Skocz do zawartości
Nerwica.com

Grzegorz_Kiet

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Grzegorz_Kiet

  1. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    No więc u mnie po 95 dniach niepalenia pod koniec czerwca zaczałem jarac weekendowo i o dziwo zdaje to egzamin w moim przypadku. Cały tydzien nie pale a na weekend delikatnie i nie tylko lepiej smakuje ale i dużo lepiej kopie (pol roku temu musialem sam palic kluske co pol godziny, teraz jak zapale kluske na pare osob to trzyma mnie pare godzin). Nie mam klopotow ze snem w dni w ktorych nie pale, nie mam cisnienia (czasem ochota ale nie ulegam pokusie w tygodniu) no i najwazniejsze ta swiadomosc ze sobie moge zajarac na weekend a nie musze codziennie - w koncu to ja zaczalem kontrolowac jaranie a nie na odwrot, patrze na to z wiekszym dystansem i mysle ze nie wpadne juz w to tak jak kiedys. fajnie sobie zapalic ale nie moglbym juz codziennie kopcic takich ilosci jak przed przerwa. jednym slowem - DA SIE :) pozdrawiam
  2. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    A ja mimo wszystko wierze, ze uda mi sie ograniczyc to jedynie do weekendow a w tygodniu skupic sie na sporcie. To z jednej strony nie byloby odczuwalne po kieszeni bardziej niz zestaw piwka+chipsy dziennie a z drugiej mialbym ta swiadomosc, ze za kilka dni na weekend sobie zapale a nie tak jak teraz wkrety i ograniczanie typu "juz nigdy nie pojde tu czy tu z tym i z tym i nie zapale, cos sie skonczylo" itp bo to ta swiadomosc wlasnie byla najgorsza.
  3. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    To "trochę" nalezalo wziac w cudzyslow, oczywiscie pochlanialo to lwia czesc moich wydatkow, teraz wiekszosc tej kwoty inwestuje w jedzenie i odzywki sportowe, no ale niestety co dwa dni pije piwka + chipsy co generalnie jest chyba jeszcze gorsze niz palenie. Chcialem rzucic bo moj stopien zaawansowania byl za wysoki - tzn potrzebowalem zapalic przed wiekszoscia czynnosci, a co bylo najbardziej meczace to zawsze koniecznie bezposrednio 5 minut przed snem bo inaczej nie bylo opcji zasnac. Teraz juz podjalem praktycznie decyzje i od nastepnego weekendu sprobuje zapalic, na pewno po takiej przerwie 90 dniowej bedzie mi mniej potrzeba i licze na to ze nie bede zmuszony palic zeby zasnac, ale doszedlem do wniosku ze szkoda mi zycia na ciagle odmawianie sobie czegos co uspokaja i daje chwile ukojenia, za krotkie to zycie i zbyt pelne i tak problemow z kazdej strony. W kazdym razie trzymajcie kciuki, pozdrawiam :)
  4. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    Witam. Pozwole sobie zabrac glos w dyskusji poniewaz wpisywalem sie tu w marcu gdy rzucalem palenie. Dzis mija 85 dni odkad zapalilem ostatniego blanta. Napisze wprost bo nie ma co sie czarowac - moje zycie nie uleglo jakiejs duzej zmianie, owszem zostaje troche pieniedzy w kieszeni bo tak to conajmniej te 50zl dziennie szło na palenie ale jesli chodzi o kondycje psychiczna to co kilka dni wieczorami (zwlaszcza w taka pogode) brakuje zeby wyjsc i sobie na spokojnie zapalic, wyluzowac sie. Przez ten okres przestalem robic wiele rzeczy, ktore na codzien przez 5 lat codziennego palenia robilem, nie gram na playstation, nie chodze w miejsca w ktorych przesiadywalem i zerwalem kontakty z wieloma dobrymi kolegami ktorzy pala po to zeby mnie nie ciagnelo. Ale po prostu wiele rzeczy przestalo mnie cieszyc, nie czerpie przyjemnosci z rzeczy ktore dawaly mi frajde. Sport silownia basen sztuki walki to wszystko bylo moja pasja od lat i zawsze to robilem a wieczorami siedze zazwyczaj sam bo kazdy sie spotyka, chlopaki jezdza po miescie pala smieja sie i spedzaja czas tak jak przez lata i ja spedzalem i brakuje mi tego. Zastanawiam sie coraz czesciej, ostatnio praktycznie codziennie - czy nie zaczac palic. Oczywiscie nie tyle co do tej pory ale chociaz weekendowo zeby miec to poczucie ze nie jestem wyizolowany i wyoutowany, bo tak naprawde sam sie wyoutowalem. Pozdrawiam wszystkich serdecznie
  5. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    Dzisiaj leci 12 dzień bez palenia, nigdy nie wierzylem ze tyle mi sie uda wytrzymac. W ciagu dnia kiedy mam duzo zajec jest pieknie w ogole o tym nie mysle, ale kryzys ciagle przychodzi wieczorami i tu mnie ratuje piwo - codziennie obowiazkowo te 2-3 musze wypic zeby nie myslec o potrzebie zapalenia. Minelo pare dni ale nie udalo mi sie pozbyc mysli o jaraniu, wieczorami mam ochote wykonac telefon pojechac i zapalic ale wtedy mowie sobie ze za dlugo juz wytrzymalem i nastepnym razem nie uda mi sie tyle wytrzymac. Tyle tylko ze ile to wszystko moze trwac? Nie chce sie wpedzic w alkoholizm a wieczorami jest cisnienie i potrzeba zapalenia. Mimo ze w ciagu dnia chodze i na basen i na silownie i na boks i jestem fizycznie zmeczony to psychice brakuje ukojenia. Ciezko mi z tym myslalem ze po takim czasie juz mnie pusci, dobija mnie juz to i staje sie meczace bo kazdego dnia boje sie wieczoru i nocy...
  6. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    Dziś mija 5 dzien bez jointa, tak kahir zawsze palilem z tytoniem wiec chcac nie chcac paczka papierosow (ale zawsze super lighty) starczala na 3-4 czasem 5 dni. Musze powiedziec ze jest duzo lepiej, do godziny 19-20 nie odczuwam w ogole zadnego cisnienia na palenie, chodze na silownie, basen, wrocilem do trenowania sportow walki wiec mam zajecie ale kryzys przychodzi wieczorem gdy siedze i wtedy brakuje tej chwili ukojenia , relaksu. Wczoraj wypilem 3 piwka ( nie pije alkoholu od lat, srednie spozycie 1piwo na rok) i cisnienie zeszlo bylo znacznie lepiej i nawet pierwszy raz zasnalem w nocy, tyle tylko ze kolo 4 pobudka i juz potem tylko obracanie z boku na bok. dzis tez zbliza sie wieczor i juz zaczynam byc nerwowy niespokojny, boje sie nocy i tego ze nie zasne znowu i pewnie znowu napije sie piwka tylko nie wiem jak dlugo bede w stanie tak pic (czy szybiej sie uzaleznie od alko czy szybciej przejdzie z MJ :) ) niemniej chce walczyc z tym i nie poddaje sie chociaz wieczorami i w nocy sa duze chwile zwatpienia... pozdrawiam serdecznie
  7. Grzegorz_Kiet

