Skocz do zawartości
Nerwica.com

ntit

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ntit

  1. Udzielanie odpowiedzi po czasie chyba trochę mija się z celem jednak coś napisze, ponieważ w ciągu ostatnich 2 miesięcy nasunęły mi się nowe spostrzeżenia. Znajomi Jeśli chodzi o WoWa to nie miałem kogoś blisko przy sobie, który by ze mną grał, czasem się widywaliśmy, więc wpływ tej osoby w fazie gdy już grałem można uznać za znikomy. Ale za to ludzie wciągali mnie w różne inne gry np. Minecraft. Co zrobić w wypadku, gdy ktoś kogo znamy również gra? Wiadomo, że niewątpliwe taka znajoma osoba potrafi zachęcać do grania, ale nie wiem czy odcinanie się ma jakikolwiek sens... Popatrzmy realnie - teraz większość (nawet dziewczyny) w coś lubi sobie pograć - skończysz ze znajomością z kimś kto gra w WoWa, to zaznajomisz się z kimś kto gra w GTA. Dodatkowo taka projekcja całkowitej winy za swoje uzależnienie na drugą osobę, no nazwijmy to delikatnie jest odsuwaniem odpowiedzialności za uzależnienie od siebie samego. Dobrze, teraz pora na te dodatkowe spostrzeżenia. Cały czas ludzie mówią co należy zrobić, aby przestać grać, ale nie jest problemem przestać grać tylko utrzymanie tego stanu. Zastanówmy się co głównie może nas przymusić do powrotu do nałogu. Uzależnienie to jest typowo psychiczne, więc objawy somatyczne jeśli już się pojawią, będą praktycznie nie zauważalne, lub będą wynikiem stanów i zachowań stricte psychicznych. Najważniejszym chyba czynnikiem są natrętne myśli i wyobrażenia na temat gier. Każdy, lub przynajmniej większość domyśla się o co chodzi - ponowne przeżywane niesamowitych momentów z gry, wyobrażanie sobie przyszłych zachowań w grze, która pomogą nam umocnić swoją pozycję w rankingu, wbić kolejny poziom, czy posunąć o krok dalej do ukończenia gry. Dalej są myśli (obsesyjne, natrętne) o standardowej treści: "muszę jak najszybciej ukończyć grę/osiągnąć kolejny poziom" itd. Są jeszcze myśli za pomocą, których sobie staramy wmówić, że granie 5 godzin dziennie wcale nie jest złe. Często używane są argumenty typu: to moje hobby, sprawia mi to radość, ludzie czytają książki 5 godzin dziennie i nikt nie uważa tego za uzależnienie. Oczywiście to wszystko wynika z tego, że nasz mózg (ego) dwoi się i troi, aby tylko przekonać nasze superego, żeby wydało "pozwolenie" na to, żeby mógł sobie zagrać. Trzeba do tego wiedzieć, że mózg bardzo lubi utarte szlaki i zawsze w działaniu dąży do względnej homeostazy, odbywa się to przez stosowanie utartych pętli nawykowych, unikanie sytuacji w których coś może się nie udać/ wymagają wysiłku. Jakie z tego wynikają rady: 1.NIGDY nie można sobie pozwolić na JAKIEKOLWIEK tłumaczenie swojego nałogu. Zawsze jak się w czymś zatraca bez reszty (idee nad wartościowe, nałogi ) kończy się to źle ( weźmy na przykład ćwiczenie na siłowni: Kilka godzin w tygodniu pomoże nam rozwinąć masę mięśniową/ schudnąć/ poprawić kondycje, ale jak będziemy ćwiczyć przez 3 godziny dziennie to po 1-2 latach zamienimy się w Pudziana, nawet jeśli nie będzie to naszym celem, a podrzucać ciężary będziemy tylko dlatego, że to lubimy ). Nałogowe granie szkodzi (patrz poprzednie 27 stron) i nie ma tu miejsca na jakiekolwiek dyskusje, wszelką argumentacja jest błędna i spowodowana chęcią powrotu do grania (zauważmy, że osoby nieuzależnione nie widzą racjonalnego wytłumaczenia dla nadmiernego siedzenia przy komputerze). Oczywiście, może się zdarzyć, że ktoś sobie znajdzie jakieś niemożliwie ważne usprawiedliwienie, ale jeśli porówna je z argumentami "przeciw" to na pewno nigdy nie otrzyma rachunku dodatniego (pozytywnego). 