Skocz do zawartości
Nerwica.com

jestę_redaktorę

Użytkownik
  • Postów

    218
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez jestę_redaktorę

  1. wracając do tematu...

     

    praktykowanie uważności przy kompulsjach jest jeszcze jakoś "namacalne", ale czy komuś się to udaje w przypadku obsesji? czy w ogóle macie jakieś sposoby na to, żeby takie myśli zatrzymać, jakoś je okiełznać?

  2. Eh, jeszcze raz. Nie jestem wrogo nastawiona. Przykro mi, jeśli odebrałaś moje "kochanie" czy "ostrożnie z diagnozami" jako lekceważnie (a chyba tak, bo je parodiujesz), ale nie miałam nic złego na myśli.

    - nie wierzę Ci, bo to było lekceważące. Ale nie zamierzam się tym dłużej przejmować.

     

    Podsumowanie jest takie, że każdy, kto chce diagnozy albo recepty, powinien szukać jej u lekarza, a nie na forum. My tu możemy odwoływać się wyłącznie do własnych doświadczeń - i to właśnie zrobiłam. To wszystko co mam do powiedzenia na ten temat.

  3. ponadto staram się czytać ze zrozumieniem, a autor wypowiedzi wyraźnie napisał, że nie jest to zwykłe oszczędzanie, nie napisał też że brakuje mu pieniędzy, za to napisał, że każdy wydatek analizuje tysiąckrotnie. Oczywiście możemy zakładać, że jest po prostu biedny i rozważa czy lepiej kupić nowe buty czy opłacić rachunek za gaz, ale skoro wypowiada się na ten temat na tym forum, a nie money.pl to tak podejrzewam.

     

    No tak. Napisał tak. Na pewno ma nerwicę natręctw, po co się zastanawiać nad czymś innym. I nikt tu nie bagatelizuje zaburzeń psychicznych. Sęk w tym, że sam autor jeszcze nie wie czy to na pewno to. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego moje wypowiedzi Cię tak ruszają. Ja po prostu nie lubię tendencji "źle się czuję- na pewno mam depresję/nerwicę/nie wiadomo co". Zwróciłaś uwagę na naturę tego forum... a jeśli to hipochondryk, który stara sobie wkręcić kolejny objaw? ;) Ostrożnie z diagnozami.

    - powiedz mi w którym miejscu stwierdzam, że autor ma nerwicę czy jakieś inne zaburzenie psychiczne? jedyne do czego się odwołuję to własne doświadczenia.

     

    ostrożnie z nadintepretacjami.

  4. wysłowiona, nie ma w tym przypadku gorszej rady. Można wpaść w taki kanał, że zamęczysz się pracując na pięć etatów (bądź szukając tych etatów, co jest znacznie bardziej frustrujące), gromadząc pieniądze, których nigdy nie będzie wystarczająco dużo. Przecież jeśli ktoś obsesyjnie myje ręce to nie poradzisz mu noszenia ze sobą kranu.

     

    Kochanie, ale Ty nie masz pojęcia, czy autor jest chory psychicznie. Widzę, że przyjęłaś to od razu i na tym zbudowałaś swoją wypowiedź, a to trochę przykre. Całkiem możliwe, że autor nie ma żadnego zaburzenia, tylko zwyczajnie w pewnym momencie było u niego słabo z pieniędzmi i tak mu zostało, że zwraca na nie uwagę. Dlatego zapytałam, czy brakuje mu pieniędzy ;)

    - smutne, kochanie, że nerwicę natręctw określasz "chorobą psychiczną".

     

    ponadto staram się czytać ze zrozumieniem, a autor wypowiedzi wyraźnie napisał, że nie jest to zwykłe oszczędzanie, nie napisał też że brakuje mu pieniędzy, za to napisał, że każdy wydatek analizuje tysiąckrotnie. Oczywiście możemy zakładać, że jest po prostu biedny i rozważa czy lepiej kupić nowe buty czy opłacić rachunek za gaz, ale skoro wypowiada się na ten temat na tym forum, a nie money.pl to tak podejrzewam.

