Witam,
Na początku chciałbym się gorąco przywitać :)
Otóż od dłuższego czasu mam problemy z różnymi objawami, bywa że jest lepiej, są jednak bardzo ciężkie momenty...
Zatem napisze o sobie od początku.
Wszystko zaczęło się w 2004 roku pojawiły się u mnie skoki ciśnienia, lęki, zawroty głowy. Leczyłem się u psychiatry, aczkolwiek nie bardzo mi to pomagało. Po pewnym czasie nagle wszystko ustało. Następnie na przełomie roku 2006/2007 pojawiło się u mnie napadowe szybkie bicie serca, skurcze dodatkowe, podwyższone ciśnienie i inne znane Wam zapewne objawy, trafiłem na pogotowie gdzie zrobiono mi EKG zmierzono ciśnienie stwierdzono że wszystko ok, ale dla pewności by udać się do kardiologa. Tak też zrobiłem. U kardiologa miałem wykonane echo serca EKG, następnie Holtera EKG. Holter wyszedł perfekt. Badanie EKG również. Echo serca wykazało wypadanie płatka zastawki mitralnej I stopnia z falą zwrotną. Otrzymałem na to Betaloc 50. Uspokoiło się. Po dłuższym czasie w 2010 r. dopadły mnie zawroty głowy, chwilowe i nagłe. Oczywiście trafiłem na pogotowie. Zrobiono mi to co zawsze czyli EKG, dodatkowo morfologię. Z braku przyczyn skierowano mnie na izbę przyjęć do szpitala gdzie byli dyżurujący neurolog, laryngolog, internista. Oczywiście pojechałem, na izbie zostałem zbadany przez neurologa, laryngologa, internistę, wykonano mi badania krwi, EKG. Wszystko w porządku... Stwierdzono że to może być przyczyna zaburzeń endokrynologicznych. Trafiłem oczywiście do endokrynologa. Endokrynolog wykonał podstawowe badania w postaci poziomów hormonów od tarczycy po przysadkę. Okazało się, że mam niskie FSH, LH i praktycznie zerowy poziom testosteronu. Ponadto odkąd pamiętam nie czułem zapachów, pewnie ze względu na to iż prawdopodobnie mam to wrodzone nie zdawałem sobie z tego sprawy. Zostałem skierowany na badanie MRI głowy z kontrastem z uwzględnieniem przysadki. MRI wyszło bardzo dobrze, przysadka OK. Ponadto zrobiłem badania genetyczne, kariotyp który też wyszedł OK. Diagnoza byłą już prosta - niedobory testosteronu w połączeniu z brakiem węchu wskazały pewnie Zespół Kallmana. Trafiłem do profesora endokrynologii, zaczałem przyjmować gonadotropinę kosmówkową w celu odblokowania przysadki. Następną terapią uzupełniającą było FSH. Niestety te 2 terapie skojarzone ze sobą nie odblokowały niestety działania przysadki, pozostała hormonalna terapia zastępcza testosteronem. Po rozpoczęciu kuracji poczułem się wreszcie jak nigdy dotąd, choć od zawsze odczuwałem lęki związane z wyjazdem gdzieś, przed jakimiś stresującymi sytuacjami itp. Wyrównanie poziomu testosteronu pozwoliło mi na normalne funkcjonowanie. Niestety w 2011 siedząc przed komputerem nagle poczułem jakbym częściowo nie widział na jedno oko, dziwne wrażenie jakbym widział tylko centralną część, oczywiście bardzo się, wystraszyłem, podskoczyło mi mocno ciśnienie pojawiły się zawroty głowy oszołomienie. Nim dotarłem na pogotowie zaczęło pojawiać się pulsowanie w oczach w rytm serca. Oczywiście nie miałem zaniewidzenia ale jakby ubytek w polu widzenia, no ciężko to nazwać. Oczywiście trafiłem na izbe do szpitala gdzie wszystko minęło bez podania jakiegokolwiek leku. Dostałem skierowanie do okulisty, na badanie dna oka. Wykonane dwa dni później okulisty badanie dna oka wykluczyło jakiekolwiek problemy z oczami. Wszystko w porządku nerw wzrokowy również, rutynowe przy tym badanie ostrości wzroku wskazało nadzwroczność +0,2 połączoną z niewielkim astygmatyzmem. Na tym zakończyła się diagnostyka tego incydentu. Nigdy później coś takiego nie nastąpiło po za oczywiście skokami ciśnienia zawrotami głowy. Pod koniec ubiegłego roku zacząłem czuć ucisk w oczach. Pojawiały się coraz różniejsze objawy, jakieś zamglenie widzenia, rozmazywanie się obrazu, następnie niemożność chwilowo złapania ostrości, tęczowe koła. Zacząłem zauważać męty w oczach, następnymi objawami było drżenie obrazu przy wpatrywaniu się w jeden punkt, poczułem że zagłębiam się w te objawy zaczynam czytać o różnych chorobach, zacząłem zamykać się na otoczenie, priorytetem w moim życiu były tylko objawy. Oczywiście im więcej czytałem o objawach tym większe lęki się pojawiały. Nie czekając udałem się do okulisty który stwierdził że wszystko ok, poszedłem do neurologa, który popatrzył na mnie jak na idiotę i stwierdził że nic tu nie widzi, i poradził że może to być od niewyrównanych poziomów hormonów. Udałem się więc do profesora w ramach rutynowej wizyty, zbadał mi poziomy hormonów. Wszystko ok. Od niedawna pojawiają mi się chwilowe błyski w oczach, chwilami jakby migotanie, czasami łapie się na tym że jak jestem czymś zajęty to nie pojawia się to, już sam nie wiem co o tym myśleć, ciągle mam lęki które powodują że chwilami nie mam nawet ochoty wychodzić z domu, bywa że zaniedbuje swoje podstawowe obowiązki. Pojawiają się u mnie ciągle lęki które kierują objawy jakby na nowe tory i tak w kółko. Są momenty lepsze, są jednak w większości te ciężkie... Ciągle mam wrażenie jakiejś choroby, szczególnie dotyczącej oczu. Pomimo że byłem ostatnio o okulisty ciągle coś mnie dręczy w tym temacie. Mam takie nieodparte wrażenie, że takie objawy mogą sugerować jakąś chorobę, nie mogę się od tego uwolnić, nie mogę o tym przestać myśleć.
Czy to możlwe, że dotychczasowa diagnostyka spowodowała ciągły lęk? Chciałbym żeby ktoś spojrzał na to z zewnątrz... Z góry dzięki.
-- 03 kwi 2013, 17:29 --
Nikt nie ma nic do zaproponowania? Taki ciężki przypadek jestem?