Witajcie
Jestem tutaj pierwszy raz i jeśli jestem nie w tym dziale ,co trzeba, to najmocniej adminów przepraszam. Mam nadzieję, że ktoś z Państwa będzie mi w stanie podpowiedzieć , co mam zrobić , żeby znowu normalnie żyć. Bo żyć chcę za wszelką cenę, ale jest mi coraz trudniej. Mam ponad 30 lat i jestem psychicznym wrakiem człowieka. Od jakiegoś czasu dręczą mnie natrętne myśli dotyczące tego, że któreś z moich rodziców może mieć raka lub co gorsza umrzeć. Wiem, że to drugie czeka każdego z Nas i jest nieuniknione ,ale cóż, te myśli nie pozwalają mi normalnie funkcjonować i nie mam pojęcia dlaczego tak mnie dręczą. Ja nie ukrywam , że jestem bardzo zżyta z rodzicami, zwłaszcza z mamą, gdyż jestem jedynaczką i nie mam jeszcze własnej rodziny. Jak tylko usłyszę , że któregoś z nich coś boli (a słyszę to ciągle) ,zaraz sprawdzam te objawy w internecie lub zapisuję rodziców na wizyty do lekarzy. To jest jakaś paranoja. Ja już nawet nie wiem, czy to jest nerwica natręctw czy coś innego. W ostatnich trzech latach zmarła również moja ciocia (siostra mojej mamy )i jej mąż, kilku znajomych. Nawet jak wyjdę na spacer z psem , żeby się odstresować , zaraz słyszę od kogoś, że ktoś komuś umarł lub zachorował na rak . To jakiś koszmar ,który nie chce się ode mnie odczepić. Chodzę do pracy, staram się zając głowę różnymi innymi myślami, pracami w ogrodzie, domu, ale to jest rozwiązanie na krótką metę. Mam spokój na maks tydzień dwa tygodnie i problem namolnych myśli i lęków znowu się pojawia. Jestem naprawdę tym zmęczona.Odechciewa mi się wychodzić do ludzi, bo ciągle słyszę o pogrzebach, chorobach.Zapisałam się do psychologa, ale wizytę mam dopiero na początku października. Czy jest tutaj jakiś wykwalifikowany psycholog ,który może mi pomóc. Ja chcę po prostu normalnie żyć i cieszyć się z tego życia. A póki co chce mi się wyć, bo jestem naprawdę wykończona psychicznie .