Skocz do zawartości
Nerwica.com

rosa_rosa

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia rosa_rosa

  1. Dziękuje wam wszystkim za odpowiedzi i rady. Postaram się z nich skorzystać. Uświadomiliście mi parę rzeczy, muszę zawalczyć o siebie. Tyle lat to już trwa, że myślę iż mogłam nabawić się znieczulicy, nie mogę tak dalej żyć. Nie wiem tylko na ile mi starczy siły. Nie mam człowieka na tym świecie, który bo o mnie zawalczył, pokazał że o mnie dba, zawsze za tym tęskniłam ale chyba juz czas żebym przestała liczyć na to że nagle znajdzie się ktoś kto złapię mnie za rękę i poprowadzi przez moje życie. Tylko tak trudno uwierzyć w to że kiedyś mogę byc szczęśliwa i wolna..Obym dała rade.. Dziękuje za te słowa, i motywacje, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
  2. Dziękuje wam wszystkim za odpowiedzi i rady. Postaram się z nich skorzystać. Uświadomiliście mi parę rzeczy, muszę zawalczyć o siebie. Tyle lat to już trwa, że myślę iż mogłam nabawić się znieczulicy, nie mogę tak dalej żyć. Nie wiem tylko na ile mi starczy siły. Nie mam człowieka na tym świecie, który bo o mnie zawalczył, pokazał że o mnie dba, zawsze za tym tęskniłam ale chyba juz czas żebym przestała liczyć na to że nagle znajdzie się ktoś kto złapię mnie za rękę i poprowadzi przez moje życie. Tylko tak trudno uwierzyć w to że kiedyś mogę byc szczęśliwa i wolna..Obym dała rade.. Dziękuje za te słowa, i motywacje, nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy.
  3. Nie jestem obojętna na los tych zwierząt i mojej matki ale nie chce żeby mój ojciec trafił do więzienia. Niejednokrotnie rozmawiałam o tym z mamą i ona uważa, że jeśli chodzi o nią to się przyzwyczaiła i że nie chce bym coś robiła. Uważa że wszyscy by później o nas gadali(tak jakby już tego nie robili), i że taka już natura ojca i nic na to nie poradzimy.. Poza tym naprawdę myślimy że on jest chory psychicznie dlatego mama to toleruje od tylu lat. Czasami też sobie myślę że jeśli to prawda to powinnyśmy go wspierać..nie wiem..Nawet nie wiesz jak nienawidzę tego, że on tak traktuje te zwierzęta, bezbronne, na uwięzi..przyglądam się temu od dziedziństwa..Kiedyś myślałam żeby zawiadomić anonimowo kogos o tym jak on traktuje zwierzęta, powiedziałam o tym mamie a ona się na mnie wkurzyła, mówi że dość ma problemów i bez tego. Łatwiej byłoby gdyby to nie był mój ojciec, wtedy nie miałabym wątpliwości, ale to jest mój ojciec!
  4. Nie jestem obojętna na los tych zwierząt i mojej matki ale nie chce żeby mój ojciec trafił do więzienia. Niejednokrotnie rozmawiałam o tym z mamą i ona uważa, że jeśli chodzi o nią to się przyzwyczaiła i że nie chce bym coś robiła. Uważa że wszyscy by później o nas gadali(tak jakby już tego nie robili), i że taka już natura ojca i nic na to nie poradzimy.. Poza tym naprawdę myślimy że on jest chory psychicznie dlatego mama to toleruje od tylu lat. Czasami też sobie myślę że jeśli to prawda to powinnyśmy go wspierać..nie wiem..Nawet nie wiesz jak nienawidzę tego, że on tak traktuje te zwierzęta, bezbronne, na uwięzi..przyglądam się temu od dziedziństwa..Kiedyś myślałam żeby zawiadomić anonimowo kogos o tym jak on traktuje zwierzęta, powiedziałam o tym mamie a ona się na mnie wkurzyła, mówi że dość ma problemów i bez tego. Łatwiej byłoby gdyby to nie był mój ojciec, wtedy nie miałabym wątpliwości, ale to jest mój ojciec!
