Mam 22 lata i nigdy nie byłem w związki oraz nie uprawiałem seksu. O ile do 20 roku życia mi to jakoś specjalnie nie przeszkadzało i się tym nie przejmowałem o tyle od pewnego czasu jest to dla mnie tragedia, tym bardziej , że prawie wszyscy moi znajomi są w związku a jak nie są to w takowym byli.Najbardziej przykre jest to, że coraz częściej nie mam z kim wyjść na browarka bo wszyscy są u swoich dziewczyn. Fakt że jestem zapraszany na wyjścia gdzieś z parkami ale co raz częściej odmawiam bo nie chcę robić za piąte koło.... Często dziewczyny moich kumpli powtarzają mi czemu nie mam dziewczyny "przecież taki spoko jesteś". Jeszcze dochodzą do tego coraz częstsze śluby wśród znajomych, co jeszcze bardziej dołuje patrząc jak są w sobie zakochani.Nie jestem Quasimodo ani przystojniakiem, nie mam też jakiś dużych problemów z nawiązywaniem kontaktów lecz z drugiej strony mam problemy z niską samooceną.Potrafię rozmawiać z dziewczynami na wiele tematów lecz nigdy nie umiem przekroczyć pewnej granicy i zawsze jestem tylko kolegą. Jak już spotkam jakąś wolną, inteligentną dziewczynę i fajnie się z nią rozmawia okazuję się , że czeka na super przystojnego księcia z bajki nierzadko z wypchanym portfelem.Obawiam się że powoli najlepsze czasy jeśli chodzi o miłość zaczynają mijać i boję się tego, że będę sam a jak już kogoś znajdę to nie będę miał czego wspominać z najlepszych lat.