2. Wyobrażenia - polecam osobiście poczytać na temat medytacji, wbrew pozorom nie jest to siedzenie po turecku i wydawanie z siebie mniej lub bardziej dziwnych dźwięków i odgłosów buczenia. Jest to po prostu sztuka... nie myślenia ( Chodzi rzecz jasna o uświadomione procesy myślowe nad którymi mamy kontrolę). Zainteresowanych odsyłam do literatury lub szybkich poradników na stronach internetowych. Ewentualnie można najzwyczajniej przerzucić myśli na coś innego, lub starać się bardziej skupić na aktualnie wykonywanej czynności, ale to już zależy kto jak woli. 3. Natrętne myśli - Tu warto zastosować połączenie punktu 1. i 2. Jak już komuś uda się pokonać to wszystko to ma już praktycznie z górki oczywiście nie stanie się to wszystko z dnia na dzień. Ale jest jeszcze jedna ważna zasada: żadnych kompromisów, nie "negocjuj" z uzależnieniem (np. od dziś gram 2 godziny zamiast 7 godzin) zniszcz je, dopiero gdy masz pewność, że jest wolny możesz wrócić do gry. Jeśli jeszcze nie jesteś wolny, a cały czas wracasz do niej, to zastanów się co Cię do tego przymusza i zrób coś z tym.
  2. Witam wszystkich forumowiczów Dobrze, że jest miejsce, gdzie można podzielić się swoimi doświadczeniami. No więc pora dorzucić swoje trzy grosze. Piszę to dlatego, że wyszedłem z ciężkiego uzależnienia, mam nadzieję, że opisując swoją historię pomogę komuś w podobnej sytuacji. Ale po kolei: Źródło Najbardziej szczytowy okres uzależnienia przypadł u mnie na czas grania w WoWa. Zaczęło się w wakacje kupiłem podstawkę plus wszystkie dodatki i zacząłem grać. Na początku było to dość niewinne. Pierwszy tydzień upłynął na zasadzie niemożliwej fascynacji, że wreszcie gram na globalu ( wcześniej były to prywatne serwery i wtedy potrafiłem się ograniczać, w szkole szło mi całkiem nieźle, brak konfliktów ze znajomymi itd.) także granie po 7 godzin mnie nie martwiło, potem się o dziwo ograniczyłem kilkukrotnie ( do ok. 2 godzin ). I w końcu.... przestałem grać. Rozwój Wróciłem do gry chyba w następne wakacje (później się dowiedziałem, że wakacje to okres najsilniejszego oddziaływania takich uzależnień, ze względu na dużą ilość wolnego czasu i brak jakichś większy obowiązków). Tu się już zaczęło na poważnie. Nawet nie potrafię dokładnie wskazać, kiedy się dokładnie uzależniłem. Teraz jak sobie to staram przypomnieć to wydaje się jakbym przeszedł od normalnego życia i rekreacyjnego grania do nawalania w ciągu dosłownie tygodnia. Grałem może po 6 godzin w tygodniu i po 10-15 w dni wolne. Gdy udało mi się znieść zakaz rodziców na granie do 21 potrafiłem siedzieć 24-1 nic sobie nie robiąc z tego, że mimo wszystko to jednak za długo i będzie kolokwialnie mówiąc opieprz. Okres uzależnienia Oczywiście wystąpiły u mnie te stereotypowe objawy typu olewanie szkoły ( średnia spadła mi z powyżej 5 do poniżej 4, mimo to nie dawało mi to do myślenia), izolacja (praktycznie brak