Trawka i DXM to jeszcze, ale nie wyobrażam sobie bycia abstynentem. Nie przepadam za wódką czy winem, ale piwo albo 5 jak najbardziej. Generalnie dużo kwestii w moim życiu ułożyło się nie tak jak chciałem na przestrzeni tego czasu i uczucie beznadziei jakoś nie chce ucieć, gdyż nic mi jakoś nie chce tak naprawdę wyjść po mojej myśli. Alkohol piję niemal codziennie, ale trawka to tak raz na miesiąć, DXM w gruncie rzeczy nawet rzadziej. DXM nigdy z niczym nie mieszam, a trawke czasem z jednym czy dwoma piwami. Zresztą obiema tymi substancjami bawię się z mniejszą lub większa regularnościa od całkiem niedawna. Zioło od wakacji, mimo, że wcześniej miałem jakieś próby, a DXM od bodajże listopada.
Zasadniczo nie mam jakichś zainteresowań, które mnie pochłaniają, dziewczyny a wszyscy moi znajomi w mniejszym lub większym stopniu lubią pić. Zazwyczaj w większym Jak mam z kimś spędzać weekendowo czas to albo idziemy pić do pubu, przy grillu, na imprezie czy na domówce. To nie jest tak, że zawsze jest megachlanie. Zazwyczaj jest to zasadzie usiąść, pogadać, wypić do 4 piw, rzadko więcej i do domu. Poza tym teraz mam straszne ciśnienie na pracę licencjacką oraz naukę na egzamin na drugi stopień, więc nagłe zerwanie z tym wszystkim byłoby chyba zbyt dużym szokiem. Dodam jeszcze, że czasem po piciu mam na drugi dzień świetny humor, bo zawsze była jakaś zabawna, zdemoralizowana lub niecodzienna sytuacja, którą warto obmówić. Z moimi znajomymi zdarza nam się też dwudniowa impreza ze startem około 11 rano dzień po pierwszym dniu. Ale coś takiego miałem może z 5 razy w życiu. Jeden z moich kumpli z tej ekipy, który przez dwa lata palił trawke prawie codziennie powiedział kiedyś, że kiedy po mocnej imprezie dzień wcześniej wypije się dwa piwa to wszystkie problemy, które mamy może nie do końca znikają, ale stają się stosunkowo nieistotne w obecnym momencie. Chyba ciężko się z nim nie zgodzić.