
Luloo
Użytkownik-
Postów
68 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Luloo
-
Linka, to rzeczywiście brzmi pozytywnie :) Próbowałam z różnymi "umilaczami" i drobnymi nagrodami, jednak moje zmęczenie i napięcie były tak duże, że te rzeczy po prostu nie działały. To była ciągła walka o to, by wstać z łóżka i wytrwać w pracy. Sama praca była dla mnie raz ok, nawet pasjonująca, a innym razem dziwiłam się, jak mogę zajmować się czymś tak nieistotnym. niestety, pracowałam w agencjach reklamowych. Miałam podobnie z tą "czarną dziurą". U mnie przez wiele lat pojawiała się tęsknota za czymś innym. Cokolwiek bym nie robiła, to w końcu nie wydawało się miejsce dla mnie. Jestem jakaś paradoksalna, wrażliwa na bodźce i lękliwa przy jednoczesnym zamiłowaniu do bodźców silnych. Ludzie w pracy oceniają mnie powierzchownie, widzą tylko, że jestem otwarta na doświadczenia, a nie widzą, jak się tymi doświadczeniami męczę.
-
Linka, to rzeczywiście brzmi pozytywnie :) Próbowałam z różnymi "umilaczami" i drobnymi nagrodami, jednak moje zmęczenie i napięcie były tak duże, że te rzeczy po prostu nie działały. To była ciągła walka o to, by wstać z łóżka i wytrwać w pracy. Sama praca była dla mnie raz ok, nawet pasjonująca, a innym razem dziwiłam się, jak mogę zajmować się czymś tak nieistotnym. niestety, pracowałam w agencjach reklamowych. Miałam podobnie z tą "czarną dziurą". U mnie przez wiele lat pojawiała się tęsknota za czymś innym. Cokolwiek bym nie robiła, to w końcu nie wydawało się miejsce dla mnie. Jestem jakaś paradoksalna, wrażliwa na bodźce i lękliwa przy jednoczesnym zamiłowaniu do bodźców silnych. Ludzie w pracy oceniają mnie powierzchownie, widzą tylko, że jestem otwarta na doświadczenia, a nie widzą, jak się tymi doświadczeniami męczę.
-
Dzięki za Wasze opinie, vifi, ja też w zasadzie lubiłam to, czym się zajmowałam. A jednak kojarzyło mi się to z więzieniem przez tę rutynę i być może to, że ktoś inny mówi, co mam robić, nie wiem... niestety, no, właśnie ja też stale uciekam. Również czuję, że coś tracę - nawet, gdybym miała w tym czasie siedzieć w domu i się nudzić, czuję się tak, jakbym wówczas miała możliwość zająć się czymś, na co mam akurat ochotę albo co uważam za bardziej ciekawe w danym momencie. Dziwne jest to, że nie mam problemów z kontaktami i bliższymi relacjami, no, wyjąwszy moją emocjonalną intensywność, jaka dla niektórych może być trudna... Ale jestem w pięcioletnim związku i jest ok, nie mam też problemów z poznawaniem ludzi, wręcz przeciwnie, uwielbiam poznawać nowe osoby, choć niestety szybko się męczę w towarzystwie Kiedy pierwszy raz pracowałam na etacie dostałam mega referencje, ale ledwo tam wytrzymałam parę miesięcy, po czym wpadłam w histerię (hipomanię właściwie) i zaczęłam gorączkowo wymyślać pomysły na biznes. Zrozumiałam, że praca na etacie nie jest dla mnie. A jednak nie dam rady obecnie wyżyć z własnego biznesu, płacąc podatki. W tej pracy nikt by nie powiedział, że coś mi nie pasi, byłam arcykomunikatywna, więc nikt by się nie zorientował, gdyby nie ściągnięte na mój pulpit setki książek o giełdzie i forexie. Pomyślałam o lęku separacyjnym, bo to można ponoć dostać nagle w każdym wieku, ale jako zaburzenie u dorosłych zostało uznane dopiero w latach 90tych, więc jest mało info na temat. Ja podczas studiów ciągle byłam poza domem, jak nie na zajęciach nawet dodatkowych, to na imprezach, tańcach, etc. Więc nie wiem, co się dzieje Ten niepokój separacyjny głównie dotyczy osób, ale może też i miejsca. Ja jak nie mogę wrócić do domu, kiedy chcę, czuję dziwną niewygodę. A poradziłaś sobie z tym jakoś? Z tym nie wytrzymywaniem w pracy? linka, zazdroszczę :) Kiedy od początku do końca sama mogę zaplanować dzień następny, to mi się całkiem podoba, ale nie, kiedy czuję presję, że muszę być w miejscu pracy 8h.
