Skocz do zawartości
Nerwica.com

MrEagle

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia MrEagle

  1. Ale jest szansa, aby móc stworzyć te same relacje co kiedyś? No cóż, wspólne mieszkanie ma kilka perełek i nie raz zdarzało się, że jeden z nas totalnie wkurzył drugiego. I zawsze było jakoś spoko. Ale wiem, że ingerowanie w czyjąś prywatność, a dokuczenie, to całkiem dwie różne rzeczy...
  2. No właśnie, najgorsze jest to, że byłem niecierpliwy i zadawałem mu pytania tak dla "rozluźnienia" atmosfery. Niestety, ale za każdym razem, gdy się odzywałem wydawało mi się, że coraz pogarszam sytuację. Jednak postanowiłem, że nie będę go już zadręczać, tak przez tydzień. Jedynie jakieś "służbowe sprawy" jak uczelnia, albo mieszkanie. Dzięki za odpowiedź
  3. Mam problem, tego typu, że kolega z którym mieszkam w pokoju, stracił do mnie zaufanie. Niestety, podczas robienia wspólnie projektu, "wykorzystałem" sytuację jak wyszedł i sprawdziłem w jego komputerze historię przeglądarki. Niestety, przyłapał mnie na tym. Powiedział, że stracił do mnie zaufanie, chociaż go przekonywałem, że nie wiem co mnie podkusiło oraz nic nie zobaczyłem. Po pierwszej rozmowie, szczerej, wybaczył mi, nawet wspólnie robiliśmy dalej projekt. Ale po paru godzinach, gdy chciałem zagadać i wyczuć jak sytuacja, okazało się, że dalej jest na mnie zły. Jeszcze raz z nim porozmawiałem, bardziej powiedziałem mu, co myślę, ale on dalej widać że jest zdenerwowany? Co powinienem zrobić? Czy mam znowu z nim porozmawiać? Jeśli tak to, to jak przeprowadzić rozmowę? Czy mam mu coś zaproponować? A może po prostu poczekać na jego inicjatywę? Z góry dziękuję.
  4. Witam. Mam problem. Chodzi o to, że mam kolegę z którym na początku naszej znajomości świetnie się dogadywaliśmy. Chociaż jesteśmy na tych samych studiach, nasze wizyty nie ograniczały się do uczelni. Na dodatek, po roku znajomości wspólnie zamieszkaliśmy. Dodam, że nie tylko rozmawialiśmy na tematy głupie i śmieszne, ale także poważne i egzystencjalne. Problem pojawił się, gdy zacząłem go uważać, za osobę której mogę całkowicie ufać, mówić o wszystkim. Na dodatek, miałem trochę głupie wyobrażenie, że o nim, że to mój wielki przyjaciel, powinniśmy wszystko robić razem i mówić co nas spotkało. Właśnie o wszystkim mówić. Ostatnio, w drodze na zajęcia, spytałem się go co robi na weekend i coś tam wybełkotał, a ja na niego naciskałem, żeby w końcu się "przyznał" czy będzie gdzieś wychodzić. Ale cóż, wczoraj z nim porozmawiałem i powiedział, że nie jest na mnie zły, ani obrażony, tylko stracił entuzjazm. Ale jeszcze trochę pogadaliśmy i niby wszystko powinno być ok. Jednak dzisiaj, znowu mi się wypsnęło, bo chciał abym coś zrobił (ale powiedzmy, nie użył słów "proszę" lub "czy mógłbyś") i wtedy odpowiedziałem mu, że jestem zajęty, co było kłamstwem, a on to wyczuł. Chciałem z nim porozmawiać, a on powiedział, że nic się nie dzieje, tylko że go męczę takim gadaniem. Wieczorem, gdy ja chciałem pomocy, spytałem się go czy jest zajęty, on na to że tak. Sprytnie zerknąłem co robi na kompie i widziałem, że nie robił ważnego. Widać, że jednak od tamtego dnia stracił entuzjazm do mnie, bo od tamtego momentu jak się pytał, to nie mówił swoim żartobliwym tonem, ani pełnym entuzjazmu, tylko tak normalnie. Proszę o pomoc, nie chcę aby dwa lata koleżeństwa poszły na marne. Wiem, że to z mojej winy wyszła ta cała sytuacja i chcę ją naprawić. I co myślicie? Powinienem z nim pogadać, nic nie robić i wtedy z nim pogadać, poczekać aż sam się do mnie odezwie, czy po prostu zerwać z nim znajomość?
  5. Witam. Mam problem. Chodzi o to, że mam kolegę z którym na początku naszej znajomości świetnie się dogadywaliśmy. Chociaż jesteśmy na tych samych studiach, nasze wizyty nie ograniczały się do uczelni. Na dodatek, po roku znajomości wspólnie zamieszkaliśmy. Dodam, że nie tylko rozmawialiśmy na tematy głupie i śmieszne, ale także poważne i egzystencjalne. Problem pojawił się, gdy zacząłem go uważać, za osobę której mogę całkowicie ufać, mówić o wszystkim. Na dodatek, miałem trochę głupie wyobrażenie, że o nim, że to mój wielki przyjaciel, powinniśmy wszystko robić razem i mówić co nas spotkało. Właśnie o wszystkim mówić. Ostatnio, w drodze na zajęcia, spytałem się go co robi na weekend i coś tam wybełkotał, a ja na niego naciskałem, żeby w końcu się "przyznał" czy będzie gdzieś wychodzić. Ale cóż, wczoraj z nim porozmawiałem i powiedział, że nie jest na mnie zły, ani obrażony, tylko stracił entuzjazm. Ale jeszcze trochę pogadaliśmy i niby wszystko powinno być ok. Jednak dzisiaj, znowu mi się wypsnęło, bo chciał abym coś zrobił (ale powiedzmy, nie użył słów "proszę" lub "czy mógłbyś") i wtedy odpowiedziałem mu, że jestem zajęty, co było kłamstwem, a on to wyczuł. Chciałem z nim porozmawiać, a on powiedział, że nic się nie dzieje, tylko że go męczę takim gadaniem. Wieczorem, gdy ja chciałem pomocy, spytałem się go czy jest zajęty, on na to że tak. Sprytnie zerknąłem co robi na kompie i widziałem, że nie robił ważnego. Widać, że jednak od tamtego dnia stracił entuzjazm do mnie, bo od tamtego momentu jak się pytał, to nie mówił swoim żartobliwym tonem, ani pełnym entuzjazmu, tylko tak normalnie. Proszę o pomoc, nie chcę aby dwa lata koleżeństwa poszły na marne. Wiem, że to z mojej winy wyszła ta cała sytuacja i chcę ją naprawić. I co myślicie? Powinienem z nim pogadać, nic nie robić i wtedy z nim pogadać, poczekać aż sam się do mnie odezwie, czy po prostu zerwać z nim znajomość?
×