Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwusek93

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia nerwusek93

  1. Oczywiście tak zrobię. Na razie we wtorek mam umówioną wizytę prywatną u Psychiatry. Czy przepisze mi ona coś doraźnego na uspokojenie ? Szczególnie chodzi mi o te trzęsące się ręce i napad niepokoju. Wiem że nie tędy droga o uspokojenie, ale potrzebował bym tego w pewnych sytuacjach.
  2. Witam! Jestem nowym użytkownikiem. Chciałbym opisać moją historię, i mam nadzieje że ktoś ją przeczyta i że uzyskam od Was Drodzy użytkownicy odpowiedzi. Może zacznę od tego, że odkąd pamiętam byłem nerwowy. Co prawda może nie dawało się tego po mnie poznać, ale często wpadałem w furie z błahych powodów. Moja Historię zacznę od pewnej imprezy. Było to kilka lat temu (czasy 'dopalaczy' 'party shopów' ) Będąc na imprezie spaliłem kilka lufek pewnego specyfiku, bodajże o nazwie 'Rasta'. To co wtedy przeżyłem, pozostanie w mojej pamięci na zawsze. Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie zdarzyło. Uczucie lęku, niepokoju.. Niesamowite kołatanie serca. Oczywiście zacząłem schizować że zaraz umrę, że będę miał zawał. Nawet zacząłem wypisywać do znajomych 'sms'y pożegnalne'. Mimo tego, nie potrafiłem zaakceptować tego że tylko ja w mojej grupie mam takie jazdy. Kilka dni później zapaliłem ponownie.. Było lepiej, miałem uczucie euforii, oczywiście z uczuciem przyśpieszonego bicia serca również. Ogólnie to.. Właśnie od tamtych sytuacji zacząłem bardziej martwić się o swoje zdrowie, serce.. Era dopalaczy ucichła. Zaczeliśmy palić marichuane. Było o wiele lepiej, ale raz na jakiś czas znów dostawałem 'ataku'. Wiem.. Wiem że nie powinienem się mieszać w takie używki skoro tak na mnie działały, ale teraz czasu nie cofne. Paliłem nadal.. Aż do pewnej 'studenckiej imprezy', 3-4 miesiące temu. Było alko, jakiś mocny skun.. Oczywiście jakiś mały atak paniki również był. Ogólnie.. Nie widziałem niczego szczególnego, odróżniającego tą imprezę od innych. Byłem pijany, bardzo, oblewaliśmy urodziny kumpla. Rano obudziłem się z kacem, ale to normalne. Do tego doszedł dziwny objaw. Drętwiała mi ręka. Wróciłem do domu rodzinnego na weekend, na drugi dzień było gorzej. Dostałem dziwnych bóli w klatce piersiowej, w okolicach koniuszka serca (ucisk, szarpanie, przeczulica) Jak by od kręgosłupa, ciężkie do zlokalizowania źródło bólu. Poszedłem do lekarza rodzinnego, stwierdził nerwoból i wypisał mi ketonal, który oczywiście nie pomógł. Odczekałem 2 tygodnie, wierząc że ból minie. Niestety było tylko gorzej. Uczucie szarpania, mrowienia, przeczulica lewej strony klatki piersiowej.. Coś okropnego. Poszedłem na wizytę do neurologa. Dał mi skierowanie do szpitala na Rezonans Magnetyczny, i przepisał Amizepin. W szpitalu przeleżałem 3 dni. Badania krwi - w normie, rezonans magnetyczny - bez zmian. Niestety nie ucieszyłem się z tych wyników, mimo że były dobre. Nadal zostawałem bez odpowiedzi. Co to jest.. Po tym wszystkim, zmieniłem lekarza rodzinnego, który również przepisywał mi leki przeciwbólowe z grupy NLPZ. Oczywiście nie pomagały. Skierował mnie na badania krwi, moczu, USG jamy brzusznej - ponieważ były dni kiedy bolało mnie w nadbrzuszu z lewej strony i po środku (tak jak od trzustki) . Wszystko w porządku.. Jestem zdrowy. Nie wspomniałem o EKG, które również w porządku. Mineło 3 miesiące. Byłem nawet u bioenergoterapeuty. Może i bólu nie odczuwam, ale odczuwam niesamowity dyskomfort w klatce piersiowej, ciężki do zlokalizowania. Szczególnie jak się poruszam. Gdy leże na plecach, słysze i czuje bicie swojego serca, często o nim myśle. Dodatkowo jestem ciągle poddenerwowany. Jestem strzępkiem nerwów. Denerwuje się z błachych powodów, utrudnia mi to kontakt z ludźmi. Ale najgorsze jest to, że w szkole, przy odpowiedzi odczuwam bardzo przyśpieszoną akcje serca, a gdy muszę wykonać jakieś ćwiczenie precyzyjne, trzęsą mi się ręce, boję się odczuwam niepokój. Strasznie mi wstyd z tego powodu, chce to opanować, ale nie daje rady. Najgorsze jest to trzęsienie rąk, muszę coś z tym zrobić. Ciągle jestem niewyspany, mam problemy z zaśnięciem, uczucie góli w gardle. Poddałem się. Nie szukam już fizjologicznej przyczyny moich dolegliwości. Dziś umówiłem się na wizytę u psychiatry którą mam we wtorek. Jak myślicie.. Czy to nerwica? Czy to minie? Czy jeszcze kiedyś będę pogodnym, uśmiechniętym chłopakiem.. Jestem gotów podjąć psychoterapie i walczyć z tym 'czymś' . Czy lekarz psychiatra, wypiszę mi coś właśnie na te trzęsące się z nerwów ręce w niektórych sytuacjach? Coś, bym chodź przez jakiś czas poczuł się dobrze? Bym był spokojny.. Wiem, że moja wypowiedź jest chaotyczna.. Moje życie przekręciło się o 360 st. Naprawdę nie daję sobie rady.. Proszę teraz was o odpowiedzi. Z góry serdecznie dziękuje, i pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
×