Skocz do zawartości
Nerwica.com

kapustka87

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia kapustka87

  1. icrew mysle, że u Ciebie te ściski w glowie to od kregoslupa. Ja mam z kolei klucia w odcinku piersiowym najbardziej. Chociaz po cieżkim tygodniu pracy, a mam prace siedzącą praktycznie caly czas w jednej pozycji, to boli mnie caly kregoslup, czasem aż barki i szyja dretwieje. Zauwazylam też, że ta niemożność wzięcia glebokiego oddechu teraz zdarza mi sie częściej w pracy niż w domu. Albo w domu jestem spokojniejsza, albo mam faktycznie ucisk w kregoslupie co nasila sie podczas tego wymuszonego siedzenia. Saska a jak Twój oddech? Uspokoił sie trochę? Jak juz miałam taki moment, że co chwila łapałam się na tym okropnym uczuciu, stwierdziłam, że może wysiłek fizyczny pomoże. Bałam się jak cholera, żebym przypadkiem się nie udusiła jak się zasapie, ale pomyślałam, że muszę to przezwyciężyć. Teraz jak sie porządnie zmęcze przy ćwiczeniach to czuję się o niebo lepiej.
  2. icrew to co opisujesz z oddechem to podobnie do mnie jakby cos ciezkiego lezalo na klatce i taki dziwny scisk niby żołądek niby pod mostkiem a może przepona?. Z tym, że jak mam moment kiedy nie moge nabrac glebokiego oddechu to jeszcze bola mnie plecy, jakby klucie w kregoslupie, chociaż po nastawianiu go jest 100 razy lepiej. Staram sie z tym radzic. Jak ostatnio mnie zlapalo, oddech mialam jakbym oddychala przez slomke. Dwa dni mnie tak trzymalo, ale stwierdzilam, że nie bede na sile brac glebokich oddechow, bo jeszcze bardziej mnie to wku...rza i osłabia. Najlepsze jest to, że wiem czemu to cholerstwo znowu chwycilo. Dzien przed wcinalam z mężem nerkowce, a on wypalil ze jego brat ma uczulenie na nie. A ja oczywiscie zaczelam myslec czy ja przypadkiem nie mam i az sie balam zasnac, żebym sie w nocy nie udusila. Mózg potrafi platac figle. Na szceście wysilek fizyczny mi pomaga. Na poczatku balam sie zmeczyc, żebym przypadkiem sie nie udusila, ale przezwyciezylam to i jest duzo lepiej jak sie zmecze ćwiczeniami. Możliwe, że przez zamartwianie się o swoje zdrowie masz ten cieżki oddech. Okropne jest to uczucie, a im wiecej sie o tym mysli i skupia na oddechu jest gorzej. Jak czytałam wypowiedzi na forach typu "nie mysl o tym" to mialam wrazenie, że to niemozliwe, ale teraz zdziwiona jestem, że tak szybko mi to przyszlo. Chyba, że moje zielsko, które pije codziennie tak wplywa %)
  3. Mnie po dwoch tygodniach spokoju dzisiaj przydusilo dwa razy :/ Ale i tak to jest nic w porownaniu co bylo wczesniej. Staram sie nie myslec o tym i nie nabierac kontrolnych glebokich wdechow. Ehhh czemu takie dziedostwo sie nas czepia? Pani pulmonolog stwierdzila, że to choroba ludzi wrazliwych.
  4. Moja ksywa od nazwiska. W podstawówce znajomi tak mnie ochrzcili i tak zostało :) 87 chyba nie musze wyjaśniać? Dodam, że to nie mój wiek
  5. Ja się zaczelam zastanawiać czy to faktycznie moze byc przez kregoslup (oprocz nerwow oczywiscie!). Moze ten pan magik radiesteta ma racje. Dwa dni temu mialam chwile, że nie moglam nabrac do pełna powietrza i za trzecim nabraniem coś strzelilo mi w odcinku piersiowym (nawet moj mąż uslyszal) i moglam normalnie odetchnac. Pokazal mi cwiczenie na kregoslup, ktore zaczelam robic po tym jak mi tam strzeliło i narazie jest spoko
