Skocz do zawartości
Nerwica.com

porazka

Użytkownik
  • Postów

    17
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez porazka

  1. Chodze na indywidualne spotkania z psychologiem. Zapytam o psychoterapie. Wlasnie teraz tez zaczynam popadac w paranoje bo powinien byc 15 minut temu w domu a dalej go nie ma i wydaje mi sie ze juz poszedł na piwko. Oszaleje po prostu!!! -- 18 mar 2013, 21:03 -- Udalo mi się powstrzymac awanturę! Rady i rozmowa z kims kto neutralnie postrzega sprawe troche mi pomogło. Tak czy inaczej udam się na terapie bo to będzie trudne. Dziekuje wam
  2. Leki uwazam ze sa uzasadnione trudnym dziecinstwem. Tak wiem ze musze pojsc na terapie. To chyba jedyne i racjonalne rozwiązanie bi mimo walki z tym nie poradze sobie sama a nie chce go stracic przez to zatruwam zycie sobie i jemu...
  3. Widzicie... najgorsze jest to ze w tym momencie ja to rozumiem i zdaje sobie z tego sprawę. Do histerii dochodzi wlasnie w takich momentach o ktorych wspominalam wczesniej. Naprawde proboje z tym walczyć. Czasami wyrywam sobie wlosy zeby tylko nie popasc w histerie... ale nie udaje mi sie nad sobą panowac.
  4. Np w tym momencie wiem ze to jest absurdalne i wszystko jedt dla ludzi... wszystko rozumiem do momentu kiedy on chce wyjsc wlasnie z kolega czy kolegami. moze miec znaczenie fakt ze kiedy wypije to piwo przy mnie to nie dzia to na mnie az tak jak wychodzi wlasnie z kolegami. Nie potrafię wyjasnic dlaczego tak się dzieje.
  5. Oczywiście ze rozmawiam. Ale uwaza ze powinnam mu zaufac. Ze on tez nie chce popełnić bledu swoich rodzicow. Mowi ze nie chce mnie zawiesc na i ze tego nie zrobi . Tylko nie wiem czemu, ale nie wystarczaja mi jego slowa i zapewnienia
  6. W takim razie to nie jest moj jedyny problem. Mam problem ze wszystkim. Z samoocena, ze snem, zaszywam sie w domu bo wydaje mi się ze ludzie postrzegaja mnie jako psychola bo choruje na depresje i nerwice. Aczkolwiek najbardziej meczy mnie fakt spozywania alkoholu. Po prostu sie tego boje jak niczego na świecie. Wiem ze on tez przez to cierpi i jest mu zle z tym ze tak sie zachowuje.
  7. Tak to moj problem. Obowa przed tym ze przez to moze popasc w alkoholizm. Wtedy wydaje mi sie ze to wszystko jest wazniejsze niz ja. To nie jest bzdura - to sa leki z którymi sobie nie radze
  8. Ale on nie jest alkoholikiem. Na dodatek Wcale czesto na to piwo nie wychodzi. Raz na 2 tyg czasem rzadziej. Ale to jest wkasnie moj strach i chciala bym go ograniczyc do minimum. Czyli całkowicie odciac od alkoholu. Moze faktycznie powinbam pojsc na terapie. Bo to urojenie czasem nue daje mi po prostu zyc
  9. Na terapie DDA nie chodze. Wstydze sie chyba pojsc na taka terapie. -- 18 mar 2013, 18:07 -- Chodze na prywatne spotkania z psychologiem. Kiedyś tez bralam leki ale w w momencie kiedy uznalam ze jest lepiej odstawilam je
  10. Właśnie ja zawsze trafiam na facetow z rodzin patologicznych. Z reszta tak jak i moje siostry. Najgorsze jest to ze nie umiem panowac nad swoimi lekami. Nie znajde mezczyzny ktory w ogóle ale to w w ogóle nie pije nawet piwa czasami
  11. Mnie moi rodzice tez nie kochali. Ojciec zwyczajnie nienawidzil. Nie pamietam tego bo umarl gdy bylam mala ale matka zawsze mi powtarzala ze ojciec kazal mnie usunac kiedy byla w ciazy. Czasem zastanawiam sie czemu tego nie zrobila. Ona pila cale zycie do poki nie dopadła jej choroba. Jak najszybciej wynioslam sie z domu zeby nie musiec tego znosic. Kredyt wzięłam zeby wynajac kawalerke. Mysle ze jak sie chce czlowiek odciąć od takiego życia to zrobi to mimo wszystko. Odbilo sie to wszystko ns moim zdrowi psychicznym ale jestem zdala od miejsca gdzienie bylo nigdy dla mnie miejsca