    Marihuana

    Witam, ja opisze swoj problem. Mam 25 lat, pale gdzies od 8 lat, najpierw sporadycznie lufki potem jointy, rozne bonga, wiadra a ostatnie 2-3 lata to tylk jointy ale po kilka i codziennie. Generalnie udawalo mi sie trzymac tego aby palic dopiero wieczorem po ogarnieciu wszystkich spraw, dopiero jak juz moge sobie pozwolic na ten stan - off (relaks, chillout, ucieczka od zmartwien dnia codziennego) przesledzilem uwaznie caly temat, wiec przejde od razu do rzeczy. Dwa dni temu zapalilem ostatniego (jak sobie zakladalem) jointa. to moja pierwsza tak dluga przerwa od tych 2-3 lat i musze przyznac ze czuje sie dramatycznie, jestem w rozsypce a moj mozg przypomina kisiel, oczywiscie brak snu, poty, dreszcze, uczucie niepewnosci i dziwnego pobudzenia a tak po prostu to najbardziej meczy ta mysl ze nie moge juz sobie usiasc wieczorem i zapalic dla relaksu, nie umiem znalezc zamiennika a swiat na trzezwo w obecnych czasach jest nie do przyjecia, w dodatku ostatnio duzo roznych problemow wokol mnie sie zebralo. nie lubie alkoholu nie chce sie zmuszac do niego po to zeby uciec od MJ, a wiele dobrych wspomnien chwil i momentow towarzyszy wlasnie paleniu. odkad zapalilem ostatniego jointa nie czuje sie normalnie, ciagle mi brakuje tego czegos, takiego spokoju momentu zlapania oddechu i nie pomaga tu ani zadna herbatka ani nic innego bo w glowie caly czas mysle o tym zeby zapalic bo teraz moj stan psychiczny jest duzo gorszy od tego gdy palilem. zastanawiam sie czy nie wrocic do tego bo jesli dalej mam sie tak meczyc to zwyczajnie sobie nie poradze. nie pomaga wsparcie kobiety i przyjaciol, po prostu jest ciezko. juz pomijajac fakt ze ostatni rok palilem bezposredni przed pojsciem spac bo inaczej nie bylo szansy zasnac cala noc. prosze o jakas rade pomoc bo sam juz odchodze od zmyslow, nigdy bym nie pomyslal ze tak mi bedzie brakowac jarania, a tak naprawde tych momentow kiedy sie zbieralismy codziennie na luzie porozmawiac o trudach zycia dnia itp i w smiechu zapalic i zrelaksowac.
×