  5. Nie mam wzdęć. Brzydzą się, czemu trudno się dziwić.
  6. Nie mam wzdęć. Brzydzą się, czemu trudno się dziwić.
  7. Byłam u niejednego lekarza, wszyscy oni stwierdzili, że jestem zdrowa, bo tak naprawdę moja dolegliwość nie niszczy w sposób bezpośredni mojego ciała..za to oddziałuje w destrukcyjny sposób na moją psychikę. Z doświadczenia wiem, że ludzie się mnie brzydzą i wyśmiewają się ze mnie, jak więc mam się do nich zwrócić o pomoc. Ze strony moich dawnych kolegów odczuwałam nienawiść, dlatego że nie spełniałam ich oczekiwań i utrudniałam ich beztroskie, przyjemne życie, co jest oczywiste. Nie chce przeżywać po raz kolejny tych upokorzeń a z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia w domu. To jest powód dlaczego nie widzę światła w tunelu, nie ma go, moim zdaniem. Wśród ludzi nie ma altruistów, poza tym ja nawet nie chciałabym by ktoś się dla mnie tak poświęcał kolegując się ze mną, zwyczajnie byłoby mi wstyd. Myślę, że nie jestem godna przebywania z ludźmi. Spójrz jacy są teraz ludzie..młodzi, pewni siebie i piękni..Czym ja jestem? Niczym. Lekarze, psychiatrzy to niestety tylko ludzie, najczęściej bezradnie rozkładają ręcę mówiąc, że muszę się jakoś nauczyć z tym żyć..inni nawet nie ukrywali szyderczego uśmieszku. Lekarze! Oni chcą tylko zarabiać a nie pomagać ludziom.
  8. Byłam u niejednego lekarza, wszyscy oni stwierdzili, że jestem zdrowa, bo tak naprawdę moja dolegliwość nie niszczy w sposób bezpośredni mojego ciała..za to oddziałuje w destrukcyjny sposób na moją psychikę. Z doświadczenia wiem, że ludzie się mnie brzydzą i wyśmiewają się ze mnie, jak więc mam się do nich zwrócić o pomoc. Ze strony moich dawnych kolegów odczuwałam nienawiść, dlatego że nie spełniałam ich oczekiwań i utrudniałam ich beztroskie, przyjemne życie, co jest oczywiste. Nie chce przeżywać po raz kolejny tych upokorzeń a z drugiej strony nie wyobrażam sobie życia w domu. To jest powód dlaczego nie widzę światła w tunelu, nie ma go, moim zdaniem. Wśród ludzi nie ma altruistów, poza tym ja nawet nie chciałabym by ktoś się dla mnie tak poświęcał kolegując się ze mną, zwyczajnie byłoby mi wstyd. Myślę, że nie jestem godna przebywania z ludźmi. Spójrz jacy są teraz ludzie..młodzi, pewni siebie i piękni..Czym ja jestem? Niczym. Lekarze, psychiatrzy to niestety tylko ludzie, najczęściej bezradnie rozkładają ręcę mówiąc, że muszę się jakoś nauczyć z tym żyć..inni nawet nie ukrywali szyderczego uśmieszku. Lekarze! Oni chcą tylko zarabiać a nie pomagać ludziom.
  9. Ok, tylko problem w tym jak? Ja nie wiem jak to zrobić, nie wiem co powinnam zrobić, nie widzę rozwiązania, nie dostrzegam wyjścia z tej sytuacji.
  10. Ok, tylko problem w tym jak? Ja nie wiem jak to zrobić, nie wiem co powinnam zrobić, nie widzę rozwiązania, nie dostrzegam wyjścia z tej sytuacji.
