Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lucid_dreamer

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Lucid_dreamer

  1. Witam wszystkich serdecznie, mam nadzieje, ze to dobry dzial. Mam nerwice od wielu lat, uzywalem kilku lekow, ktore summa summarum nic nie po ogly a skonczylem z uzaleznieniem. Mialem lekarza ktory probowal wszystkiego, ostatecznie zostalem od pol roku na klonazepamie 1.5 mg dziennie. On poszedl na emeryture, kazal obnizac. Jak poczulem jakie to pieklo to masakra. Tak wiec chcialbym odstawic klonazepam, naczytalem sie o nim dopiero niedawno.. Czy ktos mogly mi prosze polecic namiary na psychiatre w Warszawie, ktory pomogl by mi zamienic to na relanium i zejsc do 0? (Ponoc tak najlepiej). Bede wdzieczny za jakas wiadomosc
  2. Jestem tu pierwszy raz, strasznie to dla mnie wszystko dziwne i nowe. Mam na imię Maciek, mam 26lat. Od jak dawna cierpię na depresję? Nie wiem, bo zawsze czymś była maskowana. Całe zycie tłumaczyłem sobie ze jest dobrze, ze to chwilowe niepowodzenia i sobie poradzę. Byłem wolnym duchem, kręciła mnie filozofia, zabawa, coraz to kolejne mocniejsze używki. Starałem sie za wszelka cenę unikać odpowiedzialności za swoje zycie, uciekać kiedy pojawiały sie większe problemy. Kiedyś byłem dusza towarzystwa, zawsze kręcily sie przy mnie jakieś dziewczyny, miałem wielu znajomych, kilku przyjaciół. Od jakieś 2 lat zaczęło sie robić coraz gorzej. Coraz trudniej było mi sie skupiać na obowiązkach, przez co zawalilem prowadzona działalność. Zacząłem sie separowac od ludzi, wiecej czasu spełniać z kieliszkiem/skretem/tabletka i książka czy filmem. Znajomi poszli w swoim kierunku, zakładają rodziny, rozwijają sie. Pozbawiony siły do czegokolwiek, z dobrze zarabiajacego człowieka zacząłem popadać w długi. Jest Mi jest coraz trudniej rozmawiać z kimś o czymkolwiek, czuje ze buduje coraz większa granice miedzy sobą a światem. Pod koniec zeszłego roku miałem załamanie i próbę samobójcza- z której na szczęście ? Wyszedłem. Poszedłem na terapie, rzucilem wszelkie używki, zacząłem brać velafax, ale wtedy zaczęło sie piekło. Zupełnie runęła moja pewność siebie, zycie przestało mi jakkolwiek smakowac. To sie chyba anhedonia nazywa. Rzeczy są dla mnie płytkie i powierzchowne, nie potrafię sie z czegoś głęboko cieszyć i gorliwie przeżywać. Znów zaczynaja dominować chęć ucieczki, zapomnienia. Pracuje w korporacji pełnej ludzi sukcesu, z ogromnym parkiem na zarabianie pieniedzy. Moje 8-9k wydaje sie tam śmieszne, czuje ze muszę sie fejkowac cały czas, pokazywać na sile człowieka którym nie jestem. Pracuje z reguły od 8 do 23 więc na szczęście mam mało czasu na uzależnie sie nad sobą, bo wiem ze to tylko wzmacnia chorobę, ale czasem nie wytrzymuje. Weekendy to dla mnie katorga skazania na samotność, ew przebywania z ludźmi z którymi nie chce być. Od 3-4 lat nie byłem w poważniejszym związku z dziewczyna, nie wiem czy jeszcze bym potrafił. Wszystko jest takie puste.. Nie wiem w sumie po co to pisze i czy w dobrym miejscu, ale pomyślałem ze może kontakt z kimś o podobnych przeżyciach mógłby mi pomoc...
×