Skocz do zawartości
Nerwica.com

aqath

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez aqath

  1. Do konca 4 klasy liceum bylam normalnym czlowiekiem.... tydzien przed maturą dostałam zajebiscie silnego ataku astmy(jak sie okazałojakies perfumy), dzien przed matura tata miał zawał...na wymarzony kierunek i tak się nie dostałam- brak upragnionego 1 %... 2 miesiące "wakacji"- ostre picie alkoholu (we wszelkich postaciach i nieustająca rozpacz)... nadszedł pazdziernik... wyjechałam 100km od domu, pierwszy napad lękowy dotyczył zawartości metanolu w pitym drinku z sokiem wisniowym(alkohol był pewnej jakosci, podobnie jak sok)- studia przerwałam po pół roku ze srednia 4,8 (jeden z kierunków AGH), wróciłam do domu i zaczelam pzrygotowywac się do ponownego egzaminu wstepmnego na wymarzony kierunek=)... Przez pół roku żyłam w przeswiadczeniu, ze ten pieprzony metanol jest wszedzie- w piwie, herbacie, która parzy mi wspollokatorka na mieszkaniu... kolejne 3 miesiace siedzenia w domu i nauki- presja i potrzeba zdobycia wiedzy niwelowała lęki... lipiec 2 lata temu- jeden wielki napad lękowy- biegam po psychiatrach- dostaję jakies cuda przeciwdepresyjno-przeciwlękowe- czuję się coraz gorzej- rezultatem jest tnanxene... jest lepiej...podejmuję studia na kolejnym kierunku, przez 3 miesiace spokoj- nawet jestem w stanie wyjsc i napic sie piwa- styczen 2006- kolejne napady lęku- za kazdym razem to samo- dusznosc, dretwienie rak, zawroty głowy, pół paczki fajek na raz i ta zajebista ulga po tym adrenalinowym napadzie.... i ten strach przed tą jedną, wcześniej wymieniona substancja...po roku mama postanawia leczyc mnie nervosolem (objawy obawy przed zatruciem metanolem ustępują, przez pol roku mam spokoj), z czasem zaczynam pic dziennie flaszke tego czegos... kilka miesiecy spokoju.... kolejne skupienie mysli wokół czegos, kogos innego....zawód uczuciowy...kolejny.... wiosna 2006- zaczyna się paniczny strach przed ukąszeniem osy. Uzarła mnie w sumie juz w zyciu ze 2 razy- prócz opuchlizny na ręce nie mam nic, ale ja się boję, ze kolejny raz moze byc tym ostatnim i ze się uduszę, umrę, dostanę jakiegos wstrząsu, boję się ciągle, przy kazdym łyku herbaty zaglądam do kubka, przetrzepuję pościel przed snem, sprawdzam krzesełko,kibel,tapczan w akademiku zanim na nim usiądę..... i ciagle jedna wizja; umieram i nie doczekuję swej własnej przyszłości... tej wymarzonej.... sni mi się to po nocach, nie mogę się tego pozbyć... Kogokolwiek, kto to czyta przepraszam za brak ładu i składu, ale jestem pod lekkim wpływem alkoholu( w sensie piwa)... inaczej nie umiem juz usnąć,on pozwala mi zapomnieć o tym, czego się boję.
×