  12. Czasem jestem swiadoma tego ze to sa moje leki, czasem mam wyrzuty sumienia ze tak postepuje, ale czasem po prostu upieram sie przy tym ze to ja mam racje i ze powinno byc tak jak ja mowie. wiem ze tu problem mam glownie ja, wychodzac z zalozenia ze skoro ja potrafie absolutnie nie pic to ze i on powienien. Rozmawialismy, on zna moje zdanie na ten temat ale zawsze twierdzi zebym mu zaufala, ze zna swoj umiar, ze to ze wypije piwo czy dwa to nic zlego. Wiem ze ma racje mimo to bardzo boje sie ze jednak moze zle sie to skonczyc. Kiedy sie juz gpdze zaczynam wpadac w jakas histerie. Wydzwaniam do niego, kaze mu wracac do domu, wtedy czuje sie jakbym miala zaraz umrzec, boli mnie wszystko, serce, glowa... to straszne uczucie. Cala sie po prostu trzese. Wtedy on albo wroci albo nie. Wiem ze mnie kocha, ze nie zrobi nic przeciwko mnie, ale to nie daje mi spokoju. Nie chce byc taka zaborcza i obsesyjna. Chodze do psychologa, on tez mowi ze powinnam zapanowac nad soba i probowac pokonywac swoje leki ale jesli nie wezme proszkow uspokojajacych to mam wrazenie ze eksploduje.
  13. Czesc Wam. Jestem DDA, lecze sie na depresje i nerwice. Moja matka i ojciec pili odkad pamietam, ojciec dostal przez to wylewu i umarl kiedy mialam 4 lata, matka przestala jakies 3 lata temu, bo dostala udaru, bieze leki ktore nie pozwalaja jej na spozywanie alkoholu. Moje zycie od malego bylo jednym wielkim niepowodzeniem. Nigdy nikt sie mna nie interesowal, nie kochal mnie, nie troszczyl sie o mnie. Mimo tego ze matka nie interesowala sie mna, uczylam sie dobrze do pewnego momentu. Pozniej wpadlam w zle towarzystwo, zaczelam wagarowac, nie uczylam sie, palilam papierosy i popijalam tak jak oni, tylko ze ja od czasu do czasu. Kiedys powiedzialam sobie dosc, nie chce takiego zycia! Nie musze byc taka jak moi rodzice! Udało mi się skończyć szkołę i znalesc prace, ktora zaraz stracilam bo kazde swoje nie powodzenie przekladalam na prace. Poznalam chlopaka, z ktorym bylam w powaznym zwiazku przez 2 lata, rozstalismy sie bo denerwowalo mnie kazde jego wyjscie na piwo. Zabranialam mu tego mimo ze nie robil tego czesto. Rozstalismy sie bo czul sie kontrolowany. Po krotkiej przerwie poznalam kolejnego, obecnego mojego chlopaka. Jestem z nim okolo 4 lat, wiadomo jak to w zwiazkach, sa wzloty i upadki. Ale tu historia sie powtarza tylko ze obydwoje jestesmy DDA. Jego rodzice tez sa alkoholikami i brat rowniez, on jedyny nie ma z tym wiekszego problemu. Wydawalo mi sie ze trafilam na odpowiedniego mezczyzne, ze skoro mamy taki sam problem bedziemy potrafili sie dogadac. Ale znowu z kazdym wyjsciem na piwo ( mimo jego umiaru) robilam mu awantury, takie ze czasem probowalam popelnic samobojstwo, tylko dlatego ze myslalam ze robi mi to specjalnie, po zlosci. Wydawalo mi sie ze jesli w rodzinie bylyi sa takie problemy to czlowiek nie moze spozywac alkoholu w ogole ! Ja nie pije, wcale, mam wstret do tego i ciagle uwazam ze on tez nie powinien. To zaczelo wyniszczac nasz zwiazek, czy to dlatego zachowuje sie tak bo mam uraz z dziecinstwa? czy to zle ze tak postepuje? czy mam chociaz odrobine racji? nie wiem, ale czuje ze przez to ciagle sie od siebie oddalamy, boje sie ze wkoncu zostawi mnie tak jak poprzedni bo bedzie czul sie kontrolowany i pod ciaglym zakazem.
  14. porazka

    [RADOM]

    hej! Jestem z Radomia, czy na to forum jeszcze ktos z tego miasta zaglada? Mam depresje i szukam dobrego specjalisty bo nie potrafie sobie ze soba juz poradzic... czekam na jakies info
×