Skocz do zawartości
Nerwica.com

madafakasd

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez madafakasd

  1. Witam! Nie piszcie mu, że to możliwe zająć się sobą, pasjami, bla bla bla,a dziewczyna sama się znajdzie. To bzdury. Dobrze znam ten stan, od początku studiów szukałem dziewczyny, i mogłem myśleć tylko o tym. Czułem się gorszy,że wszyscy dookoła mają związki,a ja jestem sam. Więc nie gadajcie farmazonów, że to możliwe zająć się innymi sprawami(no chyba że Kolega jest takim kozakiem, że mu się to uda-mi się nie udało). A więc kolego, oto jak się zabierz do roboty-u mnie poskutkowało, a byłem w dosłownie tej samej sytuacji co Ty. Nigdy nie byłem dobry w podrywie ani nie miałem zadatków na to. A wiadomo, jak nie ma sukcesów, to i myśli kijowe chodzą po głowie. Miałem w życiu dwie fartowne sytuacje, że miałem okazję się całować z dziewczynami, ale kończyło się po tym jednym spotkaniu, jak już sądziłem, że w końcu coś znalazłem. Musisz się rozwijać. Poczytaj o podrywie,w internecie jest pełno materiału. Oczywiście to Ci nie pomoże w zostaniu mega podrywaczem, bo nie każdy ma do tego charakter. Ale-pomogą Ci wykształcić w sobie nawyki, które dziewczyny lubią. Trenuj osobowość. Po drugie-szukaj na czacie internetowym albo portalach, jeśli jesteś na tyle nieśmiały żeby to robić na ulicy albo imprezach. W dzisiejszych czasach to nic złego. To proces długotrwały. Kobiety mogą Cię wystawić do wiatru, licz się z tym. Ale mi w ciągu pół roku udało się spotkać co najmniej kilka razy,i coś niecoś ugrać. A po upływie tego czasu znalazłem naprawdę fajną kobietkę, ładną i wygadaną. A więc, podsumowując:czeka Cię ciężki okres, ale bądź odpowiednio wytrwały, szukaj do oporu, ćwicz kontakty z poznanymi na necie dziewczynami. Znajdziesz dziewczynę. Pozdrawiam ps. polecam czaty dla konkretnego miasta,tam najprościej
  2. Ja będę stawiał na połączenie obu terapii. Założenie stosowania leków-wyciszyć umysł, aż będzie normalnie funkcjonował,i po odstawieniu nie odczuwać nawrotów(jak żyjesz normalnie dłuższy czas,przyzwyczajasz się do tego i wyrabiasz sobie nowe nawyki, które obecnie są złe). Natomiast połączenie z terapią psychologiczną może wspomóc terapię lekami i nauczyć się reagować na objawy, no ale...niektórzy chodzą wiele lat i nic to nie daje, więc nie wiem. Ja dopiero miesiąc, więc się nie wypowiadam. Może i to nie pomoże, ale na pewno nie zaszkodzi. A terapia lekami pomoże na 100%, bo leki wpływają MECHANICZNIE na układ nerwowy, i reakcje nerwicowe po prostu Ci znikają. akcja-->reakcja:) Zaczynam niebawem leki,i dam znać czy faktycznie działają tak dobrze że zapomina się o nerwach.
  3. Swoją historię opowiedziałem w dziale witam(w skrócie-historia wychudzonego frajera, który po 10 przejebanych latach w szkole i jej opuszczeniu ogarnął się w koncu i wyszedł na prostą,jednak kosztem nabawienia się konkret nerwicy).Było kijowo, ale jakimś cudem zrobiłem z siebie faceta.ale nerwica została,i to na fest.najbardziej mnie boli fakt,że mimo że po długich próbach znalazłem sobie dziewczynę i jestem z nią już pare miesięcy,wciąż mam fatalne lęki przed spotkaniami z nią.Mam awersję do kobiet(nie koleżanek,tylko obcych,które w teorii mogę traktować jako potencjalne partnerki seksualne,oraz...swojej własnej kobiety). Jak mam rozmawiać