rozmowy z własna pielęgniarką prowadzącą(odbywają sie w dni kiedy pielęgniarka jest na oddziale)o 12:30 jest obiad, po 17:00 kolacja. Niektórzy mają też dyżury w ciągu dnia np zmywania czy stolikowe... Dodatkowo można chodzić na muzykoterapie, ceramikę, biblioterapie ...Czas poza zajęciami można spędzać w dowolny sposób : pobiegac ,pospacerować po terenie, zagrać w siatkę , tenisa stołowego, bilard..na terenie jest też biblioteka można więc wypożyczać ksiązki. Sobota i niedziela są dniami bez zajęć terapeutycznych... pozdrawiam
  2. Dziękuje za odpowiedzi. Jestem w oddziale juz 3 tygodnie razem z radio, chcialam powiedzieć tylko że moje obawy były bardzo subiektywne , nie jest wcale tak źle w oddziale. Naprawde" strach ma wielkie oczy". Daje sobie rade... jesli ktoś ma jakieś pytania chęnie odpowiem. pozdrawiam wszystkich z 7F -- 26 sie 2013, 20:51 -- Teraz to już wiem że naturalną rzecza są obawy przed czymś nieznanym, ekscytacja połączona z lękiem itd.. tylko to nakręcanie się było nie potrzebne. Masz rację redukowałam lęk i ciesze się że pytalam dzięki temu oswajałam się z cała sytuacją...
  3. dzięki za odpowiedź jestem już spakowana dzisiaj o 7:00 wyjazd...Mam nadzieje że nie będzie tak źle jak to sobie wyobrażam...pojadę to się przekonam... pozdrawiam
  4. Wielkimi krokami zbliża się termin mojego przyjęcia na F7, zaczynam trochę panikować. Chyba już ze 100 razy się wahałam, czy tam jechać, czy się wycofać, jak zareaguje na nowe środowisko, czy się tam odnajdę, czy mi się nie pogorszy i czy nie wypiszą mnie z jakiegoś powodu za wcześnie ,boję się po prostu, za dużo pytań i wyobrażeń jednak decyzja zapadła.Chyba warto zaryzykować dla własnego dobra? Zastanawiam się też nad takimi prozaicznymi sprawami np: jak to czy brać tam ze sobą swoje leki czy nie ma takiej potrzeby, ile tam tak naprawdę w pokojach jest miejsca dla jednej osoby bo nie wiem czy brać ze sobą dosłownie wszystko co uważam ,czy może darować sobie na razie rzeczy zimowe i ograniczyć ciuchy żeby nie brać za wiele?, nie wiem też czy potrzebne sa tam własne sztućce ,kubek i talerzyk, czy nie. Nie orientuję się tez do końca w sprawie dokumentów ubezpieczenia , chyba ZCNA, ważna książeczka ubezpieczenia i dowód osobisty wystarczą jeśli jestem ubezpieczona u taty w pracy,czy potrzebne jest coś jeszcze?przed przyjęciem na oddziale trzeba być przed 12:00 tak? Przepraszam że trochę marudzę i że pytam o takie rzeczy, które powinnam wiedzieć sama. Będę jednak wdzięczna za odpowiedź. pozdrawiam
  5. ja też będę na oddziale za 2 tygodnie i też się bardzo stresuje...jeśli chodzi o dokumenty jakie trzeba mieć przy przyjęciu to na pewno dowód ubezpieczenia, dowód osobisty ale czy coś jeszcze to nie wiem. pozdrawiam wszystkich użytkowników forum.
  6. cześć jestem tu nowa , chciałam podzielić się krótko moimi spostrzeżeniami co do rozmów kwalifikacyjnych... Zostałam przyjęta na oddział 7F niedawno . Przyjeżdżam na oddział w sierpniu. Ogólnie rozmowy były dla mnie dość stresujące ,od samego początku bardzo się bałam że zostanę odrzucona , stresowałam się i byłam pełna obaw, zastanawiałam się jak to wszystko będzie wyglądać i czy mam odpowiednią motywację do leczenia...jednak nie stchórzyłam pomimo różnych wewnętrznych pytań, rozterek itp postanowiłam spróbować i się udało. Po prostu mówiłam prawdę a reszta sama poszła. Trudno jest się przygotować na takie rozmowy , właściwie się nie da ,trzeba po prostu mówić o swoich "patologiach" otwarcie i o tym co chce się zmienić w swoim życiu, mówić o tym po co się przyjechało. Pytali mnie co robię w życiu, po co tu przyjechałam , dlaczego chce sie leczyć i czyj to pomysł?. itd. Sprawdzają motywację na wszelkie możliwe sposoby... Pierwszą konsultację miałam z panią ordynator , było mało sympatycznie bo byłam okropnie zestresowana, a w gabinecie panowała cisza. którą ktoś musiał przerwać. Ogólnie czułam się podczas tej rozmowy jakbym mówiła do ściany, taki monolog na początku. Kolejne konsultacje nie były już takie straszne i odbywały się tak ok co dwa tygodnie. .. Piszę o tym po to żeby powiedzieć ,że warto próbować i nie zniechęcać się do samego końca ,jeżeli ktoś bardzo chce i potrzebuje dostać się na Oddział F7...
×