Brałam lexapro 10 mg przez 3 miesiące. Tak jak każdy lek, każdy tolerancję ma inną. Początek- koszmarny... przez 2 tygodnie czułam się tak jakby ktoś wyłączył mi ośrodek głodu w mózgu. Nic nie mogłam jeść! Lekarka stwierdziła że to skutek uboczny odstawienia alkoholu, ja jednak doczytałam w ulotce że brak apetytu jest normalką. Potem było już lepiej,apetyt wrócił, piłam % dużo rzadziej,ale po 2 miesiącach było gorzej niż na początku.Myślałam by skończyć z tym wszystkim i pożegnać się z tym światem!Zgłosiłam się do lekarki a ta powiedziała bym dalej kontynuowała lexapro i to minie.Tak to jest z konowałami nastawianymi na zysk!! Kaska im spływa jak się do nich prywatnie chodzi a z firmami farmaceutycznymi mają umowy i wali ich czy ktoś źle reaguje na lek... byle zarobić. Wkurzyłam się i postanowiłam odstawić po 3 miesiącach stosowanie. Tydzień nie biorę i czuję się jak na innej planecie. Zawroty głowy,zero spania,kołotanie serca...ogólnie płacz i zgrzytanie zębów!! Wiem że powinno się odstawiać stopniowo, ale nie zamierzam nabijać kasy ani pewnej konowałce ani firmie farmaceutycznej.Jak dopiero napiję się % to czuję że powracam do normalnego funkcjnowania organizmu, hm...coś jest nie tak.Ciekawe ile to delirium potrwa.Kochani, kiedyś brałam seronil i jeszcze wiele leków których nie pamiętam.Depresja,nerwice...to choroby które po pewnym czasie po leczeniu powracają.Może lepiej nie brać tabletek w ogóle i starać się wewnętrznie samemu sobie radzić?Te wszystkie skutki uboczne i po odstawieniu nie są warte całej tej kasy jakiej w to ładujemy.Lepiej wydać na jakiś ciekawy wyjazd z masażami