veganka, poszlabym na grupową żeby publicznie wyrzygać swoje lęki przed ludzmi takimi jak ja, moze to by mi pomoglo czuc sie bardziej tu i teraz, ogolnie mam wrazenie ze to inni i kontakt z otoczeniem jednak pomaga a nie odwrotnie, gdy sie zamykam czuje jeszcze wiekszy lęk ze nic nie robie i czas ucieka mi miedzy palcami, marnuje sie zamiast szukac sytuacji i porozumienia z osobami ktore sa moze chociaz troche podobne do mnie, mam paru znajomych po roznego rodzaju przejsciach ktorzy chyba sporo potrafia zrozumiec ale oni wszyscy maja swoje sprawy partnerow itp. ja jakos ciagle stoje w miejscu przygnieciona przez wiele problemow, ostatnio po praru latach odstawilam leki, pomagaly mi ale chcialam sprobowac radzic sobie sama, nie jest rozowo, nie wiem czy dam rade, ciagnie mnie zeby sie wycofac z zycia ale walcze zeby tego nie robic bo to tylko poteguje we mnie to uczucie dziwnosci tego ze jestem odmiencem. pisalas o swoich rodzicach, ze nie mozna ich obarczac naszym nieudanym zyciem, jest to prawda chociaz mysle ze poprarcie z ich strony, usmiech, to ze sami potrafie sie cieszyc a nie tylko obraczac nas swoimi problemami potafi naprawde pomoc i dac wiele energii do dzialania wlasnie... podziwiam Cie ze portafisz sie wycofac ze spokojem, ja sie tego boje chociaz z drugiej strony ciezko jest wciaz czuc sie gorsza, inna, biedna, wciaz nieszczesliwa