z jakąś albo nawet o tym pomyślę,mam totalny ścisk w zołądku.nieźle potrafię to ukryć.ale dyskomfort jest niemożliwy.niestety ze swoją dziewczyną mam tak samo,mimo że zdążyłem się do niej przyzwyczaić.można kolokwialnie powiedzieć,że boję się jej(może podświadomie,że coś nie wyjdzie).ona wie o tym i wie też,że to niezależne ode mnie.ale co ja mam z tym zrobić???chodzę juz do psychologa,ale może jakaś afirmacja albo coś?...;/ dodam że to tylko pewna część nerwicy, ale z tematem seksu i kobiet jest to mocno powiązane u mnie. mam z tym bardzo duże lęki i fobie.boję się kobiet.
  4. cześć.wszedłem tu z prostego powodu-wygadać się.może coś to pomoże. Jestem kolesiem lat 23 z Olsztyna.Mam nerwicę lękową, z którą słabo sobie daję radę.ciągłe ataki,czasami niczym niespowodowanego lęku męczą mnie że cięzko sie żyje.ale od początku. jestem osobą,która kiedyś(wiek przedszkolny,wczesno-szkolny) była niezwykle pogodna,cały czas się śmiałem,jak na fazie.miałem sporo kolegów,no może nie w olsztynie,ale często jezdziłem do babci,a tam miałem ich kupę.było świetnie.potem poszedłem do szkoły, i jakoś nie miałem szczęścia do ludzi.każdy był inny niż ja.ponadto los mnie ukarał jak tylko to było w czasach szkolnych możliwe:wychudłem strasznie(przez geny),i wcześnie zacząłem nosić okulary.Chyba nie muszę tłumaczyć, że tacy jak ja byli rzucani rówieśnikom żywcem na pożarcie. przeżyłem 10-letni prawdziwy koszmar,coś w stylu małego obozu koncentracyjnego.każdy dzień był dla mnie walką o przetrwanie.każdy dzień był dla mnie udany,jeśli akurat przez marne 4 godziny pobytu w szkole miałem farta nie usłyszeć nic przykrego,albo nie zostać szykanowanym. nie chciałem chodzić do szkoły.a nikt nie zauważał że coś jest nie tak.jedna z wychowawczyń nawet mnie zjechała że jestem taka niemota,i to stąd to wszystko. przez jebane 10 lat byłem stopowany w rozwoju i gaszony przez wszystkich dookoła.niestety,miałem pecha przeżyć tą cała gehennę, nie miałem jaj żeby w odpowiednim czasie chwycić za sznur i skończyć tą tragikomedię. teraz już za późno,w życiu się nie zmuszę,żeby skończyć ze sobą. a społeczeństwo jest jak dżungla.jednostki słabe powinny zostać wyeliminowane.ja niestety przeżyłem. nabawiłem się kompleksu niższości.nawet w liceum nie było wiele lepiej.dopiero na studiach,i to dalszym roku,wszystko ucichło.ogarnąłem się,znalazłem świetnych znajomych.po paru latach nawet znalazłem fajną dziewczynę.wszystko pięknie?niestety lipa.nie pozbierałem się.każdy dzień jest dla mnie zmaganiem się z napadami lęku. mam awersję do kobiet(akurat nie do końca wiem,skąd się to wzięło).moja dziewczyna jest swietną osobą,a ja się stresuję każdym spotkaniem z nią.chcę tego,a jednocześnie ciężko mi z tym. zamiast dawać mi spokój i ulgę, przez moją chorobę sprawia mi stres. Jestem już pod opieką psychologa.Zmusiłem się niedawno(bo ile można tak kurewsko żyć).Czy coś to da?nie wiem.walka z umysłem jest 100x trudniejsza niż z ciałem. a ja chcę znów panować nad swoim życiem.normalny człowiek cieszyłby się,gdyby miał takie życie jak ja.ale ja nie jestem 'normalny';/ Pozdrawiam.wiem że tekst długi,ale każde przeczytanie go to dla mnie pewna ulga.wygadałem się,chociaż tym razem anonimowo.chyba że znalazłby się podobny przypadek do mnie w olsztynie,chętnie nawiążę kontakt...
×