Skocz do zawartości
Nerwica.com

nieujawniony

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nieujawniony

  1. Udało się, powiedziałem na wizycie o wszystkim i jakoś mi troszkę ulżyło
  2. Witajcie Zmagam się z nerwicą natręctw od kilku dobrych lat. Dawniej objawiała się ona poprzez wielokrotne dotykanie różnych przedmiotów, ustawianie ich w odpowiedni sposób, np. szklanki dnem do góry, nieprzechodzenie przez złączenia płyt chodnikowych itp. Wybrałem się do psychiatry, dostałem leki (Zoloft, później Setaloft + Rispolept), włączyłem do tego psychoterapię i po niecałym roku większość objawów ustąpiła, znów mogłem żyć normalnie. Czasami objawy wracały, jednak nie tak silne jak za pierwszym razem i po około miesiącu same ustępowały. Po bodajże trzech latach objawy powróciły z dużą siłą, znowu psychiatra, leki (tym razem Fluoksetyna), wizyty u psychologa i jakoś się to zaleczyło, ale nie do końca. Uznałem, że muszę po prostu z tym żyć. Niestety po jakimś czasie nerwica znów wróciła, jednak teraz objawia się zupełnie inaczej. Muszę często, wielokrotnie myć ręce, prawie po każdej czynności: po jedzeniu, dotknięciu chociażby spodni, nie mówiąc o ich zakładaniu, czy ściąganiu. Boją się dotknąć czegokolwiek z obawy przed brudem, zarazkami, truciznami. Bardzo długo i dokładnie się kąpię, przez co dochodzi do ogromnych konfliktów z rodzicami. Boję się też, że gdzieś przypadkiem zostanie moje nasienie, potem dotknie go mama i przypadkiem, np. przy korzystaniu z toalety zajdzie ze mną w ciążę. Wiem, że to prawie niemożliwe, zdaję sobie sprawę, że moje obawy nie są racjonalne, ale nie potrafię sobie z nimi poradzić. Czuję się słaby i bezradny, mam już wszystkiego dość. Staram się, a przynajmniej chcę być osobą religijną, co niedzielę chodzę do kościoła. I tu pojawia się kolejny problem, ponieważ akurat w kościele dręczą mnie często zboczone myśli. Patrząc na malowidła świętych na ścianach wyobrażam sobie ich nago lub uprawiających seks. Najgorzej jest po spowiedzi, kiedy oczyszczę się z grzechów. Myśli wtedy stają się bardziej natarczywe, nie potrafię ich odgonić. I znowu staję się brudny, grzeszny. A przecież nie sposób spowiadać się w kółko. Objawy zaczęły się już w zeszłe wakacje, jednak były na tyle znośne, że uznałem, że same przejdą. Od listopada było już coraz gorzej, natręctwa coraz bardziej utrudniały mi normalne funkcjonowanie. W styczniu postanowiłem udać się do psychiatry, niestety były takie kolejki, że najbliższy termin był dopiero na marzec. Lekarz przepisał mi paroksetynę, kazał przyjść za miesiąc na kontrolę. Niestety żadnej poprawy nie było, stwierdził więc, że biorę ją za krótko i muszę jeszcze miesiąc ją pociągnąć, jeżeli nie będzie efektów, to wypisze co innego. Wróciłem po kolejnym miesiącu, niestety znowu bez rezultatów. Lekarz powiedział, że jeśli wypisze inny lek, to znowu trzeba będzie czekać aż zacznie działać i zwiększył mi dawkę paroksetyny do 40mg. Biorę 40 już tydzień i jakoś nie widzę poprawy. Sugerował też rozważenie pobytu w ośrodku leczenia nerwic podczas wakacji. Nie bardzo mi się to uśmiecha. Chodzę równocześnie na psychoterapię, mam wizytę raz w tygodniu. Pani psycholog powiedziała, że muszę się zastanowić nad przyczyną tego, że wciąż czuję się brudny. I tak się właśnie zastanawiam. Swojego czasu oglądałem dużo filmów pornograficznych, powiedziałem już o tym podczas wizyty. Ale jest jeszcze coś, coś co czasem mi się przypomina i nie daje mi spokoju. Wielki błąd. Kiedyś, gdy byłem dzieckiem bawiłem się z kuzynem. Robiliśmy namiot w łóżku pod kołdrą. Nie wiem już jak to się stało, ale rozebraliśmy się. Najpierw oglądaliśmy nawzajem swoje genitalia, potem dotykaliśmy je sobie nawzajem. Taka sytuacja powtórzyła się kilka razy, gdy spaliśmy razem pod namiotem, wtedy dodatkowo masturbowaliśmy się i lizaliśmy swoje członki. Po latach wyspowiadałem się z tego, ksiądz powiedział, że to nie jest aż takie straszne, bo byłem wtedy dzieckiem itp. Przed wyspowiadaniem się z tego byłem tak zestresowany, że nie mogłem myśleć o niczym innym, przez tydzień nie mogłem prawie nic zjeść, schudłem 5kg w tym czasie. Od tego czasu pojawiają mi się myśli, że jestem gejem. Ale ja nie chcę nim być, podobają mi się dziewczyny. Chociaż sam dziewczyny nigdy nie miałem, jestem nieśmiały, nie potrafię się odezwać, a urodą też nie grzeszę. Nie wiem już co mam teraz robić. Czy powiedzieć pani psycholog o tej sytuacji z kuzynem? Co z lekami? Proszę, napiszcie cokolwiek, będę wdzięczny za każdą odpowiedź.
×