jakichkolwiek, bliższych kontaktów), niechęć do jedzenia (przecież to cenny czas, który można poświęcić na granie, mógłbym powiedzieć, że nie jadłem tylko przełykałem potrawy, nawet nie czując smaku, chyba gdyby ktoś mnie zapytał co jadłem to nie potrafiłbym odpowiedzieć), mania (natrętne myśli o grach praktycznie non-stop, nie będę pisał kiedy się pojawiały, bo pojawiały się po prostu zawsze, gdy robiłem coś innego niż granie. Chociaż nawet podczas gry już myślałem jakim to zaraz będę ekstra szamanem i że zaraz będę miał talent, który da mi ekstra atak),bezsenność. Kupiłem sobie w końcu słuchawki, jak dołączyłem do polskiej gildii i muszę powiedzieć, że moja izolacja była już wtedy tak silna, że nawet na komunikatorze głosowym przez pierwszy dzień nie potrafiłem się odezwać. Dalej też wszystko stereotypowo: expienie, cały czas, cały dzień, potem gdy już osiągnęło się max level teraz tylko instancje cały czas te same instancje byle coś wypadło, byle lepsza postać, byle móc iść w końcu na ICC. Potem zacząłem dzielić konto z moim znajomym, gdy on wchodził mnie wywalało, a żeby odciągnąć swoje myśli od WoWa i nie mogąc znaleźć sobie innego zajęcia zacząłem grać dosłownie we wszystko co miałem i co mi wpadło w ręce, obrazowo powiem że gier miałem tyle, że nie mieściły się na pasku szybkiego uruchamiania (rozciągniętym na całą szerokość ekranu!). Nie potrafiłem się skupić na żadnej grze dłużej niż godzinę. To kolejny skutek uboczny WoWa który bardzo mocno rozprasza uwagę, ponieważ uczy nas aż wręcz niezdrowej wielozadaniowości, od gracza wymaga się robienia 5 czynności naraz i monitorowania naraz kilkudziesięciu wskaźników,komunikatów,buffów itd. Oczywiście temu wszystkiemu towarzyszyły codzienne kłótnie o moje lenistwo i nic nie robienie. Wiadomo o co chodzi nie będę się nad tym rozpisywał tak samo jak nad tym, że po zakończeniu grania te kłótnie po prostu się skończyły. Wyjście Hmmm to było blisko moich urodzin (niezły zbieg okoliczności) i pamiętam, że pewnej nocy około 1 rano pokonałem ostatniego bosa w grze. To było wspaniałe uczucie. Kilka dni wcześniej rozsypała się gildia do której należałem. Kończył się mój prepaid. Więc... postanowiłem się skończę grać i już. Początkowo grę zarchiwizowałem, jakby mi się odwidziało ale potem ją usunąłem do końca. Konto nadal istnieje. Jak sobie z tym poradzić Po pierwsze warto znać mechanizmy uzależniające takich gier. W MMO są aż dwa: nagroda za ulepszanie swojej postaci ( zauważmy, że cały czas idziemy do przodu, doświadczenie, ekwipunek, osiągnięcia, poziom. Cały czas zdobywanie i zdobywania, a twórcy za pomocą dodatków i patchów sprawiają, że to zdobywanie się nigdy nie kończy) i współzawodnictwo z innymi (rankingi, osiągnięcia, realm first, szacunek "progamerów" żeby wzięli nas na instancje). Takiej gry się nie da przejść, a nasze mózgi bardzo silnie przywiązane do mechanizmu nagrody chcą go cały czas pobudzać co prowadzi do uzależnienia. Na podstawie swojego doświadczenia i wiedzy naukowej (interesuję się psychiatrią i mam na to czas bo NIE gram już tyle, ale to swoją drogą) udzielę kilku rad, którzy chcą się wyrwać z tego nałogu. -Musisz się zastosować do tych, jak je przeczytasz to NIC Ci to nie da, trzeba to wprowadzić w życie, a jak się