-
Dzięki za Wasze opinie, vifi, ja też w zasadzie lubiłam to, czym się zajmowałam. A jednak kojarzyło mi się to z więzieniem przez tę rutynę i być może to, że ktoś inny mówi, co mam robić, nie wiem... niestety, no, właśnie ja też stale uciekam. Również czuję, że coś tracę - nawet, gdybym miała w tym czasie siedzieć w domu i się nudzić, czuję się tak, jakbym wówczas miała możliwość zająć się czymś, na co mam akurat ochotę albo co uważam za bardziej ciekawe w danym momencie. Dziwne jest to, że nie mam problemów z kontaktami i bliższymi relacjami, no, wyjąwszy moją emocjonalną intensywność, jaka dla niektórych może być trudna... Ale jestem w pięcioletnim związku i jest ok, nie mam też problemów z poznawaniem ludzi, wręcz przeciwnie, uwielbiam poznawać nowe osoby, choć niestety szybko się męczę w towarzystwie Kiedy pierwszy raz pracowałam na etacie dostałam mega referencje, ale ledwo tam wytrzymałam parę miesięcy, po czym wpadłam w histerię (hipomanię właściwie) i zaczęłam gorączkowo wymyślać pomysły na biznes. Zrozumiałam, że praca na etacie nie jest dla mnie. A jednak nie dam rady obecnie wyżyć z własnego biznesu, płacąc podatki. W tej pracy nikt by nie powiedział, że coś mi nie pasi, byłam arcykomunikatywna, więc nikt by się nie zorientował, gdyby nie ściągnięte na mój pulpit setki książek o giełdzie i forexie. Pomyślałam o lęku separacyjnym, bo to można ponoć dostać nagle w każdym wieku, ale jako zaburzenie u dorosłych zostało uznane dopiero w latach 90tych, więc jest mało info na temat. Ja podczas studiów ciągle byłam poza domem, jak nie na zajęciach nawet dodatkowych, to na imprezach, tańcach, etc. Więc nie wiem, co się dzieje Ten niepokój separacyjny głównie dotyczy osób, ale może też i miejsca. Ja jak nie mogę wrócić do domu, kiedy chcę, czuję dziwną niewygodę. A poradziłaś sobie z tym jakoś? Z tym nie wytrzymywaniem w pracy? linka, zazdroszczę :) Kiedy od początku do końca sama mogę zaplanować dzień następny, to mi się całkiem podoba, ale nie, kiedy czuję presję, że muszę być w miejscu pracy 8h.
-
dzięki za odpowiedź :) Nie chciałam zaśmiecać tematu, napisałam tutaj: praca-na-etacie-pomocy-t41758.html (Eh, trochę chaotycznie, jak to teraz czytam ;/)
-
dzięki za odpowiedź :) Nie chciałam zaśmiecać tematu, napisałam tutaj: praca-na-etacie-pomocy-t41758.html (Eh, trochę chaotycznie, jak to teraz czytam ;/)
-
Piszę tutaj, mając nadzieję, że ktoś z Was może przeżył coś podobnego albo zna kogoś, kto miał podobnie i poradził sobie z tym. Mianowicie strasznie się męczę na etacie. Od dawna już nie mam pracy, staram się być freelancerką, ale sytuacja zmusza mnie do szukania innych rozwiązań. Niedawno odezwał się do mnie potencjalny pracodawca i zaproponował rozmowę. To klasyczna praca na etacie, 8 h przed monitorem. Z jednej strony cieszę się, bo wiadomo, jak przygnębiające jest bycie na bezrobociu. Z drugiej jestem przerażona. Już parę razy wcześniej pracowałam w podobnym miejscu i nie mogłam tego znieść. Rezygnowałam błyskawicznie, a to były dość prestiżowe miejsca, ja zaś jestem osobą ambitną. Moja reakcja zaskoczyła mnie samą. W pracy przeszkadza mi niesamowicie to, że każdy dzień wygląda podobnie, muszę wstać o tej samej wczesnej porze i późno wrócić. Między jednym dniem a drugim czuję dosłownie panikę. Nie umiem w żaden sposób odpocząć. Nie chcę oglądać codziennie tych ludzi, odrzuca mnie rutyna i ciągle to samo miejsce pracy. Dostaję histerii na myśl o tym, że aby się utrzymać, muszę się jakoś do tego przyzwyczaić. O wstaniu wcześnie następnego dnia myślę z nietypowym obrzydzeniem i lękiem, który wiąże się jakoś z tym, iż każdy dzień wygląda tak samo. Nie chodzi mi o pracę, jaką wykonuję i wyzwania, zawsze były one zmienne. Współpracowałam zwykle z bardzo sympatycznymi ludźmi. Odrzuca mnie jednak i męczy ta rutyna, czuję się, jakby to było jakieś więzienie. Próbowałam ćwiczeń relaksacyjnych (choć trudno mi się do nich wówczas zmobilizować), ziółek, psychoterapii, jednak to odczucie pozostaje wciąż tak silne. Dlaczego piszę akurat na Waszym