Skocz do zawartości
Nerwica.com

zrudziala

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia zrudziala

  1. Diagnoza : Nerwica neogenna (egzystenacjalna) czyli ciągłe rozkminy nad sensem, własną osobą, życiem i tym wszystkim. Trwa to od 2 mc Całą historia na moja-historia-musz-si-wy-ali-t41781.html Tyle o mnie :))
  2. Ale dziś sobie popłakałam...tak mi jakoś dziś smutno z powodu tej nerwicy...chcę żyć i mieć to gdzieś a już powoli tracę nadzieję, że będzie dobrze
  3. I o to właśnie chodzi, że w kwestiach typowo egzystencjalnych nie można niczego być pewnym na 100 % i wtedy się zaczyna...Ale zaczęłam chodzić na terapię, może coś z tego wyjdzie bo tak się żyć nie da
  4. Natręctwa u mnie skaczą sobie jak owieczki...A to się zastanawiam czemu jestem sobą, jak płynie czas...Zauważyłam że przez kilka dni jakieś są u mnie na "topie" a potem się nimi nudzę i znajduję sobie nowe. Usłyszę - schizofrenia zaraz mam dreszczę...
  5. Przepraszam Państwowo ale dobre i to. Nic nie biorę i nie zamierzam, postawiłam na ruch, ziołowe pomocniki i pozytywne nastawienie. Gdy jest ciężko piję melisę, biorę Kalmsa ziołowego, a gdy już całkiem jest źle to Hyroksyzyne 10 mg . Zmagam się z neogenną od 2 mc i widzę poprawę z dnia na dzień. Schizy nie są już tak mocne jak wcześniej, bo wiem co mi jest. Ale zauważyłam, że jak jedną sobie przetłumaczę to pojawia się inna i tak cały czas ale już są słabsze o wieeeleee :) Mam nadzieję, że jak przyjdzie wiosna to całkiem to zniknie ! A teraz zapisałam się na Zumbę i będę tańczyć a co
  6. Mi odwaliło po Przerwanej lekcji muzyki boże...niektóre cytaty dalej mi w głowie siedzą. Zaczęłam terapię, pani psycholog zdefiniowała to po cichu jako nerwice neogenną czyli egzystencjalną. Natręctwa myślowe na temat mojej własnej egzystencji są okropne... Ja już chyba wszystkie nerwice miałam :/ Cały czas nie mogę się powstrzymać żeby nie literować jakiegoś słowa które usłyszałam, wyliczać go na parzystą stronę i nie parzystą...Upierdliwa sprawa...Do tego doszła ta moja schiza na temat egzystencji i od 2 miesięcy chodzę do tyłu
  7. Dziękuję za jakiekolwiek zainteresowanie:) Chyba masz racje z tym ciężkim okresem w życiu...najpierw wyprowadzka z domu - zostawić chłopaka i rodziców, potem problemy z współlokatorką ( które na szczęście się skończyły) a potem sesja...Zdać na same piątki, zakuwanie dzień i noc, zero spacerów, niezdrowe żarcie i stres...
  8. Dziękuję za jakiekolwiek zainteresowanie:) Chyba masz racje z tym ciężkim okresem w życiu...najpierw wyprowadzka z domu - zostawić chłopaka i rodziców, potem problemy z współlokatorką ( które na szczęście się skończyły) a potem sesja...Zdać na same piątki, zakuwanie dzień i noc, zero spacerów, niezdrowe żarcie i stres...