nie coś nie uda to nie stosować mechanizmu -"już teraz zawaliłem, więc to co zrobię dalej nie ma znaczenia" tylko wziąć się w garść i próbować dalej -Ustal sobie moment w którym zakończysz grę, (np. pokonam tego bossa i koniec), moment musi być na tyle doniosły, żeby dał Ci na tyle duża satysfakcję jakbyś ukończył jakąś grę, a zarazem niezbyt odległy w czasie (powiedzmy miesiąc) -Często można usłyszeć rady typu: skasuj konto, połam płyty. Co za brednie. Przecież wiadomo, że nikt nie połamie płyt na które wydał kupę kasy i konto w które włożył masę pracy. Lepszym rozwiązaniem jest. Zapakowanie płyt w karton i oddanie komuś na przechowanie na powiedzmy dwa lata i żeby Ci oddawał gdy o to po prosisz. To samo z kontem: dajesz komuś hasło i login a on je zmienia i Tobie ich nie udostępnia też powiedzmy przez dwa lata. -Może powinienem na tym wspomnieć na początku, bo jest to bardzo ważne. Zdawać sobie sprawę z problemu. Olej jakieś internetowe testy. Po prostu porównaj swoje życie przed i po tym jak zacząłeś grać. Zobacz jak żyjesz, jakie masz relacje z rodziną, co robisz poza graniem, co wywiązujesz się ze swoich obowiązków. Ale najważniejszym i najlepszym testem na to czy należy co zacząć z tym robić jest sprawdzenie czy wytrzymasz miesiąc bez grania. Dla człowieka bez uzależnienia to żaden problem. Jeśli Ci się nie uda trzeba działać i to już. -Pomocne może okazać się opisanie sprawy na takim forum jak to bo wtedy analizujesz swoje życie i widzisz jak wygląda sytuacja -Zadeklaruj się komuś, że przestajesz grać i poproś tą osobę o pomoc To tylko kilka rad, ale w mojej opinii, byłego maniaka powiem, że mogą być Twoją główną obroną. Współcierpiący Jeżeli osoba Ci bliska nie potrafi ograniczać sobie grania i jest nałogowcem, powinieneś/aś uświadomić mu to jak bardzo jest w to wciągnięta (taki ktoś sam tego nie zauważa, po prostu uważa, że jest to jego hobby, też tak sądziłem. Ale to nie jest pasja tylko przymus) i ustalenie planu działania w zwalczeniu nałogu. Najważniejsze to przede wszystkim być bez względnym w respektowaniu go. Tak, dokładnie, nie iść na żadne układy, bo taka osoba, gdy zasiada do gry to tak jakby zmieniał się jej obraz postrzegania świata i tego jak pojmuje gry (to też wynika z mojego doświadczenia) Gdy już się skończyło Wiele osób zadaje sobie pytanie czy można wrócić do grania. Ja na przykład kilkakrotnie próbowałem i zawsze to kończyło się "mini-nałogami", gdzie grałem non-stop dopóki nie skończę gry. Teraz znowu spróbowałem i stwierdziłem, że to bezsensu i kończę definitywnie z graniem, gdyż prościej będzie mi w ogóle nie grać niż grać z umiarem. Mimo to ciągle, gdzie siedzi we mnie chochlik, który próbuje mówić: jest piątek zagraj sobie masz dużo czasu; zainstaluj grę teraz będziesz grał z umiarem. Nie. Głupotą jest się ładować do tego samego bagna. Trzeba odczekać kilka lat, aż bagno wyschnie. Inaczej mówiąc trzeba sobie dać czas na "urealnienie siebie" tj. nie grać wcale w żadne gry (nawet on-line) przez rok, dwa, pięć, może się zdarzyć, że niektórzy w ogóle nie będą już grać. Ale trzeba uważać bo nie wiadomo czy bagno wyschło czy teraz to ruchome piaski, które wyglądają niewinnie, ale gdy tylko na nie staniesz jesteś uziemiony tak samo jak kilka lat temu.
×