Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gimbus

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Gimbus

  1. Koleżanka, która jest według mnie świetną osobą. Właściwie znamy się kilka miesięcy, ale bardzo ją lubię. Może nawet kocham, a może to tylko zauroczenie? Mam wrażenie, że te wszystkie związki nastolatków są mocno przereklamowane przez filmy, współczesnych artystów itd. dlatego staram się podejść do sytuacji sceptycznie. Sam nie wiem jak to do końca jest.
  2. Witam. Często śni mi się pewna dziewczyna. Bywa tak, że przez kilka (nawet 6) nocy pod rząd. Zawsze o czymś rozmawiamy, robimy coś wspólnie. Po prostu jest tam. Przed zaśnięciem staram się o niej nie myśleć, bo utrudnia mi to zasypianie, więc jej obecność w snach to raczej kwestia podświadomości. Dlaczego tak często o niej marzę? Chodzi tu o jakieś więzy emocjonalne?
  3. Jest nowsze wydanie, w którym zbiory opowiadań to części I i II, a saga wiedźmińska to kolejne 5. Jest jeszcze Sezon Burz (wydany zdaje mi się w 2012).
  4. Po prostu uważam że jestem... powiedzmy debilem. Czuję że wiem mało, umiem mało i nie dam rady się czegokolwiek nauczyć. Jedną z przyczyn są niepowodzenia w szkole, tzn. nie osiągam wyników jakie chciałbym osiągać. Konkretnie mówiąc- uczę się, liczę na piątki, a za wszystko co możliwe (kartkówki, sprawdziany itd.) dostaję 4+. Kolejnym powodem może być to, że koleżanki dużo wiedzą o biologii, medycynie, a ja nie mam dziedziny w której byłbym specjalistą. A nawet jeśli taka jest, to wydaje mi się, że moja wiedza jest niewystarczająca lub dziedzina ta jest nieprzydatna. Co zrobić w takiej sytuacji? Czytać książki (jestem na VII części przygód Wiedźmina, zamierzam przeczytać Ogniem i mieczem-ale czy to coś daje?)? Spróbować czegoś się poduczyć na własną rękę? PS. Ponadto trochę czuję presję, aby wybrać sobie wreszcie jakiś zawód. Jestem w 2 klasie gimnazjum, czyli już na rok muszę wybrać liceum o określonym kierunku. Nie wiem co teraz ze sobą zrobić.
  5. a nie przegiąłeś pałeczki w którymś momencie? Na pewno nie. :) Może źle napisałem- nie jest tak że wszystkim rozkazuję, tylko po prostu lubię kiedy moje zdanie się liczy, ktoś na nie zwraca uwagę :) Ponadto nie jest to kwesta tego, że wszyscy są na mnie obrażeni. Po prostu totalnie nie słuchają tego co mówię.
  6. Sytuacja na szkolnym korytarzu: próbuję się włączyć do rozmowy, co kończy się tym że po chwili rezygnuję, ponieważ i tak nie ma reakcji na to co mówię lub po prostu dostaję odpowiedź, która eliminuje mnie z rozmowy. Boli mnie to tym bardziej, że kiedyś byłem, powiedzmy, liderem grupy, moje zdanie się liczyło. W ogóle mam takie usposobienie- lubię przewodzić. Teraz kiedy wszyscy mnie olewają czuję się okropnie. Mogliby chociaż posłuchać co mam do powiedzenia. Oczywiście na wszelkie tematy jest taki sam odzew. Jak sobie z tym poradzić, jak zrobić aby zaczęli mnie traktować jako normalnego członka rozmowy? Zresztą sam nie wiem, czy warto mi włączać się do rozmowy z kolegami. Po prostu mamy we wszystkim podobne zdanie, podobne widzenie świata. Znudzili mi się wszyscy . Wolałbym porozmawiać z płcią przeciwną. O ile z dziewczynami takimi... otwartymi na kontakty nie mam problemów z dialogiem, to te do których trzeba podejść, zacząć temat i poprowadzić są dla mnie nieosiągalne. Nie z powodu ogólnej nieśmiałości, czy braku tematów które mogę podjąć. Problemem jest to jak postrzegam swój wygląd zewnętrzny. Nie ubrania, a po prostu JA. Mam wrażenie, że podejdę, coś spróbuję zagadać, a każda po prostu mnie wyśmieje i sobie pójdzie. Jak sobie z tym poradzić?