  9. dziś pierwszy dzień bez ogromnych lęków :))) tylko delikatne rozważania, jak zawsze:)) ale po wyrzuceniu moich obaw spisanych na kartce do śmietnika (gdzieś przeczytałam ) gdy myśli przychodziły powtarzałam - wyrzuciłaś je przecież :) trochę pomogło:)
  10. dziś pierwszy dzień bez ogromnych lęków :))) tylko delikatne rozważania, jak zawsze:)) ale po wyrzuceniu moich obaw spisanych na kartce do śmietnika (gdzieś przeczytałam ) gdy myśli przychodziły powtarzałam - wyrzuciłaś je przecież :) trochę pomogło:)
  11. Witam serdecznie, chyba potrzebuje to wszystko ogarnąć, spisać krok po kroku...może dzięki temu wysunąć jakieś wnioski, uzyskać pomoc ? W każdym bądź razie to jest moja chora historia... Mam 20 lat jestem studentką I roku logopedii Ponad miesiąc temu doznałam pierwszego ataku. Był to atak paniki, poprzedzony nerwobólami. Siedziałam sobie na łóżku, rozmawiając z współlokatorką . Wróciłyśmy z medytacji, która miała mi pomóc na moje skołatane nerwy. Zawsze byłam osobą nerwową, mam również zdiagnozowane ADHD . Szukałam jakiegoś zajęcia które by mnie wyciszyło. Zawsze byłam pełna energii, z przyczepionym uśmiechem na twarzy. W ciągu jednego dnia wszystko prysło:(( Ale do rzeczy... siedząc na łożku nagle doznałam okropnego uczucia które jest wam dobrze znane a mianowicie depersonalizacji i derealizacji. Wtedy nawet nie wiedziałam jak to się nazywa. Nie wiedziałam o co chodzi, gwałtownie wstałam wybiegłam z pokoju na korytarz. Zaczęłam się miotać jakby coś mnie ugryzło. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Koleżanka wybiegła za mną, przytuliła i też była w szoku. Myślałam tylko o - nie wyskocz z okna, nie strać kontroli, czy to schizofrenia ? Na zastanawianiu się spędziłam całą noc. Bałam się zasnąć, myślałam, że się nie obudzę. Następnego dnia cały czas zastanawiałam się nad tym co mi jest . Myśli i uczucia z poprzedniego wieczoru powracały. Nie był to aż tak silny atak paniki jak wcześniej ale jednak. Pociły mi się ręcę, całą drżałam. Nie mogłam skupić myśli. Bałam się okropnie. Musiałam wrócić do domu, tylko o tym myślałam. Jednak studiuje 300 km od mojego miejsca zamieszkania co jeszcze bardziej mnie dobijało. W domu zrobiłam badania u lekarza rodzinnego - ekg, poziom hormonów tarczycowych, morfologia. Wszystko w normie. Dostałam Hydroksyzynę 10 mg. Miałam brać 3x dziennie przez miesiąc. Jednak po 1 tabletce spałam 14 godz. Z czasem lęki przybrały inną formę. Już nie bałam się ponownego ataku paniki ale tego, że jestem chora psychicznie. Czytanie w kółko o schizofrenii tylko to pogłębiało. Przeszło po ok tygodniu . Jednak aktualnie ciągle zastanawiam się nad problemami egzystencjalnymi. Jak to jest że żyjemy, jak to jest istnieć, jak płynie czas , co jest teraźniejszością , przeszłością , czy to wszystko jest snem, czy jak zasnę to nie obudzę się w innym świecie. Powoduje to u mnie poczucie obcości. Czasami uczucie dp i dr są ogromne, a czasami potrafię o tym zapomnieć. Lęki są teraz nie od łączną częścią mnie. Nawet teraz gdy to piszę mam całe mokre dłonie...Boję się że nie potrafię już żyć, tak po prostu . Nie zastanawiać się jak to jest, że żyję. Chciałabym przestać wsłuchiwać się w rzeczywistość w poszukiwaniu dziwnych dźwięków które mogłyby świadczyć o schizofrenii. To wszystko powoduje depresje, nie chcę wracać na studia. Wolałabym to wszystko walnąć i być w domu...nagle zaczęłam tęsknić okropnie za rodzicami. Tylko dom jest azylem. Na samą myśl o akademiku aż mnie trzęsie. Tam wszystko przypomina mi o tych odczuciach. Mój chłopak próbuje mnie zrozumieć ale widzę że jest mu ciężko. Aktualnie jest trochę lepiej, zrozumiałam ten problem. Wcześniej nie chciałam przyznać co mi jest . Teraz jakoś patrzę na to, że to jest jak chora noga, boli czasami a czasami nie. Trzeba się z tym oswoić. Te wszystkie wydarzenia zmotywowały mnie do zmiany swojego życia. Nie może być ono prostą egzystencją, stagnacją. Muszę coś osiągnąć coś zrobić dla ludzi, dla siebie. Boję się iść do lekarza, że da mi leki i będę taką roślinką... No to w sumie tyle...