  11. Hej, przedstawie wam moje problemy byście pomogli mi spojrzeć na moje życie z innej strony, pod innym kątem. Mieszkam w starym i ubogim drewnianym domu bez bierzącej ciepłej wody, bez ogrzewania.. Mam ojca, który jest koszmarnie despotyczny, kiedyś marzyłam o tym, żeby wyprowadzić się z domu, pozbyć się ojca, teraz nie mogę. Ojciec kieruje mną, matką, nie szanuje nas, wyzywa od kurw itp, nie pije, mowi tak gdy jest trzeźwy, moim zdaniem jest nienormalny i ma nerwice. Jest kompletnie alogiczny, musimy robić to co chce( zazwyczaj są to kompletnie bezsenosowne rzeczy) bo jeśli się sprzeciwimy grozi, że nas zniszczy. Jest kompletnym hipokrytą, karze siebie nazywać tatusiem mnie a także mojej mamie, a względem niej używa określeń typu ty stara gnido.. Karze mi wieczorem mówić paciorek, mówi że jestem wcielonym diabłem i że jeśli przestanę chodzić w niedziele do kościoła to mnie wyrzuci w domu.. Znęca się nad zwierzętami które chowa właśnie chyba po to by móc to robić. Mam 20 lat, nie mam życia. Moje życie to 4 zimne ściany, despotyczny,alogiczny ojciec oraz mama. Dlaczego się nie wyprowadze? Nie mogę żyć wśród ludzi, śmierdzę. Nie dlatego, że się nie myje bo robię to ale dlatego że gdzieś w na początku liceum coś zmieniło się w moim organizmie i zaczęłam wypuszczać niekonktrolowane gazy, których nawet nie czuje. Wiem, że to odrażające. Wspomnę że szukałam pomocy u lekarzy, bez skutku. Ludzie z liceum zniszczyli moje poczucie własnej wartości, wiem jedno nie mogę z tą chorą dolegliwością wrócić między ludzi, w związku z tym jestem zmuszona siedzieć w domu, który również mnie wyniszcza. Czasami życzę mojemu tacie smierci, mysle sobie o ile łatwiej by się nam żyło bez niego.. Jestem na codzien pozbawiona energii, staram się coś ze sobą robić, ćwiczyć, uczyć się ale częściej poprostu patrze pusto na ściane, i tak kilka godzin..Nie widzę sensu dalszego życia, po co? Tęsknie do ludzi, chciałabym móc normalnie żyć, spojrzeć drugiemu człowiekowi prosto w oczy bez wstydu. Chciałabym móc iść do pracy, na studia, nie mogę. Moja przyszłość jawi mi się jako czarna nicość. Pomóżcie, prosze.
  12. Hej, przedstawie wam moje problemy byście pomogli mi spojrzeć na moje życie z innej strony, pod innym kątem. Mieszkam w starym i ubogim drewnianym domu bez bierzącej ciepłej wody, bez ogrzewania.. Mam ojca, który jest koszmarnie despotyczny, kiedyś marzyłam o tym, żeby wyprowadzić się z domu, pozbyć się ojca, teraz nie mogę. Ojciec kieruje mną, matką, nie szanuje nas, wyzywa od kurw itp, nie pije, mowi tak gdy jest trzeźwy, moim zdaniem jest nienormalny i ma nerwice. Jest kompletnie alogiczny, musimy robić to co chce( zazwyczaj są to kompletnie bezsenosowne rzeczy) bo jeśli się sprzeciwimy grozi, że nas zniszczy. Jest kompletnym hipokrytą, karze siebie nazywać tatusiem mnie a także mojej mamie, a względem niej używa określeń typu ty stara gnido.. Karze mi wieczorem mówić paciorek, mówi że jestem wcielonym diabłem i że jeśli przestanę chodzić w niedziele do kościoła to mnie wyrzuci w domu.. Znęca się nad zwierzętami które chowa właśnie chyba po to by móc to robić. Mam 20 lat, nie mam życia. Moje życie to 4 zimne ściany, despotyczny,alogiczny ojciec oraz mama. Dlaczego się nie wyprowadze? Nie mogę żyć wśród ludzi, śmierdzę. Nie dlatego, że się nie myje bo robię to ale dlatego że gdzieś w na początku liceum coś zmieniło się w moim organizmie i zaczęłam wypuszczać niekonktrolowane gazy, których nawet nie czuje. Wiem, że to odrażające. Wspomnę że szukałam pomocy u lekarzy, bez skutku. Ludzie z liceum zniszczyli moje poczucie własnej wartości, wiem jedno nie mogę z tą chorą dolegliwością wrócić między ludzi, w związku z tym jestem zmuszona siedzieć w domu, który również mnie wyniszcza. Czasami życzę mojemu tacie smierci, mysle sobie o ile łatwiej by się nam żyło bez niego.. Jestem na codzien pozbawiona energii, staram się coś ze sobą robić, ćwiczyć, uczyć się ale częściej poprostu patrze pusto na ściane, i tak kilka godzin..Nie widzę sensu dalszego życia, po co? Tęsknie do ludzi, chciałabym móc normalnie żyć, spojrzeć drugiemu człowiekowi prosto w oczy bez wstydu. Chciałabym móc iść do pracy, na studia, nie mogę. Moja przyszłość jawi mi się jako czarna nicość. Pomóżcie, prosze.
×