  7. Mogę wam tylko doradzić, żebyście zajęli się chociażby słuchaniem muzyki (Queen!). Myśli gdzieś tam zaczną krążyć po tematach którymi się zajmiecie, i chociaż na chwilę zapomnicie o chęci zabicia się. Nie wiem czy to w jakiś sposób jest zgodne z psychologią, ale mi chociaż trochę pomaga.
  8. Ja często myślę co by było gdybym popełnił samobójstwo. Jestem w szkole -myślę o klasie beze mnie. Jestem w domu -myślę o rodzinie beze mnie. Po prostu cieszy mnie, że być może byłoby im przykro, że chociaż raz zachowali się źle wobec mnie. Wręcz śmieszą mnie ich twarze, kiedy dowiedzieliby się o mojej śmierci (nawet teraz szeroko się uśmiechnąłem). Myślę także o samym samobójstwie, a nie jego skutkach. Widok wieżowców, noży czy tabletek budzi w mojej głowie sceny skoku, czy przebicia ciała przez ostrze. Ostatnio ku mojemu zdziwieniu odkryłem nawet, że sprawiają mi przyjemność. I cały czas liczę na to, że nie ma nic później. Po prostu koniec. W sumie samobójstwo jest dla mnie taką opcją ucieczki kiedy wszystko się posypie. Dzięki temu czuję się bezpiecznie... Sam nie wiem dlaczego. Jedynym hamulcem, aby się nie zabić jest rozpacz mamy, która zostałaby sama. Chociaż śmieszą mnie myśli o ich smutku, to jednocześnie właśnie z powodu przygnębienia jakie spotkałoby rodzinę jeszcze tego nie zrobiłem... Sam siebie nie rozumiem. Dość chaotycznie, ale takie są moje myśli. Za tonę błędów interpunkcyjnych przepraszam.
  9. Nie pisał nic na temat poprawek, jednak później pomagał, doradzał. Czyli chyba dobrze poprawiłem. Rację nie wiem czy miał- na pewno trochę przesadzał. A sam model już kończę i niedługo powstanie jego galeria. Tam prawdopodobnie dowiem się jakie są opinie innych na temat mojego "dzieła". Boję się że mocno (tam niestety niespecjalnie przejmują się jak odbierze to osoba prezentująca model- w sensie uczuć) go skrytykują. Byłoby to smutne po 3 miesiącach prac.
  10. To co najbardziej utkwiło mi w pamięci to kiedy jeden z użytkowników stwierdził że robię wszystko niestarannie i że ogólnie model jest beznadziejny. Starałem się, do tamtej chwili byłem pewien, że wszystko jest ładnie. Wtedy (jeszcze) mnie to nie ruszyło- po prostu poprawiłem. Zacząłem internetowy kurs C++. Początki ciężkie, ale nie spieszę się- w końcu programowanie to moje marzenie na przyszłość.
  11. Generalnie wytykają błędy. A słucham ich rad, wszystko co wytknęli poprawiłem.
  12. Warsztat działa na prostej zasadzie. Ja wysyłam zdjęcia z kolejnych etapów budowy (nie ostateczny efekt ale właśnie od sklejania, do ostatecznych poprawek). Użytkownicy mogą na bieżąco to komentować, mogę też prosić o rady. Szkoda tylko że mnie tak krytykują.
  13. Cóż... Kiedy miałem 6 lat zacząłem składać modele. Teraz zająłem się tym na poważnie. Postanowiłem prowadzić warsztat na jednym z forów, jednak tam wszystko co robię spotyka się z dość ostrą krytyką. Tylko mnie to dobija... Podobna historia była z piłką nożną. Grałem całkiem dobrze, więc zapisałem się do klubu sportowego. Tam na treningach zawsze się spinałem i nic mi nie wychodziło. Wszyscy tam zaczęli tylko mówić żebym nie chodził, śmiali się ze mnie itd. Wytrzymałem 1,5 roku. Wyrzucił mnie nowy trener. Przez pewien czas trenowałem sztukę walki, ale nie angażowała mnie fizycznie, dlatego zdecydowałem że pójdę do klubu sportowego, który opisałem wyżej. Właściwie to nie mam talentu do plastyki, więc to też odpada. Ja także znam język HTML oraz potrafię posługiwać się różnymi programami do tworzenia stron, edycji muzyki, obrazów. Tylko o czym bym na stronie pisał? Nawet jeśli mam o czymś pojęcie, to nie na tyle duże, aby podawać się za specjalistę. Moim marzeniem jest nauczyć się języka programowania C++ (można w nim programować np. gry) i później pracować jako twórca gier. Samemu nauczyć się tego języka chyba nie jest takie proste, więc musiałbym iść na jakiś kurs. Zacznę od przyszłego roku szkolnego, gdyż miejsca są zajęte i nie mogłem przystąpić do niego w tym roku. Za to z pozytywów, to jeżdżę ze znajomymi na rowerach. Dość aktywnie i często.
