Skocz do zawartości
Nerwica.com

sue

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez sue

  1. Jak dobrze, że ten temat istnieje! Powiększam grono mizofoników. Nie mogę znieść mlaskania i siorbania, już pierwszy dźwięk doprowadza mnie do szału i podświadomie odliczam sekundy do kolejnego mlaśnięcia/siorbnięcia. Szur łyżki o dno talerza, skapnięcie kilku kropli zupy, odgłos rozdziawionej paszczy, jakby łapczywe połykanie powietrza, zamykam oczy w oczekiwaniu na TEN odgłos chlipania, po którym nastąpi równie wyprowadzające z równowagi przełykanie. Mama odkąd pamiętam karciła ojca za takie zachowania, więc od małego i ja nauczyłam się, że przy jedzeniu się nie siorbie, DO JASNEJ ...! Od 2 lat mieszkam z chłopakiem, który wie, że tych dźwięków nienawidzę. Niestety w domu bagatelizuje to co mówię, krzyczę, robię się czerwona jak burak, chce mi się płakać i z bezsilności oczy mi mgłą zachodzą. Mówi, żebym dała mu zjeść spokojnie. Zaciskam pięści i zakrywam twarz, co innego mogę zrobić? Mam ochotę wylać na niego zawartość kubka. Kiedy spytałam go, czy matka nigdy za TO nie zganiła, odpowiedział, że nie. Cóż.. byłam pewna, że każda normalna matka zwracała uwagę dziecku na chlipanie/siorbanie. Już przy pierwszym wspólnym obiedzie okazało się, że nie żartował. To był dla mnie koszmar. Moja matka, stołowo idealnie zachowująca się kobieta, już nie chlipiący ojciec, nigdy nie chlipiąca ja i przyszła teściowa wydająca wszystkie wstrętne odgłosy świata! Myślałam, że nie dotrwam do końca, gotowało się we mnie wszystko i jednocześnie było mi za nią wstyd. Nie jadam publicznie, nie jem w pracy, nie spędzam przerw z ludźmi w kantynie, bo nie mogę znieść tych odgłosów. A że nie mogę znieść ludzi i bez ich odgłosów, to już historia nie na ten wątek.
×