forum, otóż w przeszłości kilkakrotnie cierpiałam na depresje połączone z lękiem, mam zdiagnozowane ADHD z nadpobudliwością i impulsywnością, psychiatrzy sugerują też ChAD II. Ja jednak nie jestem co do tego przekonana, nie miałam nigdy jakichś wielkich problemów z funkcjonowaniem. Natomiast od dzieciństwa towarzyszą mi różne lęki i objawy z nimi związane: GAD, umiarkowane OCD, przez dłuugi czas derealizacja i depersonalizacja. W dzieciństwie miałam też od czasu do czasu lęki separacyjne. Zaczęłam nawet myśleć, że te problemy z pracą są jakoś z tym lękiem separacyjnym powiązane, po tak długo przebywam poza domem, a często potrzebuję odseparować się, odpocząć w samotności. Od ponad roku jednak nie mam depresji ani jakichś szczególnych objawów lękowych, moje problemy pojawiają się w pracy. Jeśli ktoś z Was ma konkretne pomysły, jak można temu zaradzić, to proszę, pomóżcie :<
-
Piszę tutaj, mając nadzieję, że ktoś z Was może przeżył coś podobnego albo zna kogoś, kto miał podobnie i poradził sobie z tym. Mianowicie strasznie się męczę na etacie. Od dawna już nie mam pracy, staram się być freelancerką, ale sytuacja zmusza mnie do szukania innych rozwiązań. Niedawno odezwał się do mnie potencjalny pracodawca i zaproponował rozmowę. To klasyczna praca na etacie, 8 h przed monitorem. Z jednej strony cieszę się, bo wiadomo, jak przygnębiające jest bycie na bezrobociu. Z drugiej jestem przerażona. Już parę razy wcześniej pracowałam w podobnym miejscu i nie mogłam tego znieść. Rezygnowałam błyskawicznie, a to były dość prestiżowe miejsca, ja zaś jestem osobą ambitną. Moja reakcja zaskoczyła mnie samą. W pracy przeszkadza mi niesamowicie to, że każdy dzień wygląda podobnie, muszę wstać o tej samej wczesnej porze i późno wrócić. Między jednym dniem a drugim czuję dosłownie panikę. Nie umiem w żaden sposób odpocząć. Nie chcę oglądać codziennie tych ludzi, odrzuca mnie rutyna i ciągle to samo miejsce pracy. Dostaję histerii na myśl o tym, że aby się utrzymać, muszę się jakoś do tego przyzwyczaić. O wstaniu wcześnie następnego dnia myślę z nietypowym obrzydzeniem i lękiem, który wiąże się jakoś z tym, iż każdy dzień wygląda tak samo. Nie chodzi mi o pracę, jaką wykonuję i wyzwania, zawsze były one zmienne. Współpracowałam zwykle z bardzo sympatycznymi ludźmi. Odrzuca mnie jednak i męczy ta rutyna, czuję się, jakby to było jakieś więzienie. Próbowałam ćwiczeń relaksacyjnych (choć trudno mi się do nich wówczas zmobilizować), ziółek, psychoterapii, jednak to odczucie pozostaje wciąż tak silne. Dlaczego piszę akurat na Waszym forum, otóż w przeszłości kilkakrotnie cierpiałam na depresje połączone z lękiem, mam zdiagnozowane ADHD z nadpobudliwością i impulsywnością, psychiatrzy sugerują też ChAD II. Ja jednak nie jestem co do tego przekonana, nie miałam nigdy jakichś wielkich problemów z funkcjonowaniem. Natomiast od dzieciństwa towarzyszą mi różne lęki i objawy z nimi związane: GAD, umiarkowane OCD, przez dłuugi czas derealizacja i depersonalizacja. W dzieciństwie miałam też od czasu do czasu lęki separacyjne. Zaczęłam nawet myśleć, że te problemy z pracą są jakoś z tym lękiem separacyjnym powiązane, po tak długo przebywam poza domem, a często potrzebuję odseparować się, odpocząć w samotności. Od ponad roku jednak nie mam depresji ani jakichś szczególnych objawów lękowych, moje problemy pojawiają się w pracy. Jeśli ktoś z Was ma konkretne pomysły, jak można temu zaradzić, to proszę, pomóżcie :<
-
cześć, ...i co dalej... cześć wszystkim :), mam nadzieję, że mi pomożecie rozwiązać mój naprawdę zagmatwany węzeł gordyjski. Tyle razy mi się wydawało, iż mam problem, ale teraz to jest jak Boss bossów, który strzeże przejścia do następnego etapu w grze. Pliz, pomóżcie, pozdrawiam Luloo
-
cześć, ...i co dalej... cześć wszystkim :), mam nadzieję, że mi pomożecie rozwiązać mój naprawdę zagmatwany węzeł gordyjski. Tyle razy mi się wydawało, iż mam problem, ale teraz to jest jak Boss bossów, który strzeże przejścia do następnego etapu w grze. Pliz, pomóżcie, pozdrawiam Luloo