  6. Witam Wszystkich! Jestem nowa na forum i chcialam podzielic się z wami moimi przezyciami. Fajnie, że człowiek nie jest sam w swoich dolegliwościch :) Prawdopodobnie wszystko zaczelo sie kiedy ponad pol roku temu kiedy poronilam wczesna ciążę. Po tym wszystkim wydawalo mi się, że wrocilam do normalnego życia i staralam sie o tym zapomniec. Zaczelam brac tabletki anty, żeby zaraz nie zajsc w kolejna ciążę. Na poczatku marca chwycilo mnie jakies przeziebienie, wiec przyjelam rozne specyfiki bez recepty, żeby dzidostwo rozgonic. Po dwoch dniach dostalam silnego pieczenia w klatce piersiowej, zimne poty, uderzenia goraca. Przerazilam sie jak diabli, że to zawal. Ale jakos udalo mi sie zasnac. Rano po śniadaniu znowu to samo. Zaczelam panikowac, w glowie kolowrotek, ale jakos wsiadlam do samochodu i pojechalam do najblizszej przychodni. Tam niestety nikt mnie nie przyjal, bo pani w recepcji powiedziala, że tylko w doraznych przypadkach przyjmuja (jakby pieczenie w klatce nie bylo!) i że mam jechac do swojego rodzinnego lekarza, ktorego nie zmienilam po ślubie i mialam do przejechania 40 km. No ale cóż jakos dojechalam. Zrobili mi ekg, ktore bylo bez zarzutu. Rodzinna wysluchala cos na oskrzelach, dala antybiotyk i do domu. wszystko bylo ok przez tydzien. Potem ktorejs nocy obudzilo mnie kolatanie serca i dusznosci. Kolejna noc to samo i strach, że zaraz cos sie stanie. Odwiedzilam kardiologa, ktory stwierdzil, że serducho zdrowe, że to przez hormony. ginekolog stwierdzil, że to raczej niemozliwe. Pilam przez dwa tygodnie ziolka na uspokojenie i przez te dwa tyg bylo ok. Jakies trzy tygodnie temu po wieczornych cwiczeniach poczulam jakbym nie mogla wziac w pelni glebokiego oddechu. Na sile probowalam go wziac i co piaty wychodzil. Wrazenie bylo takie, jakbym miala scisnieta przepone. Brrr... Trzy dni takie byly, lacznie z zawrotami glowy i ogolnym oslabieniem. Na wizyte u pulmonologa czekalam tydzien, bo oczywiscie pomyslalam, że moze mam zapalenie pluc, albo raka pluc, albo nie wiem co. Przez ten tydzien oczekiwania bylo w miare ok, staralam sie nie myslec o tym. Pan doktor po wywiadzie od razu zalozyl, że mam astme. wiec od razu przed moimi oczyma stanela wizja inhalatora do konca życia jeszcze wiekszy strach przed dusznosciami. dmuchalam w spirometr, ktory wskazal na lekka obrutacje. Po tej wizycie czulam niedosyt i poszlam do innej pani pulmonolog, żeby sprawdzic co ona na to. U niej z kolei wydmuchalam wyniki idealne, bo powiedziala jak mam poprawnie dmuchnac, żeby wyniki nie byly fałszywe (czego poprzedni pan mi nie wytlumaczyl). Stwierdzila, że nie wyklucza astmy, ale tez nie podejrzewa. Poradzila brac tabletki ziolowe na uspokojenie. Wybaczcie, że sie tak rozpisuje, ale komus zdrowemu ciezko jest zrozumiec moje dolegliwosci Bralam przez tydzien te ziolowe piksy, staralam sie nie myslec o oddychaniu, ale to jest cholernie ciezkie! Jak sie czyms zajme to jest calkiem spoko. A jak tylko pomysle ze zaraz moge sie przydusic to za ktoryms glebszym oddechem mam blokade. Wtedy staram sie oddychac powoli nosem i za chwile moge wziac gleboki oddech. Okropne jest to, że ze strachem biore sie za cwiczenia, żeby tylko sie nie zmeczyc za bardzo i nie zasapac sie, bo moze zaraz mnie zlapie dusznosc Pewnie bedziecie sie smiali jakiego jeszcze "lekarza" odwiedzilam, ale to jest czlowiek, ktory pomogl wielu osobom. Bylam u radiestety, pana ktory bada organizm rozdzkami, nastawia kregoslup, robi akupunkture. Wiec zbadal mnie rozdzkami - powiedzial, że wszystko jest ok z moimi organami, ale problem jest w kregoslupie, który gdzieś tam uciska i sfera nerwowa jest zaburzona. Przepisal mi miesznke ziol, piksy na oczyszczanie nerek i magnez. Jak wyszlam od tego pana czulam się jak nowonarodzona, dopiero jak zaczelam sie zastanawiac "a jak znowu beda dusznosci" to mnie chwycilo. Bylam u niego cztery dni temu i przez ten czas to kilka razy w ciagu dnia lapie sie na tym niepelnym oddechu. Dzis - odpukac - jeszcze mnie nie zlapalo, choc staram sie nie nabierac gleboko powietrza. Chwilami czuje jakby mnie cos w gardle sciskalo, ale staram sie dalej powoli oddychac. Jeżeli ktoś przeczytal te moje wypociny to jestem wdzieczna :) Wszelkie rady i opinie mile widziane :)
×