ja wiem,że samobójstwo to nie jest wyjście,ale na prawdę czasami nie mam już sił...są dni(coraz częściej) kiedy nie mam sił rano wstać,cały czas bym spała...jestem znerwicowana,jak bomba wielokrotnego wybuchu...Wczoraj np... bolała mnie głowa i ząb,nie mogłam sobie z tym poradzić,tabletki nie pomagały...dzieci przed snem jak zwykle dokazywały i marudziły no i nakrzyczałam a raczej nawrzeszczałam,po chwili przychodzi moja córka 7letnia i z płaczem pyta "mama dlaczego Ty nas nie kochasz" serce mi sie kroi w takich sytuacjach....nie chce krzyczec,nie chce bić ale to jest silniejsze ode mnie....Mam sześcioro dzieci-4 córki i 2 synów...najstarsza jest juz dorosła,a najmłodszy urodził się z wadą genetyczną....I w tym wszystkim czuję się strasznie źle....
Gdy miałam 8 lat zginął mój ojciec,po roku mama związała się z innym-straszny skurwiel,zboczeniec i gnój-bił nas,ja jako najstarsza obrywałam najwięcej,kary to wymyślał nie z tej ziemi.....Nienawidziłam go strasznie.Do tej pory jak go widzę(mieszkam w tej samej wsi co on) to mi nie dobrze i ogarnia mnie wielka złość....że nie został ukarany za to co mi zrobił...miałam tylko 11 lat....
Obiecałam sobie że będę inna niz moja matka inie pozwole nikomu skrzywdzić moich dzieci......i co robie sama je krzywdzę....Paranoja
Za mąż wyszłam w wieku 18 lat i byłam juz w 6 miesiącu ciąży.....Wymyśliłam sobie,że to jedyny sposób żeby wyrwać się z domu... Był starszy ode mnie o 7 lat....pól roku po ślubie dostaliśmy mieszkanie w PGR...przez jakieś 3,4 lata było ok....ale potem(ja to nazywam,że zaczęłam nabierać rozumu) miec własne zdanie,co bardzo nie podobało sie mojemu mężowi....myslał że wziąl młodą i głupia dziewuchę i ulepi ją jak plastelinę według własnego uznania....A ja zaczęłam się stawiać,gdy nie pozwolił mi iść do pracy a potem zabronił jeździc do matki...do mnie tez nikt nie mógł przychodzić......I zaczęla się kolejna gehenna w moim życiu.....mój eks mąż najbardziej stracił w moich oczach gdy powiedział przy jakieś kłótni,że w sytuacji z ojczymem sama byłam sobie winna,bo pewnie sama mu wlazłam........Chyba mniej by bolała gdyby mi połamał ręce........
Ja nie twierdze,że jestem ideałem i nie mam nic na sumieniu...ale jak to mówią"każdy kij ma dwa końce"
Wszystko to tak we mnie siedzi i mnie zżera od środka....
Jestem też zła na siebie,że np nie umiem rządzić pieniędzmi i gotować......Może nie tyle nie umiem gotować co nie stać mnie na różne produkty....Jestem zadłużona na około 30 tysięcy...dziś dostałam pismo że komornik przyjdzie z policja do mieszkania zająć moje ruchomości..... w tym mieszkaniu nie nic mojego,bo mieszkam u matki....więc mnie zamkną........I CO WTEDY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!