Jeśli nie jest to odpowiednie forum na taki temat to bardzo przepraszam, ale kompletnie nie wiem gdzie mógłbym o tym napisać.
Zacznijmy od początku. Za czasów podstawówki normalnie dogadywałem się z rówieśnikami, miałem kolegów itd. Przyszedł okres gimnazjum i się całkiem odmieniło.
Po prostu uważałem, że to co robią ludzie z mojej klasy jest głupie, ich rozrywki są "przyziemne" i tak dalej. I tym sposobem zamiast spotykać się z nimi poza lekcjami - siedziałem w domu. Na początku mi się to podobało, w końcu sam tak chciałem. Ale gdy nadszedł okres zakończenia gimnazjum spostrzegłem się, że zwyczajnie w świecie nie mam znajomych. Ani jednego.
Ludzie już po prostu utrwalili sobie taki obraz, że ja siedzę w domu, nie wychodzę - więc i nie mają powodu, żeby próbować mnie gdzieś wyciągnąć itd.
Już od jakiegoś czasu moje nastawienie zupełnie się zmieniło. Był taki moment, że pojechałem na koncert, właściwie do innego kraju, sam z ludźmi z internetu - powiem szczerze, że po części zrobiłem to po to, żeby jakoś otworzyć się na wyjścia, ludzi itd. No i zaczęło się. Zaznałem życia społecznego i zwyczajnie zaczęło mi się to podobać.
Chciałbym mieć teraz ludzi, z którymi pójdę na przysłowiowe piwo, zaproszę ich do siebie, oni mnie itp. Ale nie mam.
To teraz może z czym się do Was tak właściwie zwracam, oprócz tej ściany tekstu.
Otóż zwyczajnie - jak mógłbym zawrzeć jakieś nowe znajomości, ewentualnie "przypomnieć" o sobie ludziom... To jest trudniejsze niż się wydaje, bo nie jestem w stanie zagadać do ludzi, z którymi nie zamieniłem słowa przez parę lat i teraz nagle się budzę... wtedy będzie tylko "wtf? czego on ode mnie chce" brr... A pomysłu jak znaleźć nowych znajomych też za bardzo nie mam...