Skocz do zawartości
Nerwica.com

koscheii

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez koscheii

  1. Choć minął długi czas od utworzenia tego postu postanowiłem się podłączyć ponieważ niestety problem jego autora dotyczy także i mnie. W wieku 3 lat zostałem porzucony przez rodziców z powodu ciężkiej choroby(dziś juz jestem zdrowy)W wieku 6 lat zostałem adoptowany powiecie pewnie że poszczescilo mi się bo nie trafiłem do sierocińca. Wtedy zaczął się kolejny koszmar gdyż jedyne co otrzymywałem w ramach "matczynej miłości " to bicie i wyzwiska. Gdy dorosłem poznałem swoja pierwsza miłość. Mamy 2 dzieci ale i to okupione jest ciężkimi przeżyciami. Gdy musiałem każdego dnia walczyć o nią. I z sprzeciwem otoczenia. Ok 3 lata temu wyrwałem się z piekła. Miałem własny kąt prace rodzinę. A nagle wszystko się wali na łeb na szyje. Straciłem dosłownie wszystko a ona odeszła ode mnie. Byłem załamany ale powoli odbudowywalem wszystko. Nauczyłem się wtedy ze litość to zbrodnia. Z dnia na dzień traciłem uczucia. Każdy cios stawał się kolejna warstwa pancerza który nosze do dziś.zeszlismy się z mama dziewczynek ale rok później zaczęła spotykać się z innym za moimi plecami. Co rzecz jasna wcale mnie nie poruszylo. Dziś jestem singlem próbuje kogoś poznać ale brak uczuć i brak umiejętności rozmowy wszystko psuje. Nawet jeśli dziewczyna skacze wkoło mnie jak opętana ja jestem zimny jak kamień. Najgorzej jest jednak poznać kogoś gdyż (dziwnie to za brzmi) potrafię wniknąć w rozmówcę i wyczytać jego zamiary czasem myśli. Do rzeczy jednak brak uczuć doprowadza mnie juz do szaleństwa czuje tylko pustkę w środku i swoje nieludzkie ja zimne i okrutne. Nie wiem jak długo jeszcze tak wytrzymam (nie planuje samobójstwa) . Poprostu pragnę znów być człowiekiem jak inni a nie tym czymś ( do dam iz mam często nerwobole) -- 07 kwi 2013, 19:44 -- Choć minął długi czas od utworzenia tego postu postanowiłem się podłączyć ponieważ niestety problem jego autora dotyczy także i mnie. W wieku 3 lat zostałem porzucony przez rodziców z powodu ciężkiej choroby(dziś juz jestem zdrowy)W wieku 6 lat zostałem adoptowany powiecie pewnie że poszczescilo mi się bo nie trafiłem do sierocińca. Wtedy zaczął się kolejny koszmar gdyż jedyne co otrzymywałem w ramach "matczynej miłości " to bicie i wyzwiska. Gdy dorosłem poznałem swoja pierwsza miłość. Mamy 2 dzieci ale i to okupione jest ciężkimi przeżyciami. Gdy musiałem każdego dnia walczyć o nią. I z sprzeciwem otoczenia. Ok 3 lata temu wyrwałem się z piekła. Miałem własny kąt prace rodzinę. A nagle wszystko się wali na łeb na szyje. Straciłem dosłownie wszystko a ona odeszła ode mnie. Byłem załamany ale powoli odbudowywalem wszystko. Nauczyłem się wtedy ze litość to zbrodnia. Z dnia na dzień traciłem uczucia. Każdy cios stawał się kolejna warstwa pancerza który nosze do dziś.zeszlismy się z mama dziewczynek ale rok później zaczęła spotykać się z innym za moimi plecami. Co rzecz jasna wcale mnie nie poruszylo. Dziś jestem singlem próbuje kogoś poznać ale brak uczuć i brak umiejętności rozmowy wszystko psuje. Nawet jeśli dziewczyna skacze wkoło mnie jak opętana ja jestem zimny jak kamień. Najgorzej jest jednak poznać kogoś gdyż (dziwnie to za brzmi) potrafię wniknąć w rozmówcę i wyczytać jego zamiary czasem myśli. Do rzeczy jednak brak uczuć doprowadza mnie juz do szaleństwa czuje tylko pustkę w środku i swoje nieludzkie ja zimne i okrutne. Nie wiem jak długo jeszcze tak wytrzymam (nie planuje samobójstwa) . Poprostu pragnę znów być człowiekiem jak inni a nie tym czymś ( do dam iz mam często nerwobole)
×