coraz częściej utwierdzam się w przekonaniu, że gdziekolwiek bym się nie zjawił to nie będę tam pasował, mam dobrze ponad 20 lat i totalnie nie radzę sobie w kontaktach z innymi, w pracy (którą zresztą niedawno rozpocząłem) ograniczam się do przywitania, wymiany ogólnych spostrzeżeń oczywiście dot. pracy, a tak siedzę jak mruk - nie potrafię się otworzyć i nie mam pojęcia jak mógłbym to zrobić, inni się śmieją, spontanicznie rozmawiają i dogryzają nawzajem, a ja jestem jak ten jebany mruk ! kiedy jestem z rodziną wszystko jest takie schematyczne - te standardowe pytania zawsze takie same, których mam serdecznie dosyć, przytłacza mnie samotność... jak wy się otwieracie na innych ?