Hej mam na imię Łukasz.
Mam 29 lat.
choruje przewlekle na zanik tarczycy, leczę się od ponad tygodnia na depresję.
Z powodu choroby tarczycy nie mam siły na nic, tarczyca w zaniku, teraz gdy zima siedzę ciągle w domu, nie mam dużej ilości znajomych
Mam problem z poznawaniem i nawiązywaniem dłuższych znajomości.
Choroba, że mam zaburzenia nastrojów, zaburzenia hormonalne. Teraz dzięki lekom mniej się denerwuje, ale też mniej mówię, nie potrzebuje tak dużego kontaktu z innymi jak wcześniej chciałem mieć:)
Ale chce mieć znajomych, co z tego, że ktoś chory przewlekle ma prawo mieć znajomych !
byłem ofiarą przemocy w szkole, w podstawowej i średniej.
Choruje na zanik tarczycy, typu Hashimoto, moja tarczyca jest w zaniku, mam stałą męczliwość, szybko się denerwuje, przejmuje wszystkim, teraz biorę antydepresanty to dużo mniej, mam mało siły fizycznej, czasem duże problemy z koncentracją i myśleniem.Kiedyś bywało gorzej. Nie potrafię się odnaleźć w towarzystwie osób których nie znam, z innymi mi się trudno rozmawia, nie mamy wspólnych tematów (może dlatego, że mieszkam w małej wsi a nie mieście).
Jako dizeciak miałem sporo kolegów, ale w okresie dojrzewania to się zmieniło, już pewnie wtedy miałem problemy z tarczycą, zrobiłem się nieśmiały , słaby fizycznie, coraz gorzej się uczyłem, denerwowałem się a rówieśnicy zaczęli mi dokuczać i wyżywać się na mnie.Podobnie było w szkole średniej, tam też był horror. No trzeba dodać, że często w życiu chorowałem a to przeziębienie a to grypa a to coś innego.
Mam babkę która uwielbia się we wszystko wtrącać i chce wiedzieć wszystko o mnie i co się w domu dzieje.
Ale chyba najbardziej to ojciec był wynikiem stresów poza szkołą, bo poniżał mnie i krytykował ciągle, teraz mniej ale nadal to robi.
Próbuje nabrać pewności siebie ale to jest trudne, bardzo nawet, sporo osób ma na mnie wpływ, głównie w domu, wiem, że sobie bez nich nie poradzę, bo ciężko choruje,nie mogę nawet sprzątać bo po kilku minutach się duszę, pocę lub mi jest słabo.Choć są takie dni, że coś więcej mogę zrobić.
Mam niby wyniki hormonów wyrównane, no ale przy zaniku to organizm sam siebie atakuje, i ciągle mam jakieś problemy skurcze łydek, palców, biorę suplementy to dużo pomaga. Sądzę, jestem niemal pewny, że problemy w kontaktach z innymi i brak pewności siebie wzięły się z tego, że już dawno chorowałem na tarczycę, nie mogłem się odezwać do rówieśników nie z powodu nie śmiałości tylko choroby, bo mnie dusiło. A teraz nie dążę na siłę do nowych znajomości, bo mam braki towarzyskie ogromne, które od razu wychodzą, brak ogłady, nie potrafię słuchać innych, przerywam im (ale powoli się tego uczę). Muszę częściej wychodzić do ludzi ale nie mam za co (staram się o grupę inwalidzką).
Nie wiem jak nawiązywać nowe znajomości ale chyba, nic na siłę, nie ma co zagadywać, na ulicy czy też gdzieś indziej.
Trzeba odnowić dawne kontakty, lub skupić się na tych co są! Coraz bardziej się zamykam w sobie, najgorsze, jest to, że nie siedział bym z założonymi rękami gdyby nie tarczyca, wiem są prace nie fizyczne, ale w moje okolicy takich nie ma.Mogę zjeść 6 razy na dzień brać hormony i witaminy i nie mam siły, bo to szybko przetwarzam a jak się denerwuje, jeszcze szybciej. Zastanawiam się jak się zmienić by to ludzie mnie zaczepiali a nie ja ich, jak zmienić samego siebie, wcześniej nie lubiłem się oglądać na zdjęciach, teraz się akceptuje. Sam wyciągnąłem rękę do dawnego kolegi z liceum i postanowiłem się z nim przyjaźnić, sądziłem, że mnie wyśmieje ale nie, on też jest dziwny, bo chyba normalni ze mną nie rozmawiają, ja go częściej pocieszam i wspieram głównie na GG, inny by mnie wyśmiał a on nie on na początku nie rozumiał z czym się zmagam, ale teraz już tak, on wie, że ja jego rozumiem a on mnie.On jest zdrowy, więc mnie próbuje wyciągać na imprezy to tu i tam, nawet zakolegowałem się z jego bratem. A to już duży postęp. Nie mieć kilkanaście lat kolegów a mieć 2,3 to już duży sukces. Mam z kim napić się piwa, lub chociaż pogadać!