  14. Czy zmiana gimnazjum na inne wchodzi w grę? Nie ma szans. Chyba muszę jakoś dać radę- inni też mają ciężko. Trochę się pocieszam że nie jestem sam.
  15. Nie jestem kimś kto lubi się uczyć. Fakt- uczę się, idzie mi dość dobrze, jednak nie lubię tego. W pierwszej klasie gimnazjum (czyli właściwie teraz) znienawidziłem naukę. Boję się że ulegnę, przestanę się uczyć pod napływem masy trudnego materiału w liceum. Za to o studiach mam inną opinię- tam uczysz się tego co wybierzesz w ramach kierunku.
  16. Wiem że w rodzicach znajdę oparcie. Cały problem w tym że szybko się uczę, szybko wszystko zapamiętuję. Boję się że powiedzą: "czym tak się męczysz, nic się nie uczysz". A uczę się- jak napisałem szybko za sprawą mojego "systemu" nauki. Spróbuję z nimi porozmawiać.
  17. Nie wiem, czy to dobry dział. Właściwie to nie wiem czy to dobre forum, ale nie przychodzi mi do głowy inne miejsce, gdzie mógłbym to napisać. Może po kolei: Zawsze wszystko mi się udawało. Szczególnie w szkole podstawowej. Wchodziłem do niej z uśmiechem i wychodziłem z uśmiechem. Nie miałem powodów, aby męczyć się z ponurymi myślami. Tak więc ukończyłem szkołę podstawową i wybrałem się do gimnazjum. Dostałem się do jednego z najlepszych w moim mieście. Sama zmiana szkoły była dla mnie ciężkim przeżyciem. W poprzedniej szkole miałem masę osób, z którymi mogłem rozmawiać na wspólne tematy. W gimnazjum zabrakło kogoś takiego. Przez cały pierwszy semestr w szkole powstrzymywałem się od płaczu, a gdy tylko minąłem zakręt mogłem się swobodnie wypłakać. A to jeszcze zwiększało ból głowy. Obecnie nie narzekam na samotność, ale brakuje mi tego kogoś, z kim mógłbym porozmawiać. Oczywiście utrzymuję kontakty ze starymi znajomymi, ale oni nie zawsze są. W każdym razie po najcięższej połowie roku w moim życiu, jakoś się pozbierałem, niestety na krótko. Ciągłe trudy nauki wyssały ze mnie chęć do życia. Nadal uczę się dobrze (4, 5), ale zdarzają się potyczki (najniższa ocena w tym roku 3+). Po takowych jest mi to wypominane przez wszystkich, co niedzielę na obiadku u babci. Nie jest tak że to olewam- robię zadania, uczę się, ale nie mam na to najmniejszej ochoty. Najgorsza jest perspektywa kolejnych lat szkoły. Nawet straciłem nadzieję na dobrą przyszłość, po prostu wiem że będę nikim. Teraz wiem że to gimnazjum to była najgorsza decyzja w moim życiu (ciągły pośpiech, wysoki poziom, część nauczania po angielsku-to nie dla mnie). Wieczorem kiedy kładę się spać często zalewam się łzami na myśl o każdym razie kiedy nie słuchałem rodziców, zrobiłem coś złego. Chociaż głównie płaczę z powodu wiecznej męczarni życia. Nie chcę żyć w ciągłym stresie, pracy. Systemie który niszczy marzenia, radość z życia. Systemie który doprowadził mnie do załamania. Wiele razy myślę, aby zakończyć swoje życie teraz, jednak nie mógłbym zostawić mojej rodziny, spraw których nie dokończyłem. Kiedy chcę iść do kuchni po nóż myślę o tym co spotkałoby moich bliskich na wieść o mojej śmierci. Właściwie to czasami marzę o zachorowaniu na raka- miałbym wszystko gdzieś, wykorzystałbym te kilka lat najlepiej jak bym mógł, po czym bym spokojnie zmarł. Po prostu. Jestem wyczerpany. Nie wiem jaka będzie reakcja innych, ale cieszę się że to napisałem.
×