  12. Witam serdecznie, chyba potrzebuje to wszystko ogarnąć, spisać krok po kroku...może dzięki temu wysunąć jakieś wnioski, uzyskać pomoc ? W każdym bądź razie to jest moja chora historia... Mam 20 lat jestem studentką I roku logopedii Ponad miesiąc temu doznałam pierwszego ataku. Był to atak paniki, poprzedzony nerwobólami. Siedziałam sobie na łóżku, rozmawiając z współlokatorką . Wróciłyśmy z medytacji, która miała mi pomóc na moje skołatane nerwy. Zawsze byłam osobą nerwową, mam również zdiagnozowane ADHD . Szukałam jakiegoś zajęcia które by mnie wyciszyło. Zawsze byłam pełna energii, z przyczepionym uśmiechem na twarzy. W ciągu jednego dnia wszystko prysło:(( Ale do rzeczy... siedząc na łożku nagle doznałam okropnego uczucia które jest wam dobrze znane a mianowicie depersonalizacji i derealizacji. Wtedy nawet nie wiedziałam jak to się nazywa. Nie wiedziałam o co chodzi, gwałtownie wstałam wybiegłam z pokoju na korytarz. Zaczęłam się miotać jakby coś mnie ugryzło. Nie wiedziałam co się ze mną dzieję. Koleżanka wybiegła za mną, przytuliła i też była w szoku. Myślałam tylko o - nie wyskocz z okna, nie strać kontroli, czy to schizofrenia ? Na zastanawianiu się spędziłam całą noc. Bałam się zasnąć, myślałam, że się nie obudzę. Następnego dnia cały czas zastanawiałam się nad tym co mi jest . Myśli i uczucia z poprzedniego wieczoru powracały. Nie był to aż tak silny atak paniki jak wcześniej ale jednak. Pociły mi się ręcę, całą drżałam. Nie mogłam skupić myśli. Bałam się okropnie. Musiałam wrócić do domu, tylko o tym myślałam. Jednak studiuje 300 km od mojego miejsca zamieszkania co jeszcze bardziej mnie dobijało. W domu zrobiłam badania u lekarza rodzinnego - ekg, poziom hormonów tarczycowych, morfologia. Wszystko w normie. Dostałam Hydroksyzynę 10 mg. Miałam brać 3x dziennie przez miesiąc. Jednak po 1 tabletce spałam 14 godz. Z czasem lęki przybrały inną formę. Już nie bałam się ponownego ataku paniki ale tego, że jestem chora psychicznie. Czytanie w kółko o schizofrenii tylko to pogłębiało. Przeszło po ok tygodniu . Jednak aktualnie ciągle zastanawiam się nad problemami egzystencjalnymi. Jak to jest że żyjemy, jak to jest istnieć, jak płynie czas , co jest teraźniejszością , przeszłością , czy to wszystko jest snem, czy jak zasnę to nie obudzę się w innym świecie. Powoduje to u mnie poczucie obcości. Czasami uczucie dp i dr są ogromne, a czasami potrafię o tym zapomnieć. Lęki są teraz nie od łączną częścią mnie. Nawet teraz gdy to piszę mam całe mokre dłonie...Boję się że nie potrafię już żyć, tak po prostu . Nie zastanawiać się jak to jest, że żyję. Chciałabym przestać wsłuchiwać się w rzeczywistość w poszukiwaniu dziwnych dźwięków które mogłyby świadczyć o schizofrenii. To wszystko powoduje depresje, nie chcę wracać na studia. Wolałabym to wszystko walnąć i być w domu...nagle zaczęłam tęsknić okropnie za rodzicami. Tylko dom jest azylem. Na samą myśl o akademiku aż mnie trzęsie. Tam wszystko przypomina mi o tych odczuciach. Mój chłopak próbuje mnie zrozumieć ale widzę że jest mu ciężko. Aktualnie jest trochę lepiej, zrozumiałam ten problem. Wcześniej nie chciałam przyznać co mi jest . Teraz jakoś patrzę na to, że to jest jak chora noga, boli czasami a czasami nie. Trzeba się z tym oswoić. Te wszystkie wydarzenia zmotywowały mnie do zmiany swojego życia. Nie może być ono prostą egzystencją, stagnacją. Muszę coś osiągnąć coś zrobić dla ludzi, dla siebie. Boję się iść do lekarza, że da mi leki i będę taką roślinką... No to w sumie tyle...
×