Skocz do zawartości
Nerwica.com

tomash

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez tomash

  1. o tabletkach nie myślę - jak już to upozoruje wypadek samochodowy - nieszczęście losu ot co.. Dziękuję za cieple słowa ale hmm czy ja jestem dobrym człowiekiem sam już nie wiem. tak ja wierzę, ze dobro powraca dlatego staram się żyć tak aby zawsze mnie ktoś życzliwie wspominał, myśle ze to dobro po czesci do mnie powraca dlatego też nie rozumiem dlaczego to ja się moim "rodzicom' przytrafiłem - to bardzo dobrzy ludzie i nie o to chodzi ze oni nie okazywali mi miłości - miałem jej w nadmiarze - tyle ze po prostu w pewnym momencie byłem szczęśliwy gdy moi najbliżsi byli szczęśliwi tyle mi wystarczy ja nie muszę dobrze ze wracam do bardzo absorbującej pracy, która mnie mega motywuje ale tak osobiście to za bardzo nie wiem po co zyc do psychiatry teraz nie chodzę tabletki na mnie źle działały ciągle spałem, byłem nienaturalnie szczęśliwy (nie mówiąc już jakiego idiotę z siebie na jednej z rozmów kwalifikacyjnych zrobiłem:D) psychologa tez sobie odpuściłem jakoś nie mogłem się przekonać do tej pani;/ tylko ona wie o mnie a gdy jej mówiłem tzn ona powiedziała czy mam poczucie ze jestem homoseksualista to ja siedziałem zamurowany a ciśnienie do głowy mi skoczyło tak, że myślałem ze zemdleje - ciężko jest się nie akceptować zarówno pod względem psychicznym i fizycznym :|
  2. hej to i ja dorzucę historie swojego "życia" mam 24 i straciłem jakiekolwiek chęci do życia, dla zdrowych ludzi może się to wydawać dziwne ale ja po prostu nie chcę żyć.. od dziecka czułem się inny... tak było zawsze... byłem bardzo wrażliwym dzieckiem, uwielbiałem zwierzęta, płakałem na bajkach. nigdy nie interesowało mnie to co chłopięce uwielbiałem bawić się lalkami, kucykami jedynie klocki były dla mnie ok lubiłem przebierać się w damskie ubrania, buty itd z ojcem miałem średni kontakt, zawsze trzymałem się mamy do tej pory pamiętam ich kłótnie jak tato wyrzucił mamie ze mnie na lalusia wychowa..wtedy coś we mnie pękło i stwierdziłem ze sie dostosuje... jak było z rówieśnikami nie trzeba się domyślać, zawsze w towarzystwie dziewczynek, zero bojek itd a tak naprawdę wszystko sypnęło się w okresie "dojrzewania" wtedy to już w ogolę przestałem unikać sportu, przyczyniały się do tego choroby itd poświęciłem się nauce, gdy inni wychodzili na dyskoteki bawili się ja wolałem się uczyć czytać książki, wychowywałem się w wiejskiej miejscowości i czułem się coraz bardziej obcy w pewnym czasie zauważyłem ze nie rozwijam się tak jak reszta chłopców, ale tłumacząc sobie od dziecka jak to wszyscy mówili moją delikatną urodą nic sobie z tego nie robiłem, zresztą gdy uświadomiłem sobie że jestem homoseksualny - całkowicie wyparłem moją seksualnosć gdyz jest niezgodna z moja wiara i przekonaniami - zawsze byłem tym idealnym dzieckiem, nie sprawiajacym kłopotów wiec jak ja mógłbym to zrobić rodzicom?? i tak sobie mijały lata lecz teraz gdy dalej wyglądam jak młodzieniec zacząłem szukać i co XXY zespół klinefeltera - zacząłem czytać objawy i widze obraz swojego życia. jestem wysoki, blady, niedorozwinięty płciowo, psychicznie dziecko - załamałem się tym - nawet nie samym faktem choroby ale tym ze nie zareagowałem ze nie podjąłem leczenia - ze wziąłem życie takim jakie jest - nie walcząc uznając ze tak ma być, bo przecież inni maja gorzej... popadłem w związku z tym w paranoje bylem u psychiatry dostałem leki psychotropowe, zaczalem pic, nic nie jeść - nie jeden raz urwał mi się film - ale przed rodzina, znajomymi udaje ze wszytko jest ok - ja po prostu chciałem choć raz zaczać żyć, ale apatia, niechęć do wszystkiego nadal pozostała nie odważne się na samobójstwo nie mógłbym zrobić tego rodzicom - bo za bardzo ich kocham wystarczy ze będą musieli przeżyć śmierć dziecka a śmierć samobójcza to już w ogolę sobie tego nie wyobrażam w dalszej chwili o siebie nie dbam, pije po 5 kaw dziennie, nie jem, tabletki popijam alkoholem - wykańczam swój organizm - mam nadzieje ze niedługo to jeszcze potrwa - nienawidzę siebie, czuje sie dziwadłem , wydaje mi się ze wszyscy na ulicy wiedza ze jest ze mną coś nie tak najchętniej bym zaspal i się nigdy nie obudził - no bo po co ja mam żyć , nie mam planów, szanas na miłosć, na szczęscie i sam to sobie przekreśliłem koncze studia, dostałem prace chce sie jakos dodatkowo poubezpieczac aby zapewnic moim bliskim jakies odszkodowanie gdy juz się wyniszczę - mam nadzieję ze niedługo wiem ze ludzie maja inne wieksze dramaty ale dla mnie to ze nie wiem kim jestem jest moim dramatem i nie moge sie z nikim z tym podzielic dlatego pisze te moje zale tutaj
×