     

    oraz staram się nie bagatelizować problemów. NN zbyt często się bagatelizuje w ten sposób (liczysz ciągle kasę? to zarabiaj więcej!), żeby puścić to lekką rączką

  5. Dark Knight, w moim przypadku obsesja związana z wydawaniem pieniędzy oraz patologiczny opór co do ich wydawania to objaw zaburzenia osobowości (i NN). Chodzi o "zbieranie pieniędzy na poczet przyszłej katastrofy" - abstrakcyjnej, oczywiście. Służy opanowaniu lęku tak samo, jak umycie rąk po raz tysięczny w ciągu godziny.

     

    wysłowiona, nie ma w tym przypadku gorszej rady. Można wpaść w taki kanał, że zamęczysz się pracując na pięć etatów (bądź szukając tych etatów, co jest znacznie bardziej frustrujące), gromadząc pieniądze, których nigdy nie będzie wystarczająco dużo. Przecież jeśli ktoś obsesyjnie myje ręce to nie poradzisz mu noszenia ze sobą kranu.

  6. Marcin20.04, oni się nie obrażają! i nikogo nie wyśmiewają, tak są zaprogramowani :)

    ale lęk przed oceną rozumiem, sama mam z tym problem, choć próbuję sobie jak głupiej wtłuc do głowy, że terapeuci nie są tacy, jak inni ludzie i nie będą lekceważyć problemu, ani traktować jak idiote kogoś tylko dlatego, że jest inny.

  7. mam garstkę najbliższych przyjaciół i na tym kończy się moje życie towarzyskie. Generalnie boję się ludzi i unikam bliższych kontaktów z nimi. Ale w najbliższym gronie mogę liczyć na zrozumienie OCD, choć i tak staram się chamować z natręctwami przy ludziach. Pewnie dlatego lubię samotność - w samotności mogę kultywować swoje neurozy :D

  8. ja do matury uczyłam się jak szalona (nie można powiedzieć, że zakuwałam - uczyłam się po prostu)

     

    zdawałam ją w najgłębszym stadium anoreksji

     

    wszystko było zdane perfekcyjnie, a pamiętam ten czas jako największy koszmar swojego życia - i jak przez mgłę. Oby nikt nigdy nie musiał przechodzić tak trudnego czasu w takim stanie.

  9. dobrze powiedziane że rozumiemy innych na podstawie własnych doświadczeń. Ja np. nie potrafię sobie wyobrazić jak czuje się osoba z depresją/ nerwicą bo od razu sobie wyobrażam albo zdrowie, które pamiętam, albo chorobę w której sam się aktualnie znajduję. Zawsze mam jakieś wyobrażenie, że może ta osoba wcale nie ma tak źle, albo nie czuje się tak ja tylko całkiem odmienne. A mówi to osoba która teoretycznie powinna zrozumieć innych w podobnym położeniu.

    Ja ogólnie mam problem, by wiedzieć, jak się czują inni, nie ważne czy zaburzeni, czy nie. Nawet, gdy ktoś ma te cechy, co ja i przeszłość bardzo podobną do mojej, to i tak za bardzo nie wiem, (jeśli chcę mniej więcej wiedzieć, to muszę przeprowadzać pewne analizy w głowie i się mocno skupić na tym). Podobno przy zaburzeniach ze spektrum autyzmu to normalne, że ma się problem, by wiedzieć, jak się czuje druga osoba. Ale czy mam zaburzenia autystyczne, czy nie, to nie wiem tak na pewno.

     

    - to mi wygląda na brak empatii....

  10. Ludzie i tak nie są w stanie niczego zrozumieć, więc po co cokolwiek tłumaczyć. Od pewnego czasu doszedłem do wniosku, że w większości przypadków gdybym opowiadał o zwykłym bólu zęba to oni i tak sobie to wytłumaczą po swojemu i zrozumieją na opak, źle, nie warto niczego tłumaczyć, tylko wyjątkowo zaufanym osobom, a znaleźć takie osoby wcale niełatwo.

     

    - jest takie powiedzenie, które tu pasuje: syty głodnego nie zrozumie. Ja mam wokół siebie parę zaufanych osób, które naprawdę chcą zrozumieć co się ze mną dzieje, ale zwyczajnie nie potrafią. W każdej sytuacji odwołujemy się do własnych doświadczeń i siebie - to jedyne narzędzia jakie mamy do rozumienia rzeczywistości. Więc trudno obwiniać innych, że nie potrafią zrozumieć co czujemy (nawet jeśli chodzi o ból zęba). To nie zawsze wynika ze złej woli.

×