Witam
Chciałbym zasięgnąć Waszej opini na pewne tematy związane z tym co się od ostatnich 3 lat ze mną dzieje.
Ogólnie pogubiłem się teraz w tym świecie. Nie potrafie zrozumieć pewnych spraw. Pamiętam jak w gimnazjum byłem kompletnym durniem, zwracałem na siebie uwage, lądowałem często u dyrektora i co najciekawsze zawsze miałem przez to mnóstwo ludzi wokół siebie. Miałem z kim pogadać, spotkać się i nigdy nie odczuwałem jakichkolwiek zmartwień. Jednak coś dziwnego się ze mną stało kiedy poszedłem do technikum. Zmieniłem się o 180 stopni. Przestałem zwracać na siebie uwage, robić głupoty i stałem się taką szarą myszką. Nie mam żadnych znajomych, dziewczyny po prostu nikogo. Całymi dniami siedze sam w domu i tak jest od 3 lat. Najgorsze oprócz tego przybicia wewnętrznego jest brak chęci do życia i perspektyw na przyszłość. Prosto mówiąc - dopadła mnie depresja. Mam hobby ale jest ciężko i nawet to co uwielbiam robić przychodzi z wielkim trudem. Ciągle myślami jestem gdzie indziej. O pomocy bliskich można zapomnieć, rozmawiałem z nimi wiele razy, mówiłem im o tym ale jak ktoś nie przeżył czegoś takiego to nie zrozumie i tak jest w moim przypadku.
Byłem już u psychologa i na psychoterapi ale to na mnie słabo podziałało. Zawsze kończyło się tak, że po wyjściu - pełny radości i chęci do życia w pare dni wpadałem w taką depreche, że spałem całymi dniami i nic nie żarłem.
Nie wiem, czy nie pasuje do tego świata? Gdzie trzeba być krzykliwym, zwracać na siebie uwage żeby wogóle istnieć a jak jesteś "normalny" to wypadasz? Przynajmniej ja, patrząc z perspektywy czasu i co się teraz dzieje tak sądzę. Nie wiem już co robić.
Macie jakieś pomysły dla mnie co z tym robić? Mam 19 lat.