Witam. Nie mogę rozgryźć tego co się dzieje w moim małżeństwie... Hmmm o ile w ogóle można nazwać to małżeństwem . Ale do początku. Mamy dzieci wyprowadziłem się od mojej zony na jej prośbę 3 lata temu przez ciągle kłótnie awantury itp. . Od tamtej pory walczę o to by ja i dzieci odzyskać ale nic na + się nie zmienia, no może fakt ze potrafimy normalnie bez kłótni pogadać . Co jakiś czas wracam do tematu ponownego zejścia się ale wtedy słyszę non stop to samo ,, teraz się starasz bo chcesz wrócić a jak wrócisz będzie tak jak dawniej ", ,, ja nie wiem czy dam rade zaakceptować twoja osobę " ale wszystko odbywa się bez jakiejkolwiek kłótni. Ostatnie czasy ( od pol roku ) zaczęliśmy na nawo ze sobą sypiać, co sprawiło ze cieszyłem się jak małe dziecko nie dość ze nabrałem wiary w jakieś uczucie i możliwy powrót, to wiadomo facet kobiety potrzebuje :) a ja nie mam natury do skoków w bok.... Praktycznie każdy stosunek był po mojej namowie nie raz dość długiej i wybłaganej .... martwi mnie to ze ostatni nasz sex był hmmmm co najmniej nie taki jak powinien być. Leżała bez ruchu całując ja w usta odwracała wzrok, nie chciała mnie dotykać, nie chciała się angażować, nie chciała orgazmu chodź stawałem na głowie by mój penis pobudzał ja na maxa .. Po całej ,,akcji" zapytałem: spotykasz się z kimś ?? odp: ta na pewno... To dlaczego się nie angażowałaś ?? odp: bo mnie nie pociągasz jako facet, poza tym nie mam ochoty na sex. ( Dodam tylko ze jeszcze miesiąc temu była pełna gra wstępna i było super ). Dlaczego ze mną sypiasz ?? odp: bo naciskasz i by zaspokoić swoje potrzeby przecież wiadomo ze nie z miłości... to co będziesz teraz sypiać z kimś innym ?? odp. Absolutnie nie zamierzam z nikim iść do łózka.
Proszę o rady bo się mecze ... Gdyby kogoś miała nie spala by ze mną tak ? ale martwi mnie to ze może z kimś już flirtować skoro ost sex był taki wyjątkowo nieudany?? czy problem leży w moim naciskaniu na sex ??