U mnie zaczęło sie(tak już naprawde,ponieważ wcześniej nie zdawałam sobie z tego sprawy)ok.2 lat wstecz,miałam mieć przesłuchanie do zespołu ,wszystko ok ja szczęśliwa,ale ok.2h przed wyjściem trzęsawki,klucha w gardle itp.Na przesłuchaniu serce zaczeło mi tak straszliwie bić że myślałam ze mi klate rozerwie,no i oczywiście nie wyśpiewałam nic poza jakimś piskiem .Drugi dzień był gorszy(o wiele),czułam sie jakbym miała niewiem jakiego kaca lub była czymś naćpana,zero koncentracji ,świat nabrał ciemniejszych barw,ucisk w klatce piersiowej,ścisk w mostku-myślę zawał ,oczywiście pogotowie te sprawy,lekarze twierdzą że wszystko ok,a ja w szoku "to ja tu umieram a oni sobie odjeżdżają .Taki nastrój trwał ok 7-8 miesięcy,po szeregu badań okazało sie że jestem okazem zdrowia,dopiero Pan kardiolog uświadomił mi że to nerwica(przynajmniej znałam juz przyczyne).Potem już było ok jesli chodzi o zawały czy wylewy z tym sobie poradziłam ,ale lęk przed wyjściem gdziekolwiek trzyma sie mnie dalej,a teraz nawet doszłedł dziwny lęk ,który nawet nie wiem skąd sie bierze-poprostu podświadomie się czegoś boje To chyba wszystko jeśli chodzi o mnie pozdrawiam was nerwusy i głowa do góry