hej to i ja dorzucę historie swojego "życia"
mam 24 i straciłem jakiekolwiek chęci do życia, dla zdrowych ludzi może się to wydawać dziwne ale ja po prostu nie chcę żyć..
od dziecka czułem się inny... tak było zawsze... byłem bardzo wrażliwym dzieckiem, uwielbiałem zwierzęta, płakałem na bajkach. nigdy nie interesowało mnie to co chłopięce uwielbiałem bawić się lalkami, kucykami jedynie klocki były dla mnie ok lubiłem przebierać się w damskie ubrania, buty itd
z ojcem miałem średni kontakt, zawsze trzymałem się mamy do tej pory pamiętam ich kłótnie jak tato wyrzucił mamie ze mnie na lalusia wychowa..wtedy coś we mnie pękło i stwierdziłem ze sie dostosuje...
jak było z rówieśnikami nie trzeba się domyślać, zawsze w towarzystwie dziewczynek, zero bojek itd
a tak naprawdę wszystko sypnęło się w okresie "dojrzewania" wtedy to już w ogolę przestałem unikać sportu, przyczyniały się do tego choroby itd poświęciłem się nauce, gdy inni wychodzili na dyskoteki bawili się ja wolałem się uczyć czytać książki, wychowywałem się w wiejskiej miejscowości i czułem się coraz bardziej obcy
w pewnym czasie zauważyłem ze nie rozwijam się tak jak reszta chłopców, ale tłumacząc sobie od dziecka jak to wszyscy mówili moją delikatną urodą nic sobie z tego nie robiłem, zresztą gdy uświadomiłem sobie że jestem homoseksualny - całkowicie wyparłem moją seksualnosć gdyz jest niezgodna z moja wiara i przekonaniami - zawsze byłem tym idealnym dzieckiem, nie sprawiajacym kłopotów wiec jak ja mógłbym to zrobić rodzicom?? i tak sobie mijały lata
lecz teraz gdy dalej wyglądam jak młodzieniec zacząłem szukać i co XXY zespół klinefeltera - zacząłem czytać objawy i widze obraz swojego życia.
jestem wysoki, blady, niedorozwinięty płciowo, psychicznie dziecko - załamałem się tym - nawet nie samym faktem choroby ale tym ze nie zareagowałem ze nie podjąłem leczenia - ze wziąłem życie takim jakie jest - nie walcząc uznając ze tak ma być, bo przecież inni maja gorzej...
popadłem w związku z tym w paranoje bylem u psychiatry dostałem leki psychotropowe, zaczalem pic, nic nie jeść - nie jeden raz urwał mi się film - ale przed rodzina, znajomymi udaje ze wszytko jest ok - ja po prostu chciałem choć raz zaczać żyć, ale apatia, niechęć do wszystkiego nadal pozostała
nie odważne się na samobójstwo nie mógłbym zrobić tego rodzicom - bo za bardzo ich kocham wystarczy ze będą musieli przeżyć śmierć dziecka a śmierć samobójcza to już w ogolę sobie tego nie wyobrażam
w dalszej chwili o siebie nie dbam, pije po 5 kaw dziennie, nie jem, tabletki popijam alkoholem - wykańczam swój organizm - mam nadzieje ze niedługo to jeszcze potrwa -
nienawidzę siebie, czuje sie dziwadłem , wydaje mi się ze wszyscy na ulicy wiedza ze jest ze mną coś nie tak najchętniej bym zaspal i się nigdy nie obudził - no bo po co ja mam żyć , nie mam planów, szanas na miłosć, na szczęscie i sam to sobie przekreśliłem
koncze studia, dostałem prace chce sie jakos dodatkowo poubezpieczac aby zapewnic moim bliskim jakies odszkodowanie gdy juz się wyniszczę - mam nadzieję ze niedługo
wiem ze ludzie maja inne wieksze dramaty ale dla mnie to ze nie wiem kim jestem jest moim dramatem i nie moge sie z nikim z tym podzielic dlatego pisze te moje zale tutaj